Z torbą przerzuconą przez ramię, wspinałem się coraz wyżej. Sięgałem po kolejną gałąź, podciągałem się, stawiałem jedną stopę ponad drugą i szukałem następnej podpory. Gdy uważałem, że jestem wystarczająco wysoko, ukryty wśród liści, zatrzymałem się. Usiadłem na gałęzi, opierając się o szorstką korę. Miałem widok na boisko, gdzie dwie drużyny grały w piłkę oraz na błękitne niebo. Chmury leniwie płynęły z jednego końca horyzontu na drugi, po drodze zmieniając kształt. Raz przypominały smoka ziejącego ogniem i strzegącego wieży pięknej księżniczki, to przeobrażały się w wiejską chatę stojącą pośrodku łąki, a potem były już tylko bezkształtną plamą. Słońce czasami pozwalało, by na chwilę je zasłoniły, jakby chciało mieć krótką przerwę w swojej nieustannej pracy.
Wśród liści zauważyłem małego ptaszka, który często dotrzymywał mi towarzystwa i umilał czas swoim śpiewem. Podleciał do mnie i zajął swoje miejsce tuż nad moją głową.
– Witaj, przyjacielu – powitałem go, na co odpowiedział świergotem.
Zamknąłem oczy. Jedną nogę zgiąłem w kolanie, drugą swobodnie wymachiwałem w powietrzu, napawając się spokojem. Powróciłem myślami do ostatniej historii, którą zacząłem pisać. Dotyczyła życia trzech koni. Stworzyłem dosyć mądre zwierzęta, które rozumiały ludzką mowę i potrafiły porozumieć się z człowiekiem. Ich przywódcą miał być Agrest, kasztan. Charakteryzowała go kępka siwych włosów tuż pod prawą chrapą. Był najbystrzejszy z całej trójki i miał najlepsze pomysły na rozmowy z ludźmi. Drugi był Zefir, gniadosz. Nie zawsze zgadzał się z Agrestem. Był dosyć buntowniczy, ale również zwinny i szybki, co było jego atutem. Na czole miał białą plamę o nieregularnym kształcie, po której zawsze można go było rozpoznać. Ostatnim był Rwetes, siwek. Najmłodszy, najmniej doświadczony. Jednak miał sporą przewagę nad pozostałymi, dzięki swojej zdolności. Potrafił wykorzystywać sytuację, był sprytnym i świetnym strategiem. Cała trójka tworzyła wspaniałą ekipę, której przygody opisywałem.
Ostatnio skończyłem na ich misji. Konie miały za zadanie dostarczyć list do pewnego generała. Biegły przez łąkę w kierunku lasu, w którym chowały się przed wzrokiem wrogich żołnierzy. Właśnie znalazły się bezpiecznie między drzewami. Zatrzymały się na polance, chcąc chwilę odsapnąć przed najniebezpieczniejszym odcinkiem podróży. Położyły się na miękkiej, zielonej trawie. Agrest jako przywódca pozwolił pozostałym odpocząć, a sam węszył w powietrzu, upewniając się, że to miejsce jest bezpieczne. Wtedy wrócił do reszty stada. Nie zauważył czającego się w zaroślach człowieka. Wiedział on jak ważne są te konie. Znał też wartość wiadomości, którą niosły. Chciał ją zdobyć. Nie zastanawiając się długo, podniósł broń i odbezpieczył. Rwetes poruszył się niespokojnie, usłyszawszy jakiś dźwięk. Wydawało się, że przekazuje ostrzeżenie Agrestowi, który zbytnio się nim nie przejął. Człowiek zignorował to i wycelował w kasztana. W tym samym momencie, gdy wystrzelił, koń poderwał się na nogi. Strzał chybił o parę centymetrów, trafiając – zamiast w pierś Agresta – w jego udo. Ogier zarżał z bólu, stając dęba. Zefir nie czekając na pozwolenie, już szarżował w kierunku człowieka, który…
– Jack! Jack, zejdź na dół – ktoś zawołał.
Przestałem myśleć nad dalszą historią koni i spojrzałem na dół. Pod drzewem stał syn sąsiadów, kilka lat młodszy ode mnie. Ciągle powtarzał, że chciałby razem ze mną polować, ale nadal był na to zbyt młody według swojej matki. Cierpliwie czekał na „odpowiedni” wiek — cokolwiek to znaczyło.
Uśmiechnąłem się do niego.
– Co się stało, Greg? – zapytałem z drzewa.
– Chodź szybko, jesteś potrzebny. Nick…
Nie potrzebowałem słyszeć nic więcej. Czym prędzej zszedłem z drzewa i stanąłem obok Grega.
– Prowadź – powiedziałem tylko.
Pozostałe części znajdziesz tutaj.
Fajnie piszesz, tak lekko i przyjemnie.
Dzięki 🙂
Czytałam z ciekawością, główny bohater to pisarz, zauważa drobnostki, które urastają do 7 cudu świata, czyta się płynnie.
W oczach artystów każda rzecz może stać się cudem 🙂
Najwidoczniej najlepsze historie powstają właśnie na drzewach. Sama też pisze w wielu dziwnych miejscach 🙂
W dziwnych miejscach często mieszka wena 😛
Bardzo podoba mi się Twój styl pisania, super!
Dzięki 🙂
Super talent 🙂 bede wpadać 🙂
Dziękuję 😉
My również
Bardzo przyjemnie się czytało kolejną część powieści:)
Świetnie 😀 Dzięki.
Super się czyta, czekam na więcej. 🙂
Dzięki 🙂
Może e-booki należałoby pisać ?
Świetnie piszesz…
Pomyślę nad tym, ale chciałabym też papierowe książki 🙂 Dzięki.
Super się czytało, lekko szybko i przyjemnie, na pewno tutaj zajrzę nie raz 😉
Dzięki 🙂 Miło mi to słyszeć.
Lekkie pióro, idealnie na wiosnę.
Dzięki 🙂 Miłego dnia.
Lubię tu zaglądać do Ciebie. Piszesz lekko i przyjemnie więc na chwilę odrywam się od świata
Dzięki 🙂 Miło mi Cie tu gościć.
Fajnie piszesz ,lekko ale z zaciekawieniem 🙂
Dzięki 🙂
wciągające, intrygujące, na pewno tu wrócę
Świetnie 😀
To taka odskocznia
🙂
Pana Tadka już znam teraz pora na Jacka 😛
Zapraszam do lektury 🙂
Przyjemnie się czyta! 🙂
Dzięki 🙂