Nigdy nie spodziewałem się, że któregoś dnia opuszczę to miejsce i to w takim pośpiechu. Mieszkałem tutaj ponad dziesięć lat. Rzadko je opuszczałem i prawie się z nim zrosłem. Znałem jego każdy kąt, każdą drobinkę kurzu czy rysę na szybie. Nic nie było mi tu obce. Poznałem tutaj swojego przyjaciela, ludzi, którzy podzielali moje zainteresowania. Było to miejsce, gdzie mogłem poczuć się jak w domu. No właśnie – było.
Co takiego się zmieniło? Sam nie wiem. W jednej chwili widziałem znajome sobie twarze, a sekundę później – przestępców czyhających na moje życie. Uśmiech stał się złośliwym wykrzywieniem, troskliwe spojrzenie – kpiną, a dotknięcie – uderzeniem. Tylko dlaczego mój umysł to wszystko dodawał? Dlaczego przedstawiał rzeczywistość jak w krzywym zwierciadle, każąc mi uciekać jak najdalej od tego miejsca i tych ludzi?
Nie rozumiałem tego. Wiedziałem niewiele więcej, pakując wszystkie swoje rzeczy do podróżnej torby. Do tej pory leżała na dnie szafy nieużywana od lat. Wyciągnąłem ją zaledwie kwadrans wcześniej, rozpoczynając wyścig z czasem. Wrzucałem do niej kolejne rzeczy: ubrania, notatki, próbówki z moimi eksperymentami…
Zapomniałem wspomnieć, że byłem naukowcem i przez ostatnie lata zamieszkiwałem jeden z pokoi w prawym skrzydle budynku znajdującego się w ośrodku badawczym. Służył on mi i pozostałym za miejsce, gdzie mogliśmy w spokoju zajmować się swoimi badaniami. Praktycznie nie rozstawaliśmy się z pracą. Moją pierwszą myślą po przebudzeniu było to, co tym razem uda mi się stworzyć albo czy tym razem poniosę klęskę. Kładąc się spać, sprawdzałem swoje notatki i efekty pracy i zastanawiałem się, jakie mogę nanieść poprawki. Nawet sny dotyczyły moich doświadczeń.
Jednak to wszystko było mało istotne w tamtej chwili. Musiałem znaleźć jeszcze teczkę, w której zwykle przechowywałem próbówki. Mogła mi się przydać w podróży. Nigdy przecież nie wiadomo, co okaże się potrzebne w nieznanym.
Umysł poganiał mnie i prawie słyszałem, jak powtarza:
Szybciej, szybciej. Masz mało czasu.
Może to był początek jakiejś choroby psychicznej albo efekt uboczny mojej codziennej pracy. Wiedziałem, że miałem się spieszyć. Dlaczego? Tego ten głos nie raczył tłumaczyć. Kazał mi się jedynie spieszyć, jakby groziło mi niebezpieczeństwo.
„Tutaj jest bezpiecznie, to tam jest inaczej” – pomyślałem o świecie poza murami ośrodka.
Szybciej – poczułem kolejny rozkaz.
Pozostałe fragmenty znajdziesz tutaj.
Podziwiam za takie zdolności i talent.
Dzięki 😀
Tekst zapowiada się ciekawie 👍
😀