Rozejrzałem się zdezorientowany. Dojeżdżaliśmy do stacji, na której oczekiwał tłum ludzi. Miałem nadzieję, że żaden z nich nie będzie chciał dotrzymać nam towarzystwa. Dziewczynka również wyjrzała przez okno, a potem spojrzała na mnie, po czym wypowiedziała na głos moje myśli: — Czy będą panu przeszkadzać w pisaniu o wiewiórkach? — Popatrzyła na mnie swoimi dziecięcymi oczami pełnymi nadziei. Zaprzeczyłem ruchem głowy. Uśmiechnęła się w radosnym wyczekiwaniu i zaczęła beztrosko wymachiwać nóżkami. Postanowiłem wziąć się za napisanie…