Miał on nad prawym uchem, nieco wyżej skroni,
Bliznę, wyciętej skóry na szerokość dłoni,
I w brodzie ślad niedawny lancy lub postrzału;
Ran tych nie dostał pewnie przy czytaniu mszału.
Pan Tadeusz, Adam Mickiewicz
Tadeusz udał się do stodoły z kilkoma gośćmi. Był dosyć rozgniewany i brakowało mu dobrego humoru. W myślach roztrząsał ostatnie wydarzenia. Szczególnie utkwiło mu w pamięci jedno słowo: ciocia. Chciał podpytać Woźnego o Telimenę, ale nie udało mu się go złapać. Nie spotkał też Wojskiego, bo poszedł z innymi przygotować pokoje dla gości. Starsi i damy mieli zająć dwór, a młodzi poszli spać na sianie.
Nie minęło pół godziny, gdy w dworze zapanowała głucha cisza przerywana jedyne głosem nocnego stróża. Wszyscy zasnęli poza Sędzią. Jako gospodarz planował już wyjście na pole oraz przyszłą zabawę. Rozdzielił nawet zadania, potem zajął się dziennymi rachunkami i dopiero wtedy zaczął szykować się do snu. Woźny pomógł mu zdjąć pas słucki, który potrafił odwiązywać i składać. Ozdabiały go gęste frędzle. Z jednej strony był złotogłów ozdobiony purpurowymi kwiatami na dzień odświętny, a z drugiej srebrnymi na czarnym jedwabiu na żałobę.
— Wciąż nie rozumiem — mówił — co w tym złego, że przeniosłem stoły do zamku. Nic wielkiego przecież się nie stało, a pan nawet na tym zyskał. Przecież kto wyprawia wieczerzę i zaprasza gości, daje do zrozumienia, że to jego własność. Przecież za moich czasów były podobne wypadki.
W trakcie tej przemowy Sędzia zdążył zasnąć, więc Woźny cicho wyszedł z pokoju. Na sieni usiadł i wyciągnął trybunalską wokandę, w której były spisane nazwiska osób biorących udział w różnych procesach. Do niektórych doprowadził sam Woźny. Na końcu listy znajdował się Hrabia i Soplica. Czytając kolejne nazwiska, przypominał sobie związane z nimi sprawy. Pamiętał też siebie w białym żupanie i granatowym kontuszu, jak przywoływał zebranych do porządku. I tak myśląc, i kończąc tę litanię, odpłynął w sen.
~~~
I tak to właśnie wyglądało w litewskiej wiosce, gdy reszta świata walczyła zażarcie. Ludzie tonęli we łzach i krwi. Gdziekolwiek by się nie spojrzało lała się szkarłatna ciecz, szły zbrojne oddziały, a wieść o wielkich czynach rozchodziła się po kontynentach.
Zdarzało się, że nowina spadała na Litwę niespodziewanie. Pojawiał się dziad, zwykle pozbawiony kończyny. Nie przyznawał się, że był legionistą, dopóki nie był pewny swojego bezpieczeństwa — nie chciał spotkać kręcących się w pobliżu Rosjan. Wracał do ojczyzny, której nie mógł już bronić. Wszyscy witali go serdecznie wśród radości i łez, a on siadał przy stole i opowiadał swoje historie dziwniejsze od baśni. Mówił o generale Dąbrowskim, który próbował przyprowadzić z ziemi włoskiej rodaków do ojczyzny. O generale Kniaziewiczu, który przyniósł zdobyte chorągwie Dyrektoriatowi. O ucieczce Jabłonowskiego.
Nagle z domu znikał chłopiec, który słyszał te opowieści. Potajemnie pędził przez pola i lasy. Zatrzymywał się na chwilę, żegnał Moskalów i biegł dalej. Zamierzał opuścić rodzinę i kraj, by dotrzeć do Księstwa Warszawskiego, gdzie go powitają z otwartymi ramionami i pozwolą razem z sobą walczyć.
Czasami się zdarzało, że do Litwy przybywał zakonnik, który w szkaplerzu ukrywał gazetę z liczbą żołnierzy, nazwiskami, zwycięstwami i zgonami. Tak rodzina dowiadywała się o losie swoich bliskich. Ich chwale i śmierci, a żałoba i radość odbywały się w ukryciu.
Takim zakonnikiem był rzekomo ksiądz Robak. Często rozmawiał z Sędzią na osobności, a po tych spotkaniach zawsze jakaś nowina obiegała dwór i sąsiedztwo. Wydawało się, że Bernardyn nie od zawsze był mnichem. Nad prawą skronią miał bliznę szerokości dłoni, a do tego ślad na brodzie po spotkaniu z bronią. Nie mógł tych ran otrzymać podczas codziennych modlitw, więc pewnie dawniej, zanim założył zakonną szatę, był żołnierzem.
Często podczas mszy można było zauważyć u niego wojskowe przyzwyczajenie. Odzywał się jak oficer do swojego pododdziału. Więcej też wiedział na temat polityki niż żywotu świętych. Wiele skrywał sekretów: dostawał listy, których nie otwierał przy innych, wysyłał w niewiadomym celu posłańców, czasami wymykał się późną porą do dworów. Często rozmawiał ze szlachtą i chłopami. Teraz również przybył nocą do dworu tym razem do Sędziego, pragnąc przekazać mu ważne nowiny.
Pozostałe części znajdziesz tutaj.
Czytam wytrwale i czekam końca 🙂 Uwielbiam
Miło mi to słyszeć 😀 Słonecznego dnia.
Oj przypomniały mi się stare czasy.
Czytałaś z przyjemnością Mickiewicza?
Muszę się cofnąć do początku koniecznie 🙂
Koniecznie 🙂
Mickiewicz potrafił ubrać w słowa nieoczywiste zarówno bieżące wydarzenia, jak i pozostałe.
Zgadzam się 🙂 Ostatnio zaczęłam to na nowo odkrywać i widzę, jak wiele mnie ominęło.
Przyjemnie się to czytało 😉
Dzięki 🙂
Lepsze od oryginału 😁
Oryginał jest świetny 😉
Fajnie jest to przedstawione, chociaż ja wolę pierwowzory takich dzieł 😉
Oryginałów nie da się zastąpić 🙂 Są wspaniałe same w sobie.
Bardzo ciekawa wersja 🙂
Dzięki 🙂
Zazdroszcze Ci tego z jaką lekkością piszesz. We mnie twórczość Mickiewicza zawsze budziła sport respekt
Dzięki 🙂 Mickiewicz miał ogromny talent.
Zapomniałam o tym o utworze. Dzięki za odświeżenie.
Proszę bardzo 🙂 Dziś ukaże się kolejna część.
Jesteś bardzo wytrwała w tym, co robisz – i niezmiennie przyjemnie się czyta 🙂
Dzięki 🙂
Uwielbiam twórczość Mickiewicza, zawsze , przyjemnością wracam do Pana Tadeusza, zresztą i mój 9 letni syn chętnie zagląda.
Od paru miesięcy sama zachwyciłam się jego twórczością 🙂 Stąd ten cykl
super ze wróciłam …zdecydowanie wolę prozę
Liryka ma swój klimat, ale też częściej sięgam po prozę 😀
wieszcze pisać na nowo, zmieniając jego słowo
oryginalny pomysł i trudne zajęcie….
Trudne, ale sprawiające ogrom radości i satysfakcji 🙂
Świetnie się czyta , przynajmniej przypomniałąm sobie znowu Pana Tadeusza w wersji prozą 🙂
A już niedługo kolejne części 😀
Chyba jestem jedyną osobą, która nie czytała tej książki
Pewnie niejedyną 🙂 Znam wiele osób, które nie potrafią jej przeczytać.
Oj jak fajnie przeczytać to w innej formie, bardziej przyziemnej dla mnie 🙂
Dziękuję 🙂