Wydawało mi się, że ktoś coś do mnie powiedział, lecz nie przejąłem się tym zbytnio, starając się wrócić do wspomnień.
– Bilety do kontroli – usłyszałem tuż obok.
Ktoś potrząsał za moje ramię, próbując mnie obudzić.
Otworzyłem oczy. W pierwszej chwili zostałem oślepiony przez lampę wiszącą na suficie. Zamrugałem parę razy, odganiając resztki snu. Gdy przyzwyczaiłem się do światła, zobaczyłem pochylającego się nade mną kontrolera.
– Ma pan bilet? – zapytał.
Minęła chwila, zanim dotarły do mnie jego słowa. Gdy uświadomiłem sobie ich znaczenie, zacząłem nerwowo grzebać w torbie.
– Tak, tak, tylko znajdę. – Wydawało mi się, że z każdą sekundą kontroler jest bardziej zniecierpliwiony, co jeszcze bardziej mnie denerwowało.
– Jeszcze moment – powiedziałem, nie mogąc znaleźć biletu wśród książek.
Kontroler zauważył coś na podłodze i pochylił się, by podnieść to z ziemi.
– Czy to pana? – Pokazał mi prostokątną kartkę.
Był to bilet, który musiał mi wypaść, kiedy wyciągałem notes.
– Tak, dziękuję.
– Niech go pan pilnuje. – Skasował go i mi podał. Wyszedł z przedziału, zatrzaskując za sobą drzwi i gasząc lampę, którą pewnie przypadkowo zaświecił.
Westchnąłem z ulgą.
„Było blisko” – pomyślałem, przerzucając kartki w notesie. – „Wypadałoby coś napisać, zanim znowu zasnę”.
Znalazłem pustą kartkę. Nie przychodził mi do głowy żaden pomysł. Z rezygnacją odłożyłem na bok notes i wyjrzałem przez okno. Za nim rozciągały się na niewielkich wzniesieniach pola. Dwa woły wytrwale ciągnęły pług zachęcane przez cierpliwego rolnika. Dalej na horyzoncie majaczył las. Drzewa wydawały się podtrzymywać błękitne sklepienie nieba. Wyobrażałem sobie żyjące tam zwierzęta. Sarny skubały spokojnie trawę, wygrzewając się w promieniach popołudniowego słońca. Wiewiórki biegały po gałęziach drzew, przeskakując z jednej na drugą. Pewnie gdzieś wśród liści, w dziupli spała sowa, odpoczywając przed nocnym polowaniem. Może gdzie tam polowało też stado Dake’a. Może nawet on sam wędrował razem z nimi.
Przypomniałem sobie, jak go znalazłem. To był ciekawy dzień.
***
Ognista łuna pojawiła się na horyzoncie, zapowiadając nadejście nowego dnia. Ptaki zaczynały się budzić i cichym śpiewem witały poranek. Gwiazdy powoli gasły, ustępując miejsca swojej siostrze, by powrócić dopiero wieczorem.
Od ponad godziny wędrowaliśmy lasem, próbując upolować jakąkolwiek zwierzynę. Do tej pory natrafialiśmy tylko na stare ślady lub te prowadzące do króliczych nor, przy których zastawialiśmy wnyki. Mieliśmy nadzieję, że nie będą one puste, kiedy będziemy wracać.
– Chyba mamy zły dzień – powiedziałem.
Mój towarzysz zatrzymał się i rozejrzał po okolicy. Zbyt duża kurtka myśliwska wisiała na nim, a wiatr potrząsał nią. Odwrócił się do mnie. Jego ciemne oczy wyrażały smutek, gdy mówił:
– Wiesz, że zapasy się kończą. Nie możemy wrócić bez mięsa.
– Zdaję sobie z tego sprawę, Tom – zamyśliłem się. – Powinniśmy chyba pójść bardziej w głąb lasu i mieć nadzieję, że nie natrafimy na watahę wilków.
– Jak zwykle jesteś optymistą – mruknął.
– Oczywiście – podjąłem pogodnie. – Wyobraź sobie, że jednego złapiemy i oswoimy. Mielibyśmy w końcu świetnego myśliwego w szeregach.
– Dzięki – oburzył się.
Potrząsnąłem głową ze śmiechem.
– Rozumiesz, o czym mówię. Nie mamy psa, więc może wilk.
– Zwierzę, które obróci się przeciwko tobie, gdy za bardzo je zdenerwujesz. Czemu nie? – zapytał ironicznie. – Nie, wolałbym lisa. Może przynajmniej przynosiłby kury na obiad.
– Jeśli sam wpierw by ich nie zjadł.
– Może dałby się oswoić, a dorosły wilk…
– Kto powiedział, że dorosły? A jakbyśmy znaleźli szczeniaka? Przyzwyczaiłby się i nauczył jak być prawdziwym psem.
– Jeśli go znajdziemy, to pomożesz mi złapać lisa.
– W porządku.
Wtedy nie zdawałem sobie sprawy, jak trudno złapać i oswoić lisa.
~~~
Postanowiliśmy się rozdzielić i spotkać za godzinę w tym samym miejscu. Mogłem nareszcie skupić się na samym polowaniu. Ściągnąłem strzelbę z ramienia i stąpając jak najciszej, szukałem śladów zwierzyny. Przemykałem od jednego drzewa do kolejnego, aż dotarłem na skraj polany. Nie zauważyłem na niej zwierząt, ale pozostałem w cieniu. Wyciągnąłem z torby chleb i oderwałem kawałek. Stałem tam przez dłuższy czas, żując pieczywo.
Kiedy kończyłem swój skromny posiłek i zamierzałem odejść, zauważyłem ruch w krzakach po prawej. Przełknąłem ostatni kęs, przygotowałem broń i ustawiłem się do strzału. Z zarośli wypadł młody jeleń. Postąpił parę kroków i zaczął węszyć w powietrzu. Przemieściłem się tak, żeby nie poczuł mojego zapachu i odbezpieczyłem broń.
Gdy szykowałem się do strzału, spomiędzy drzew wyskoczyła wilczyca i rzuciła się na jelenia. Przyglądałem się ich walce, ciągle trzymając palce na spuście. Ciemnoczerwona ciecz kapała na soczystą trawę, pozostawiając ślady okrutnego tańca.
Nie chciałem zrezygnować z jedynej zwierzyny, jaką dzisiaj znalazłem, ale zastrzelenie wilka też nie wchodziło w rachubę.
Jeleń zrzucił z siebie drapieżcę i uderzył go kopytami. Wykorzystałem moment i wystrzeliłem. Zwierzę stanęło dęba, a potem upadło na miękką trawę i znieruchomiało. Odczekałem kilka sekund i spojrzałem na wilczycę. Nie poruszała się. Krwawiła z rany na boku, której wcześniej nie zauważyłem. Wyszedłem ostrożnie z ukrycia, przez cały czas czujnie obserwując drapieżnika. Nie odwracając się do niej plecami, zająłem się jeleniem.
Nagle usłyszałem, że krzaki przede mną cicho szeleszczą. Obawiając się ataku, przestałem zajmować się zwierzyną, wycelowałem broń w tamtą stronę i czekałem. Coś zbliżało się. Przygotowałem się do strzału. Liście najbliższego krzaka poruszyły się i na polanę wszedł młody wilczek. Opuściłem broń, a on podbiegł do wilczycy. Trącił ją nosem i chyba zauważył, że już się nie obudzi. Zapiszczał cicho.
– Spokojnie mały – szepnąłem łagodnie. Wtedy mnie zauważył i bez lęku się zbliżył. Nie miał pewnie dotychczas do czynienia z ludźmi.
Popatrzył głodnym wzrokiem na jelenia.
– Jesteś głodny? Chyba nie zaszkodzi, jeśli dam ci trochę. – Wyciągnąłem nóż i odciąłem kawałek. Trzymałem go w ręce, zachęcając wilczka do podejścia.
Ten podchodził niepewnie, obserwując mnie. Złapał mięso, odbiegł na skraj polany i zajął się konsumpcją. Potem oblizał się i wrócił po następną porcję.
– Nie mogę dać ci więcej. Też potrzebuję mięsa.
Wpatrywał się we mnie błagalnymi oczami, a ja powróciłem myślami do rozmowy z Tomem.
– Dasz chyba radę upolować parę myszy – myślałem na głos. – W sumie nie mamy kota, a one trochę się panoszą – zastanowiłem się. – Musimy jeszcze tylko znaleźć lisa i możemy wracać. Dobra, chodź, zapracuj sobie na jedzenie.
Wydawało mi się, że zrozumiał, bo radośnie szczeknął.
– Tom nie będzie zadowolony – powiedziałem cicho.
Wstałem, zarzuciłem sobie torbę na ramię.
– Idziesz? – Wilczek z ociąganiem zaczął iść, ale gdy zauważył kolejny kawałek mięsa w mojej dłoni, chętnie szedł obok mnie.
~~~
Lisa nie udało nam się schwytać, ale wilk dobrze sobie radził z myszami, a później również z większą zwierzyną. Nazwałem go Dake, choć Tom miał inne propozycje, które od razu odrzuciłem.
Wilk świetnie sobie radził na polowaniach. Nasze trio zaczęło coraz częściej wracać z lasu ze zwierzyną. To były wspaniałe wyprawy.
Pozostałe części znajdziesz tutaj.
Bardzo dobrze się czyta Twoje opowiadania – świetny warsztat!
Dziękuję serdecznie 😀
Ah bosko się czytało <3 Uwielbiam czytać jak ktoś "umie" i ma pasje do pisania.
Dziękuję 🙂 Od lat piszę, choć kiedyś tylko do szuflady. Teraz chciałabym, by moje teksty się nie kurzyły wśród zeszytów i notatek.
Polowania nie leżą w moim guście ale czytało się dobrze i tekst ciekawy. Na pewno może wciągnąć.
Dziękuję 🙂 Ja kiedyś miałam ochotę wybrać się na prawdziwe polowanie.
Ciekawe opowiadanie. Przyjemnie mi się czytało.
Dziękuję bardzo 🙂
Fajnie się czytało.
Tekst naprawdę wciągający.
Dziękuję bardzo 😀
Masz piękną wyobraźnię i piszesz niebanalnie… Do pozazdroszczenia! 🙂
Dziękuję 🙂 Wyobraźnię ćwiczę każdego dnia przez czytanie i tworzenie własnych histori.
super się czytało! 🙂
Dzięki 😀
Świetnie się czyta. Przeczytałam jednym tchem. Wciąga 🙂
Dziękuję 🙂 Możesz też zajrzeć do poprzednich części, zanim ukaże się kolejna.
Będę musiała przeczytać więcej twoich opowiadań! To zapowiada się obiecująco.
Dziękuję 🙂 To zaledwie fragment dłuższej historii.
Świetne opowiadanie. Swoją drogą wilki to bardzo ciekawe osobniki. A co do polowań to raczej sama bym się nie wybrała.
Dzięki 🙂 Tak, wilki to interesujące stworzenia. Kiedyś bardziej się nimi interesowałam, ale nadal mnie fascynują.
Kiedyś miałam okazję by wybrać się na polowanie, nie zdecydowałam się jednak to zdecydowanie nie dla mnie.
Wiele osób chyba zrezygnowałoby z takiej okazji, ale ja chętnie wybrałabym się na polowanie.
Do porannej taki lekki tekst był idealnym początkiem dnia:)
Cieszę się, że umiliłam Ci poranek 😀
Dobrze się Ciebie czyta. Masz lekkie pióro.
Dziękuję 😉
Uwielbiam Twoje prace. Czytając je zupełnie przenoszę się do innego świata. 🙂
Miło mi to słyszeć 🙂 Tworzę wiele światów, w których rozgrywają się akcje moich tekstów.
Ciekawe opowiadanie. Lubię bardzo tę formę literacką. Życzę dużo weny. Pozdrawiam!
Dziękuję i dziękuję 🙂
Również pozdrawiam.
Przyjemnie się je czytało. Czekam na więcej.
Dzięki 🙂 Niedługo będzie dalszy ciąg przygód Jacka.
Taki kontroler, jakiego opisałaś w realnym świecie nie istnieje…
Mimo że nie jeżdżę często pociągami, to sądzę, że i takich można spotkać 🙂
Umiesz pisać dialogi i tego Ci zazdroszczę.
Dziękuję 🙂 Kwestia wprawy i warsztatu.
Totalnie wciągające
Dziękuję 🙂
Cudny taki mały wilczek, też bym przygarnęła 😀
Też bym takiego chciała 😀
Nie trzeba książek kupować, wystarczy Twój blog 🙂
Dzięki za miłe słowa 🙂 Cieszę, że tak bardzo podobają Ci się moje teksty.
Świetny tekst! Masz talent 🙂
Dziękuję bardzo 😀
Fantastyczne to opowiadanie! Wilczek od razu przypadł mi do gustu 😉
Dziękuję w imieniu swoim i wilczka 🙂
Opowiadanie jest napisane bardzo dobrze i na pierwszy rzut oka widać doskonaly warsztat pisarski. Winuszuję 🙂
Dziękuję za miłe słowa 🙂 Nad warsztatem wciąż pracuję i doskonale.
Jak zwykle sympatycznie się czytało, a stojący kontroler kiedy poszukujemy bilecika to nic ciekawego.
W takiej sytuacji kontroler tylko sprawia, że stresujemy się jeszcze bardziej 😛 Jednak czasami okaże serce.
Świetne opowiadania. Miło się czytało.
A w tym pociągu, to jak historia z naszego życia. 😀
Dziękuję za dobre słowa 🙂 Mieliście podobną sytuację z kontrolerem?
Świetny dialog. Podoba mi się.
Dziękuję 😉
Świetne opowiadanie, oby więcej takich pojawiało się w Twoim wirtualnym świecie 😉
Dzięki 🙂 Będzie pojawiało się wiele opowiadań, ale też książek, wierszy i innych tekstów.
W takim razie czekam na kolejne 😉