Kiedyś uwielbiałam siadać na parapecie okna i oglądać wschód słońca. Niebo z każdą chwilą stawało się coraz jaśniejsze, potem nabierało ognistych kolorów, zapowiadając przybycie niezwykłego gościa. Początkowo nieśmiało, ale z każdą chwilą coraz śmielej zza horyzontu, ulic, budynków wyłaniała się ogromna gwiazda. Wschodziła coraz wyżej i wyżej, rozświetlając całe niebo. Teraz też ją widuję, gdy siedzę przy biurku z poranną herbatą i planuję najbliższe…