Przypomniałem sobie wydarzenie sprzed pół roku, kiedy po długich badaniach doszliśmy do pierwszych rezultatów. Przebywałem w laboratorium razem z Edmundem, Amelią i Lydie. Ta ostatnia miała czarne, kręcone włosy sięgające ramion. Swoim lodowatym spojrzeniem przeszywała wszystkich i wszystko na wylot. Poza tym wyglądała, jakby nigdy nie była zadowolona. Nie rozumiałem, jak Amelia potrafiła z nią wytrzymać. Z drugiej strony sama nie była zbyt przyjazną osobą, więc nic dziwnego, że odnajdywały…