Na brzegu pięknie zdobionej, białej fontanny siedziała siedmioletnia dziewczynka. Miała na sobie błękitną sukienkę wyszywaną białą koronką. W pasie przewiązała ją szeroką wstążką, która kończyła się ogromną kokardą. Na stópki założyła białe buciki srebrzące się od brokatu. Spod nich wyzierały pończoszki z kwiatami. Swoje włosy zaplotła w dwa równe warkoczyki spoczywające na ramionach. Dziewczynka siedziała prosto, nie garbiła się. Dumnie unosiła główkę, przyglądając się swoim rówieśnikom na placu, na którym stała fontanna.
Inne dzieci bawiły się razem, dokazywały, tańczyły. Dziewczynki grały w klasy czy skakały w gumę. Czasami się potknęły lub straciły równowagę, a wtedy koleżanki pomagały im się podnieść i przywrócić radość. Chłopcy gonili się, grali w berka czy w chowanego. Upadali, obcierając kolana i dłonie, ale nie przejmowali się tym. Wstawali, otrzepywali ubrania, by wrócić do zabawy. Niektórzy przygrywali na prostych instrumentach skoczne melodie, do których inni tańczyli, a każde dziecko tworzyło własną choreografię. Tylko dziewczynka w błękitnej sukience siedziała samotnie na brzegu pięknej fontanny.
Woda wypryskiwała wysoko w powietrze, jakby chciała dosięgnąć chmur, lecz to się jej nie udawało, więc wracała, by za chwilę znów spróbować. Zdawało się, że za każdym razem leci coraz wyżej, lecz wciąż nie potrafiła dotknąć nieba.
Dziewczynka wciąż siedziała nieruchomo. Tylko jej oczy śledziły ruchy rówieśników z pewną zazdrością, ale również smutkiem, którego starała się nie okazywać. Widziała, że tamci świetnie się bawią. Nikt nie przejmował się upadkami, bo za każdym razem wstawali i wracali do radosnej zabawy.
W końcu zebrała w sobie dostatecznie dużo odwagi, by wstać i dołączyć do innych dzieci. Szła na sztywnych nogach w stronę dziewczynek grających w klasy. Przyjęły ją ciepło, wyjaśniły zasady i zaprosiły do wspólnej zabawy, lecz dziewczynka nie chciała zniszczyć sobie sukienki, więc zrezygnowała. Podobnie odrzuciła propozycję skakania w gumę, zabawy w chowanego i berka. Bała się upadku, bała się, że rówieśnicy ją wyśmieją, gdy nie będzie umieć tego, co oni.
Ze zniechęceniem wróciła na swoje miejsce przy fontannie, lecz wtedy obok niej pojawił się chłopiec i podał jej rękę. Patrzyła na niego nieufnie, ale ten nie poddawał się, czekając na odpowiedź, której nie otrzymał. Dziewczynka odwróciła od niego wzrok. Chłopiec usiadł obok niej. Przez długi czas oboje milczeli, a potem zaczął opowiadać jej o radości, jaką sprawia mu zabawa. Udało mu się nawet namówić ją, by spróbowała zatańczyć.
Zaprowadził dziewczynkę między tańczących. Gdy tylko zrobiła kilka kroków, potknęła się o własne nogi i upadła, niszcząc nieznacznie sukienkę i obcierając dłonie. Jednak zaraz zobaczyła chłopca z wyciągniętą ręką, którą tym razem przyjęła. Chciała wrócić na swoje miejsce przy fontannie, ale wtedy zauważyła, że nikogo nie rozbawił jej upadek, co więcej, inni również upadali, lecz podnosili się, wracając do zabawy.
Chłopiec złapał ją delikatnie za dłonie i pokazał proste kroki, które z łatwością odtworzyła, by potem próbować coraz trudniejszych figur. Parę razy zdarzyło się jej jeszcze potknąć, ale zawsze miała obok kogoś, kto pomógł jej wstać. Nieco zniszczona sukienka, obdarcia na skórze przestały mieć znaczenie.
A krople wody z fontanny sięgały coraz wyżej, by w końcu dotknąć chmur.
Inne opowiadania znajdziesz tutaj.
Wzruszyłam się czytając to opowiadanie.
Dobrze jest mieć wokół siebie i w życiu osobę, która pomoże wstać i troszkę pokieruje jak iść.
Takie osoby są ogromnym wsparciem 🙂
Ależ uroczo! Każdy z nas kiedyś sprawdzał czy inni będą się z nas śmiać, czy wszyscy będą patrzeć… I każdy z nas chciałby mieć przy sobie kogoś takiego jak ten chłopiec. Kto wyciągnie do nas rękę i kiedy będziemy bać się upadku, i kiedy upadniemy. 🙂
Dzięki 🙂 Dobrze mieć kogoś, kto poda nam rękę, ale też dobrze być osobą, która wyciąga do innych rękę.
zaczelo sie tak smutno. Pieknie napisalas. bardzo wczulam sie w historie dziewczynki
Dzięki bardzo 🙂
Bardzo fajnie napisane.
Dzięki 🙂
taką nieśmiałość trudno mi zrozumieć, zawsze szedłem w ciemno, bez strachu. Mój 2,5 latek ma tak samo.Czyżby geny?
Pewnie geny i wychowanie 🙂 Jednak są ludzie, którzy nie potrafią iść w ciemno, bez strachu.
wow ależ piękne…. wzruszające…..ech…. więcej nie napiszę jestem oczarowana….
Dziękuję 🙂
Podoba mi się Twój styl pisania. Masz pewną iskrę, która rozpala zainteresowanie.
Dzięki 🙂 Cały czas pracuję nad swoim warsztatem.
Bardzo urocza historia :)) No i tym bardziej, że z życia wzięta, jak rozumiem …?
Dzięki 🙂 W pewien sposób tak. W opowiadanku jest ukryta historia o ludziach, którzy boją się próbować, bo obawiają się reakcji innych. I o tym, że łatwiej dokonywać rzeczy z pozoru niemożliwych, gdy mamy w pobliżu kogoś, kto nas poprowadzi i pomoże wstać z upadku.
O Boże jakie piękne
😀