– Na co ci to? – Amelia pochyliła się nad moją pracą. – Raczej nie mieliśmy zamiaru zostawić cię samego w lesie. – Wiem, co robię – odparłem spokojnie, gdy kątem oka zobaczyłem moje odbicie. – Skończ. Wróciła do swojej normalnej postaci, pokazując mi język. Lydie w tym czasie starała się doprowadzić do szału Edmunda i w końcu się jej to udało. – Wyjdź, ale to już – huknął, uderzając dłonią o stół. Z chłodnym…
Tag: Amelia
Prorok – fragm. IV „Wspomnienie”
Przypomniałem sobie wydarzenie sprzed pół roku, kiedy po długich badaniach doszliśmy do pierwszych rezultatów. Przebywałem w laboratorium razem z Edmundem, Amelią i Lydie. Ta ostatnia miała czarne, kręcone włosy sięgające ramion. Swoim lodowatym spojrzeniem przeszywała wszystkich i wszystko na wylot. Poza tym wyglądała, jakby nigdy nie była zadowolona. Nie rozumiałem, jak Amelia potrafiła z nią wytrzymać. Z drugiej strony sama nie była zbyt przyjazną osobą, więc nic dziwnego, że odnajdywały…
Bohaterowie Proroka
W poprzednim tygodniu pokazałam Wam postać Amelii – obraz nie jest dokładnym opisem z Proroka, a jedynie pewnym uszczegółowieniem tego, co w pewnym momencie zobaczy David, ale o tym już przeczytacie. Oczywiście pojawią się tu również inni bohaterowie ukazujący się w tym tomie. Nie mogę przecież nie wspomnieć o bliskim przyjacielu naukowca, Edmundzie, czy innych postaciach, które odegrają ważną rolę w tej historii. Postaram się, by każdy z nich dołączył do tej galerii obrazów.
Prorok – fragm. I „Na stołówce”
Kobieta wyróżniała się w tłumie za sprawą swoich czerwonych włosów. Były niesymetryczne i sięgały maksymalnie do ramion. Nie nosiła biżuterii, bo za bardzo przeszkadzała jej przy wykonywaniu eksperymentów. Nie miała też brwi przez pewien wypadek – o którym było głośno w całym kraju – i dorysowywała je sobie ręcznie. Zawsze towarzyszyła jej powaga. Nigdy nie widziałem jej uśmiechniętej. Kąciki ust były nieruchome, nie unosiły się nawet delikatnie. Zza jej włosów wyłaniała…
Amelia – bohaterka książki „Prorok”
Jej krwiste włosy zmieniały barwę przez siny fiolet po lodowy błękit. Sięgały ramion, kończąc się posklejanymi, brudnymi pasmami. Okalały zmęczoną twarz poznaczoną głębokimi bruzdami. Zapadnięte w oczodołach oczy spoglądały na świat pusto, obojętnie. Wąskie półotwarte usta, jakby nie zdążyły wypowiedzieć ostatnich słów, mieniąc się bladofioletowym blaskiem. Niewielki nosek skradł czerwień z policzków, upodabniając się do koloru włosów. Bladość cery wędrowała z twarzy przez szyję…