Siedzę na niskim, kamiennym murku za swoim domem. Nie wiem, skąd się wziął. Może jest pozostałością po budynku, którego od lat już tu nie ma. Może kiedyś był fragmentem większego muru. A może spełniał zupełnie inną funkcję. Wiem natomiast, jaką rolę odgrywa dla mnie. To tu planowałam tworzyć swoje dzieła, które potem miałam pokazywać światu. Niezwykłe historie, poruszające serce wydarzenia, bohaterowie zdobywający sympatię czytelników – chciałam to tworzyć, siedząc właśnie na tym murku.
Na kolanach trzymam zeszyt pozbawiony większości kartek – pozostałość po szkolnych notatkach, których już nie potrzebowałam – a w ręce niebieski długopis. Szukając inspiracji, patrzę na stary, opuszczony budynek. Chociaż nie do końca opuszczony. Od lat mieszkają w nim dzikie koty, a możliwe, że nawet jakiś człowiek. Czasami ludzie przychodzą, by dokarmiać zwierzęta, które są bardziej lub mniej oswojone. Niektóre pozwolą się nawet pogłaskać, inne uciekają na widok obcych. Akurat widzę szarego dachowca przemykającego przez drogę. Dobiega do okna, po czym wskakuje do swojego domu. Jednak nie on staje się dla mnie inspiracją.
Nie znajduję go również w lesie, który mam na wyciągnięcie ręki. Wystarczyłoby wstać, przejść parę kroków i już byłabym w zupełnie innym świecie. Doskonale rozumiem, co czuła Ariadna, przechodząc za linię drzew. Wszystko się zmienia. Nie ma domów, lecz ogromne pnie z dziuplami czy nory w głębi ziemi. Nie ma samochodów, jedynie własne nogi prowadzą człowieka coraz dalej w las. Nie ma asfaltowych dróg, jest za to ziemia pokryta mchem i trawą. Jednak nie o tym piszę swoje pierwsze, krótkie opowiadanko.
Inspirację odnajduję we własnej głowie. Stawiam pierwsze słowa, skreślam kolejne, poprawiam i zapisuję ze dwie strony, zanim postawię ostatnią kropkę. Potem jeszcze czytam swoje dziełko. Nie jest idealne. Widać, że pisało to dziecko, niewprawione jeszcze w tę trudną sztukę, którą nazywają pisarstwem. Ale w tym tekście jest potencjał, co stwierdzam nawet po latach. Może tego opowiadania nigdy nikomu nie pokażę. Może zaginie wśród tysięcy innych – udanych lub nie – prób napisania czegoś świetnego. A może kiedyś odważę się zerknąć na nie okiem, poprawić i pokazać innym?
Pozostaje części znajdziesz tutaj.
Widać, że pióro zdecydowanie Cię lubi, świetnie się czyta…
Dzięki 😀
Lekkie pióro, fajnie się czyta.
Dzięki 🙂 Bardzo lubię pisać.
Miejsce, które opisujesz, jest dla mnie małym rajem – dom, z kamiennym murkiem, na skraju lasu. To moje małe marzenie 🙂
Piękne marzenie 🙂 Życzę Ci, by się kiedyś spełniło.
Każdy tekst w którym pojawiają się koty, może liczyć na moje zainteresowanie 😀
To chyba muszę zacząć częściej pisać o kotach 😛
Mogłoby być dłuższe, czuję niedosyt! 🙂
Mogłoby być, ale stwierdziłam, że takie wystarczy 🙂 Może kiedyś będę pisać dłuższe.