Ciemnobrązowa sierść błyszczała od perlistego potu. Czarna jak noc grzywa posklejała się już w zwarte strąki. Z pyska toczyła się piana, ale koń nie zwalniał tempa. Jeździec nie musiał go nawet przynaglać, bo wierzchowiec sam wiedział, o jaką stawkę toczy się gra. Nie wzięli w niej udział dobrowolnie. Nie, kto inny rozłożył pionki na tej szachownicy, zmuszając ich do zajęcia swoich pozycji i rozpoczęcia śmiertelnej partii. Królowa została…