Niebo zasnuły ciężkie, ciemne chmury. Chciały przysłonić słońce, ale nie pozwoliło ono tak łatwo się zakryć. Jeden, ostatni promień znalazł szczelinę i przedostał się przez nią do ziemi. Zderzył się z liśćmi, ale i one nie stanowiły dla niego problemu. Leciał dalej aż dotknął miękkiej trawy porastającej leśną ścieżkę.
Nagle ktoś przerwał tę cudowną chwilę. Promień spoczął na dwóch skrzyżowanych belkach, a potem na niosącym je człowieku. Czerń przeważała w jego stroju. Kontrastowała z białym kwadracikiem tuż pod szyją. Kaptur ukrywał twarz w cieniu. Rękawy płaszcza odsłoniły brązowe nadgarstki i dłonie, które należały do kogoś, kto ciężko pracował przez całe swoje życie. Stąpał z trudem, kuśtykając na prawą nogę.
Tuż za nim jechał wóz ciągnięty przez dwa stare siwki. To miała być ich ostatnia podróż. Jeden z nich stracił podkowę gdzieś w drodze i boso szedł od tego czasu.
Na koźle siedział przygarbiony woźnica. Siwe, przerzedzone włosy okalały jego czaszkę. Zmęczona twarz była naznaczona wieloma zmarszczkami – nawet kurzymi łapkami w kącikach oczu. Miał na sobie swój najlepszy strój: wygniecioną koszulę i spodnie z łatą na kolanach. Trzymał lejce luźno, pozwalając zwierzętom iść swobodnie. Wiózł swojego ostatniego pasażera, który leżał w twardym łożu ze skrzyżowanymi na piersiach rękami. Elegancki strój zupełnie nie pasował do otoczenia, w którym się znajdował, ale nikt nie odważył się go przebrać w co innego. Zabrakło jedynie butów – nie było na nie stać ani śpiącego, ani nikogo z jego bliskich. Jednak nie narzekał.
Ten niewielki kondukt szedł leśną ścieżką. Liście drzew zatrzymywały większość wody, ale deszcz wciąż padał. Krople spadały zarówno na skrzyżowane drewienka i wóz, jak i na ludzi i zwierzęta. Tworzyły coraz większe kałuże błota. Koła wozu zanurzały się i pojazd z trudem wydostawał się z grząskiego gruntu. Człowiek w czerni nie czekał, więc woźnica musiał zmuszać konie do zwiększonego wysiłku. Siwki wydostawały wóz z każdej pułapki.
Promień słońca przyglądał się temu z pewnym zdziwieniem, dopóki chmury nie odcięły jego dostępu do ziemi.
Inne obrazy znajdziesz tutaj.
Muszę przyznać, że bardzo miło się czytało. 😉
To super 😀
Bardzo wciągający i przyjemny fragment 🙂
Dzięki 😀
Sympatyczne czytanie do porannej kawy. 🙂
Cieszę się, że umiliłam Ci poranek 😀
Interesujący wpis
Dzięki 🙂
sama lubię tak pisać, choć robię to do szuflady – dla siebie 🙂 bardzo ładne
Też zaczynałam od szuflady. Potem był jeden blog, drugi… A teraz biorę się za książki 😀
Bardzo ciekawy fragment!:)
Dzięki
Super Ci idzie pisanie, to zdecydowanie Twój kierunek!
Dziękuję bardzo 😀
Bardzo obrazowy język 🙂 fajna sprawa, miło się czytało 🙂 pozdrawiam 🙂
Dziękuję 😀
Przyjemny wpis przed snem. ♥
Super 😀
Idealny tekst, by zrobic coś miłego dla siebie.
Zawsze warto zrobić coś miłego dla siebie 😀
Dobrze napisane. Przyjemnie się czyta. Szczególnie, że w blogosferze gramtyka i ortografia często bardzo kuleją.
Dziękuję bardzo 🙂 Staram się dbać o nasz język 😀
Nic tylko książki pisać, pisać i pisać!
Dobrze, dobrze 🙂 Już biorę się za dalsze pisanie.
Ciekawie napisane.
Lubię takie opowiadania
Dziękuję 🙂
Lubię słońce ale delikatne i ciepłe
Racja, jest cudowne 😀
Jak zawsze świetnie i lekko napisane. Przy śniadaniu miło się czytało 🙂
Dziękuję 🙂 Cieszę się, że umiliłam Ci śniadanie.