– Mogę się przysiąść? – zapytał Nick, wciąż stojąc w drzwiach przedziału.
Otrząsnąłem się ze wspomnień i wskazałem mu głową siedzenia po drugiej stronie przedziału – tak na wszelki wypadek, by nie przyszło mu na myśl nic głupiego, jak rzucenie się na mnie z pięściami. Może i byliśmy już dorośli, ale niektórzy się nie zmieniali.
Zajął wskazane przeze mnie miejsce bez słowa. Nie odezwał się więcej, co było mi na rękę. Zbyt łatwo prowokował mnie do walki, a tego chciałem uniknąć w pociągu, którego kontroler nie darzył mnie szczególną sympatią. Pragnąłem dojechać do nieznanego celu, a nie być zmuszonym wysiadać gdzieś po drodze.
Zignorowałem obecność dawnego wroga i wróciłem do swojego opowiadania.
***
Więzień skrzywił się, czując kolejne uderzenia bata. Nie rozumiał, za co otrzymywał karę. Nic nie zrobił. To znaczy sądził, że nic nie zrobił. Przecież nie mogli go skazać za jego niewinność.
– Wstawaj – nakazał znów strażnik, a bicz przeciął powietrze.
Człowiek podniósł się na rękach, starając się nie zwracać uwagi na przeorane plecy, które już wcześniej nie miały się najlepiej. Na czworakach opuścił celę, a strażnik kopnął go, poganiając. Chciał jak najszybciej dostarczyć go do sali przesłuchań.
***
Ledwo udało mi się napisać te parę zdań, bo wciąż czułem utkwione w sobie oczy dawnego wroga. Zastanawiałem się nawet, czy nie zacząłem tego opowiadania przez niego. Przecież chętnie widzimy znienawidzonych przez siebie ludzi w roli ofiar. Może i mi się tak przytrafiło.
– Próbuję się skupić – mruknąłem pod nosem, nie odrywając wzroku od notesu. Liczyłem na to, że Nick przestanie się na mnie gapić lub po prostu wyjdzie i zostawi mnie w spokoju.
– Nic przecież nie mówię – odparł z zaczepną nutą. Zależało mu na tym, by mnie zdenerwować. Wyczuwałem to w jego głosie, ale nie zamierzałem pozwolić się podpuścić. Nie tym razem.
Żałowałem, że pozwoliłem mu zająć jedno z wolnych miejsc. Mogłem się wyłgać i powiedzieć, że czekam na przyjaciół. Jednak to nie było w moim stylu. Nie kłamstwo. Poza tym nie było nikogo bliskiemu mojemu sercu, kto mógłby się przysiąść. To był jeden z powodów, przez które opuściłem dom i znajome tereny, by wyruszyć w podróż w nieznane, daleko od swojej przeszłości.
Traktowałem Nicka jak powietrze, ale to wciąż nie zdawało się na nic. Wlepiał we mnie oczy, jakby czegoś chciał, ale nie zamierzał o tym powiedzieć, dopóki sam o to nie zapytam.
– Tak? – warknąłem przez zęby.
– Wciąż skrobiesz. – Ni to prychnął, ni to parsknął. – Co tym razem?
– Pytasz, jakby cię to interesowało, a obaj wiemy, że tak nie jest.
Taktowałem go z dystansem i dosyć sucho, bo miałem wciąż w pamięci to, co robił w naszej wsi. Trudno zapomnieć o panującym wśród dzieci terrorze. I zawsze to mnie wzywano – niczym bohatera – bym zajął się Nickiem i upewnił, że przynajmniej przez parę dni nie będzie czepiał się innych. Jednak potem znów wracał do swojego rzemiosła.
– A może mnie interesuje – odparł.
– Tak? – Uniosłem brew. Jakoś mnie nie przekonał.
Wzruszył ramionami.
– Jak nie chcesz opowiadać, to nie. Wielka mi rzecz nabazgrać kilka zdań – zakończył i umilkł, odwracając ode mnie wzrok.
Mając chwilę wyczekiwanego spokoju i ciszy, wróciłem do opowieści. Właśnie miało się odbyć kolejne przesłuchanie. Jeszcze nie wiedziałem, czego był winny człowiek, ale sądziłem, że został wrobiony w zbrodnię, której nie popełnił. Do tego miał amnezję, przez co oprawcy mogli mu wmówić wszystko, a on nie odróżniłby prawdy od kłamstwa. Czekało go dosyć bolesne przesłuchanie, z czego sam zdawał sobie sprawę. Na razie nie zamierzałem niczego mu ułatwiać.
Już przyłożyłem pióro do kartki, by kontynuować, gdy Nick odkaszlnął.
Podniosłem na niego wzrok.
– Nie chciałbym się zarazić – mruknąłem.
– Dokąd jedziesz? – zapytał, zanim skończyłem zdanie.
To nie była jego sprawa ani nikogo innego, dlatego zatrzasnąłem notes i schowałem go razem z piórem do torby. Skoro w tym przedziale nie mogłem znaleźć potrzebnej mi ciszy, zamierzałem poszukać jej gdzie indziej.
Wychodząc, rzuciłem mrukliwe pożegnanie. Nick nie oponował. Pozwolił mi wyjść bez słowa sprzeciwu. Spodziewałem się, że pójdzie za mną, ale został na swoim miejscu. I dobrze. Potrzebowałem teraz samotności. Przeszedłem przez korytarz, szukając pustego przedziału. W każdym była przynajmniej jedna osoba, a nie chciałem opuszczać wagonu. Dlatego zdecydowałem się na ten ze śpiącym mężczyzną. Nawet nie chrapał, za co podziękowałem w duchu i wszedłem do przedziału. Zająłem miejsce w kącie i rozłożyłem się ze swoimi rzeczami.
Mężczyzna jedynie chrząknął przez sen, ale poza tym nie zauważył nawet mojej osoby. Mogłem wrócić do tworzenia.
– Wolisz jego towarzystwo? – Z otwartych drzwi dobiegł mnie głos, którego nie chciałem słyszeć nigdy więcej.
– Czego chcesz? – szepnąłem, by nie obudzić mężczyzny.
– Pogadać. Nic więcej – rzekł równie cicho. Wszedł i zamknął za sobą drzwi.
– Pogadać? – zdziwiłem się. – Ty i spokojna rozmowa jakoś nieszczególnie do siebie pasujecie. Jeszcze pamiętam, jak się to zwykle kończyło.
– Wciąż roztrząsasz stare dzieje. To przeszłość. Co było, minęło.
– Nie wiem, czy Tom i inni podzieliliby twoje zdanie.
– Pozwól mi opowiedzieć, to wszystko zrozumiesz. – W jego oczach błyszczała jakaś niema prośba i coś jakby skrucha.
Nie miałem najmniejszej ochoty na rozmowę z nim, ale wiedziałem, że się go nie pozbędę. Był uparty jak stary osioł. Dlatego zamknąłem oczy i dałem mu znak, by mówił. Miałem nadzieję, że gdy zasnę, znudzi się opowieścią i odejdzie. Jednak stało się zupełnie inaczej, czego się nie spodziewałem.
Pozostałe części znajdziesz tutaj.
Superowe :))
Dzięki 🙂
Jak zawsze gratuluję talentu literackiego.
Dziękuję 😉
Ja kiedyś też marzyłam o wydaniu własnej książki. Ach…
A co się zmieniło, że już nie marzysz o tym?
Czyta się niezwykle przyjemnie i lekko. I jest ciekawie…
Dzięki 😉
Aż chce czytać się dalej!
Miło mi to słyszeć 😉
Jak zwykle świetnie się czyta
Dziękuję 😉
Akurat czytałam “Sonatę Kreutzerowską” – akcja też dzieje się w przedziale pociągu 😀
Pociąg często pojawia się w literaturze 😉
Podoba mi się Twój styl pisania – lekki i przyjemy. Nawet się nie obejrzałam, a już dotarłam do końca 🙁
Będą kolejne części 🙂 Dzięki.
Czekam na ciąg dalszy 🙂
Będzie, będzie 🙂
Świetnie napisane !
Dzięki 🙂
Spotkania z dawnymi wrogami faktycznie nie należą do przyjemności 😉 Staram się unikać takich sytuacji jak ognia – choć w warunkach takich jak w opowiadaniu jest to raczej niemożliwe 😉
Świat jest mały i łatwo spotkać ludzi, których znaliśmy w dzieciństwie 🙂
Świetnie napisane, aż nie chce się czekać na kolejne części tylko mieć je już!
Dzięki 😉 Będą oczywiście kolejne części.