Wiatr przechadzał się alejką usłaną ognistym od liści dywanem. Co krok podrzucał je do góry, niczym dziecko cieszące się jesiennym dniem, a potem kładł je z powrotem na ziemi, przykrywając kasztany i żołędzie, których nie potrafił podnieść. Spacerował po parku, strząsając z drzew pożółkłe liście i układając je na drodze spieszącej się dziewczyny.
Otulała się szczelnie beżowym płaszczem, a białą chustkę owinęła wokół szyi. Czapkę naciągnęła niżej na uszy, które wiatr chętnie szczypał chłodem. Szła szybkim krokiem, by zdążyć przed zamknięciem biblioteki, gdzie czekała na nią zamówiona dzień wcześniej książka.
Młoda kobieta opuściła park, przeszła przez spokojną o tej porze ulicę. Po drugiej stronie drogi znajdowała się często odwiedzana przez czytelników biblioteka. Jednak tego dnia było w niej zaledwie parę osób siedzących przy stolikach i zagłębiających się w lekturach. Nie zwróciliby uwagi na wchodzącą do biblioteki dziewczynę, gdyby razem z nią nie wszedł wiatr. Przebiegł prędko przez pomieszczenie, zrzucił kartki leżące na biurku bibliotekarza, przekartkował książkę pewnego czytelnika, a potem wypadł na zewnątrz, zanim zamknęły się drzwi.
Część czytelników popatrzyła z dezaprobatą na młodą kobietę, ponieważ przerwała im czytanie, inni zignorowali ją, wracając do przerwanej lektury. Chłopak, któremu wiatr przewrócił parę stron w książce, uśmiechnął się do niej ciepło, rozumiejąc, jak złośliwy bywa ten żywioł.
Dziewczyna minęła stoliki, zbliżając się do starszego bibliotekarza. Od jej ostatniej wizyty zdawał się bardziej posiwieć – a raczej pobielić, bo jego włosy były niczym jeszcze niezapisane kartki. Jednak jego oblicze wciąż rozświetlał ten sam radosny uśmiech, co zawsze. Przywitała go, lecz nim zdążyła powiedzieć cokolwiek więcej, wyciągnął spod lady książkę i podał jej, życząc miłej lektury.
Podziękowała mu uśmiechem, odwróciła się w stronę wyjścia, zamierzając wrócić do domu, gdy jej wzrok przyciągnęła nieznana okładka leżąca na wózku bibliotecznym. Wzięła książkę do ręki i przyjrzała się jej. Była oprawiona w podniszczoną przez lata używania skórzaną okładkę opasaną szerokim pasem zapiętym na kłódkę. Ściągnięcie go uniemożliwiały metalowe blaszki zabezpieczające rogi lektury przed zniszczeniem. Potrzebny był klucz, by zajrzeć do środka. Nigdzie nie dostrzegła ani słowa o tytule czy autorze dzieła, co powiedziałoby jej, jaka treść skrywała się w środku.
– To bardzo interesująca pozycja. – Obok dziewczyny pojawił się bibliotekarz. – Chciałabyś ją wypożyczyć?
Dziewczyna zastanawiała się tylko chwilę, zanim podjęła decyzję.
Przytaknęła.
W dłoni staruszka pojawił się stary klucz, którego od lat nie używano. Podał go dziewczynie, która od razu chciała otworzyć książkę, lecz bibliotekarz powstrzymał ją przed tym.
– Zaczekaj, aż wrócisz do domu – poradził jej, po czym wrócił na swoje miejsce za biurkiem.
Klucz zniknął w kieszeni płaszcza, a dziewczyna pożegnała bibliotekarza i wyszła, wpuszczając znów do biblioteki łobuzerski wiatr.
***
Położyła klucz na biurku obok tajemniczej księgi. Przez całą drogę do domu wciąż myślała o lekturze i o tym, co mogła w sobie zawierać, skoro ją zamknięto. Może skrywała tajemną wiedzę sprzed lat? Może zawierała ważne informacje, o których nikt niepowołany nie powinien wiedzieć? A może była po prostu zwykłą książką ze zniszczoną okładką?
Dziewczyna nie ociągała się dłużej z zajrzeniem do środka. Ostrożnie włożyła klucz do zamka i przekręciła. Ciche klik było sygnałem, że może wziąć się za czytanie. Otworzyła na pierwszej stronie i znalazła tytuł: Historie życia. Zapowiadała się długa, nudna biografia. Jednak młoda kobieta nie zamierzała się poddać. Skoro już wypożyczyła książkę, mogła przejrzeć przynajmniej pierwszy rozdział.
Przerzuciła puste kartki, na których zwykle widniało nazwisko autora czy wydawnictwo, i przeszła od razu do właściwej treści. Lektura zaczynała się krótkim wstępem, w którym pisarz wyjaśnił niezwykłość swojego dzieła. Wspominał o pracy, jaką włożył w jego powstanie i wyraził nadzieję, że jego czytelnicy pomogą mu w dokończeniu książki.
Przewróciwszy ostatnią stronę wstępu, dziewczyna zrozumiała, co autor miał na myśli. Żadna z kolejnych stron nie była zapisana. Wróciła do wstępu, pod którym autor zapisał Post Scriptum, w którym poprosił czytających o opisanie swojej własnej historii na kartach tej książki.
Ta prośba była zadziwiająca. Tym bardziej że chyba nikt wcześniej nie próbował w niej nic zapisać. Dziewczyna zawahała się. W końcu pisanie po wypożyczonych książkach nie było zbyt grzeczne, ale z drugiej strony zainteresowało ją to, dlatego sięgnęła po ołówek leżący na biurku i zapisała pierwsze słowa, w których się przedstawiła. Tekst przez chwilę widniał na papierze, a potem zaczął blednąć, aż zniknął. Zdziwiona dziewczyna spróbowała jeszcze raz, ale wydarzyło się to samo. Zaciekawiona wzięła do ręki długopis i znów zapisała to samo zdanie. I tym razem zniknęło. Zachęcona do dalszych eksperymentów zaczęła pisać. Opisała swoją drogę do biblioteki, wiatr hulający w koronach drzew, uśmiech chłopaka i miłego bibliotekarza. Każde zapisane przez nią słowo znikało, zanim zaczęła pisać kolejne zdanie.
Kiedy skończyła opisywać swoją wyprawę do biblioteki, przejrzała puste karki, które wchłonęły tusz długopisu. Zastanawiała się, ile różnych historii zostało zapisanych w tej książce i czy istniał ktoś, kto potrafiłby je wszystkie odczytać.
Inne opowiadania znajdziesz tutaj.
Ale bym się rozpisał, jakby mnie spotkało coś takiego,
Nieskończona ilość miejsca wystarczyłaby Ci do zapisania wszystkiego?
Nie da sie wszystkiego – zawsze coś zostaje, coś trzeba dopisać.
Super opowieść naprawdę bardzo przyjemnie się czytało 🙂
Dzięki 🙂
Bardzo ciekawa opowieść 👌
Dzięki 🙂
Ale super opowieść! Doczytałam z zapartym tchem do końca, z każdym kolejnym zdaniem czytało się z coraz większym zaciekawieniem. Piękna opowieść, magiczna 🙂
Dziękuję 😀
Ciekawe ,aż chcę się więcej ….
😀
Bardzo miło się czyta… 😀
Super 🙂
Świetne opowiadanie! Masz rękę do krótkiej formy! 🙂
Dzięki 😀
Czy to cześć jakiejś książki?
Nie, a przynajmniej na razie nie planowałam tego dodawać do żadnej książki, ale może kiedyś powstanie 🙂
Masz lekkie pióro, przyjemnie się to czyta, aż chce się więcej
Dzięki 🙂 Pracuję nad kolejnymi opowiadankami.
Pewnie te słowa były gdzieś zdalnie przekazywane, a pisarz zbierał materiały, bo ludzie wiedząc, że to znika zdradzali największe sekrety 😉
Możliwe, możliwe 🙂 Nie wiadomo, jaki cel miał pisarz, tworząc taką książkę. Kto wie, do czego mógłby wykorzystywać te sekrety 😛
Lekko napisane, idealne do czytania do kawy 😉
Dzięki 🙂
Lekkość pióra świadczy o tym, że przyjemnie się czyta:) Popołudniowa kawa z tym tekstem była bardzo przyjemna:)
Super 🙂
Bardzo wciągająca opowieść. Przyjemnie mi się czytało 🙂
Dzięki 🙂
Pięknie to opisałaś, jestem pod wrażeniem.
Dziękuję 😀
Przyjemnie się czytało. Jestem bardzo ciekawa historii tej książki, jest tyle możliwości. A każda tak samo kusząca.
Może kiedyś napiszę coś więcej o tajemniczej księdze, a na razie pozostawiam ją sferze domysłów i przypuszczeń 🙂 Masz jakąś ciekawą teorię?
Zastanawiam się, czy może przy następnej wizycie w bibliotece okazało się, że włosy bibliotekarza są mniej białe.
A może ktoś umie odczytać te opisy i dzięki temu odkryje jakiś nowy świat, w którym np. żyją nasze marzenia. Albo nasze koszmary, które pomijamy w opisie swojego życia.
O odczytywaniu opisów myślałam, ale nie łączyłam ich z poznawaniem innego świata. Ciekawy pomysł 😉
🙂