Spojrzałam jeszcze raz na mapę, próbując na niej odnaleźć miejsce, w którym się znalazłam. Początkowo szłam ścieżką, ale potem musiałam zboczyć w las, by przedostać się do strumienia. Nie minęło pół godziny, gdy go znalazłam. Był na tyle wąski, że bez problemu go przeskoczyłam — zgodnie z instrukcjami zawartymi w mapie. Następnym punktem, do którego miałam dojść, był rozłożysty dąb, który liczył setki lat. Mapa była o wiele młodsza od niego, ale wciąż miała więcej wiosen niż…