Nick był moim rówieśnikiem, który — krótko mówiąc — gnębił wszystko, co się ruszało. Jego standardowym zachowaniem było zaczepianie młodszych i zabieranie im tego, co mu się spodobało. Czasami kończyło się to większymi lub mniejszymi obrażeniami ofiary. Miał też swoją „wspaniałą” grupę składającą się z dwóch chłopaków niegrzeszących mądrością. Byli oni kimś w rodzaju głupich, ale posłusznych mu osiłków. Wykonywali dosłownie wszystko, co im kazał zrobić. Zapewne byliby w stanie skoczyć z mostu, gdyby im to rozkazał.
Zastanawiałem się, co tym razem wymyślił.
– To niedaleko, obok starego młyna – powiedział Greg, kiedy pędziliśmy przed siebie.
Dobrze znałem to miejsce. Nick również. Przepływająca obok woda zagłuszała praktycznie wszystkie dźwięki, w tym krzyki o pomoc.
Gdy byliśmy już na polu, starałem się wzrokiem odnaleźć Nicka, jego bandę i dzisiejszą ofiarę. Przedzieraliśmy się przez porośnięte zbożem pole w kierunku brzegu rzeki, a stamtąd mieliśmy pobiec do młyna. Kiedy dotarliśmy na skraj pola, na migi pokazałem Gregowi, żeby podążał za mną i zaczęliśmy skradać się do celu. Już po kilkunastu krokach usłyszałem głosy przebijające się przez szum rzeki. Wytężyłem słuch, by móc rozróżnić poszczególne słowa.
– Dobrze cię widzieć, Tom – rozpoznałem głos Nicka. – Dawno się nie widzieliśmy.
– Puszczaj – syknął gniewnie tamten, co ledwo usłyszałem przez wspomnianą wcześniej rzekę.
– Spokojnie, kolego. Najpierw pogadamy.
Zatrzymaliśmy się w cieniu drzewa. Wdrapałem się szybko na górę, żeby mieć lepszy widok na sytuację, zostawiając Grega na dole. Przesunąłem się na gałęzi tak daleko jak mogłem i przyjrzałem się wydarzeniom przy młynie.
Tom stał tyłem do miejsca, gdzie się znajdowałem. Dwóch chłopaków trzymało go za ramiona, unosząc przy tym o cal lub dwa nad ziemią. Nie wydawało mi się, żeby do tej pory został mocno pobity. Mógł mieć kilka siniaków, ale nic ponadto. Osiłki, które go trzymały, były łatwe do przechytrzenia, co pamiętałem z poprzednich podobnych akcji. Nie stanowiły większego problemu. Twardszym przeciwnikiem był ich przywódca.
Nick stanął przed Tomem.
– Wypuść mnie – powiedział chłopak.
Nick roześmiał się i cofnął o krok.
– Chyba sobie żartujesz.
– Czego ode mnie chcesz? – Uniósł hardo głowę.
– Dobrze wiesz. Podobno dostałeś ostatnio parę miedziaków od tamtego szlachcica.
Do naszej wsi zawitał pewien możny jegomość. Z tego, co pamiętałem, ktoś miał się zaopiekować jego końmi. Zapewne Tom zgłosił się na ochotnika i dobrze wywiązał się ze swojej pracy, za co został nagrodzony kilkoma monetami, które Nick miał zamiar mu odebrać.
– Nie oddam ci ich. Uczciwie je zarobiłem. – Chłopak próbował się wyrwać z uścisku, ale został ukarany uderzeniem w brzuch. Zgiął się w pół, próbując odzyskać oddech.
– Nie pytałem cię o zdanie. – Nawet z tej odległości zobaczyłem chciwe iskierki w oczach Nicka. – Przeszukajcie go – rzucił do dryblasów.
Stwierdziłem, że wystarczy tego przedstawienia i zeskoczyłem na ziemię. Miękko wylądowałem na ugiętych kolanach. Szybko podniosłem się i podszedłem do grupy z idącym za mną Gregiem. Szybko zauważyli nasze nadejście. Nick w pierwszej chwili się zmieszał — pamiętał, jak kończą się dla niego spotkania ze mną. Jednak prędko przywdział maskę obojętnej wyższości. Nie mógł dać po sobie poznać, że się boi. Nie przy swoich ludziach.
– Witaj, Nick – powitałem go skinięciem głowy. – Jak się miewasz?
– Jack. – Spojrzał na mnie i się uśmiechnął. – Jak dobrze cię widzieć. Jestem teraz trochę zajęty – wskazał na Toma. – Może przyjdziesz kiedy indziej?
– Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł. – Zbliżałem się do niego krok za krokiem. Oddzieliłem go od jego kolegów. Greg natomiast został poza sporem, by w razie potrzeby pobiec po pomoc. – Może mógłbyś wypuścić go i obędzie się bez kłopotów?
Zamiast odpowiedzieć, dał znak stojącym za mną osiłkom do ataku.
– Tak myślałem – mruknąłem, po czym uniknąłem pierwszego z ciosów.
Nie miałem żadnej broni w zasięgu ręki, ale mój mózg już działał na wysokich obrotach, przewidując ruchy przeciwników. Nie było to trudne. Byłem już przyzwyczajony do ich sposobu walki, co tylko ułatwiło mi rozłożenie ich na łopatki. W tym czasie Greg zabrał Toma spod młyna i zaprowadził biegiem do domu. Sam w zupełności mogłem poradzić sobie z Nickiem.
– To nie musi się tak kończyć – powiedziałem, stając przed nim. Jego towarzysze nie byli już skorzy do dalszej walki ze mną. – Przestań dręczyć innych, a nie będziemy dochodzić więcej do tego momentu.
– Bez tego nie byłoby zabawy. – Uśmiech zniknął z jego twarzy i rzucił się do walki.
***
To nie była ostatnia bójka, w której brałem udział. Było ich jeszcze wiele. W większości uczestniczył też Nick. Każde jego pojawienie się oznaczało kłopoty. Nigdy nie chciał się zmienić. Nie przyjmował wyciągniętej ręki, nie pragnął pomocy, mimo że wiele razy mu ją ofiarowałem.
Gdy wyjechałem ze wsi, nasze drogi się rozeszły. Nie wiedziałem, co się z nim dalej działo. Sądziłem, że trafił przed sąd za jedno z przestępstw i resztę życia miał spędzić na pracy dla ludzi, których dotąd krzywdził lub otrzymał najsurowszą karę. Nigdy nie pomyślałbym, że spotkam go w momencie, gdy pragnąłem uciec od swojej przeszłości.
Pozostałe części znajdziesz tutaj.
Początkowe części jakoś do mnie nie mówiły, teraz jednak się wciągnęłam.
Miło mi to słyszeć 🙂
Intrygujące zakończenie… 😉
Dzięki 🙂
Tak to już jest, że przeszłość często do nas wraca w najmniej oczekiwanych momentach…
Zdarza się tak. A od nas zależy, jak na nas wpłynie.
Fajna historia, trochę jak przygody Tomka Sawyera 🙂
Pewnie tak 🙂
Muszę przeczytać wcześniejsze części jeszcze raz, bo chyba już się pogubiłam!:)
Zatem zapraszam do lektury 🙂
Kurcze tak to czasem bywa że świat jest mały, zdarza sie że za mały.
Racja 🙂 Każdemu chyba zdarzyło się spotkać, osobę, której dawno nie widział.
Za każdym razem bardziej mnie wciągają te opowieści
Miło mi to słyszeć 😀
Ciekawe… I intrygujące! 😉
Dzięki 🙂
Podoba mi się! Fajny, wciągający styl pisania 🙂
Dziękuję 😉
Czy wydasz książkę, czy już jest wydana? Masz lekkie pióro, zazdroszczę. A odnośnie tekstu, to każdy zna choć jednego oprawcę w swoim zyciu, niestety i tacy się zdarzają, dlatego dziekuje Bogu,że urodziłam sie kobietą 😉
Jedną książkę już wydałam, a nad dwiema kolejnymi pracuję 🙂 O wszystkim będę na bieżąco informować na blogu.
Jak zwykle super 🙂
Dzięki 🙂