Wyglądała jak malutka beza wśród korzennych ciastek
— blada, krucha, lekka, niepasująca do reszty.
Ludzie, którzy nie znają się nawzajem, choć byli tak blisko. Tajemnica, która przez wiele stron pozostaje jedynie zagadką. Sen, który zostaje odebrany przez kawałek nici. Deszcz, który nie jest tylko kroplami spadającymi z nieba. I przedmiot pozornie nieużyteczny, który zdziała naprawdę wiele.
Każda książka ma własną historię, którą chciałaby przedstawić światu. Posiada swoje sekrety, opowiada o zwyczajnych i niezwyczajnych wydarzeniach, ukazuje ludzi niewyróżniających się z tłumu i tych zmieniających bieg historii. Niemal zawsze ma swoje przesłanie, które wybrzmiewa na jej kartach. Podobnie jest z opowiadaniami, na przykład z pięcioma zebranymi w pewien mały tomik.
Zbiór opowiadań Beza wśród korzennych ciastek to dzieło wspólnej pracy czterech osób, Gabrieli Kasprzyk, Mirosławy Kasprzyk, Kai Burzyńskiej i Natalii Kubicius. Każda z nich napisała przynajmniej jeden z tekstów, które wchodzą w skład tej książki. Autorki skupiły się na różnych tematach i przedstawiły je na swój sposób. Niektóre historie tak mnie wciągnęły, że nie potrafiłam oderwać od nich uwagi, a inne nie były aż tak porywające. Jednak trudno jest pisać o nich wszystkich jednocześnie, dlatego każdej poświęcę osobną chwilę uwagi.
Zbiór rozpoczyna opowiadanie Ostatni miesiąc jesieni Gabrieli Kasprzyk. Poznajemy tutaj trójkę bohaterów — małżeństwo i ich pokojówkę. Historia zaczyna się od wspomnienia wizyty żony u prawnika. W jej małżeństwie niezbyt dobrze się układa, ale mężczyzna odradza jej rozwód, bo mógłby wywołać niepotrzebny skandal. Dodatkowo kobieta walczy o prawa opieki nad córką, która na razie mieszka ze swoim ojcem. Jedyną przyjaciółką żony jest pokojówka.
Ostatnio romanse to nie moja bajka. Gdybym przeczytała to opowiadanie kilka lat temu, to może bardziej by mi się spodobało. Jednak teraz nie było dla mnie szczególnie porywające. Brakowało mi w nim pewnej głębi. Sam styl był dobry, ale wulgaryzmy raziły w oczy. Niezbyt pasowały moim zdaniem do stworzonego przez autorkę świata. I chociaż dana postać mogła ich użyć, to wyglądało to nieco groteskowo. W tym opowiadaniu wchodzimy w świat ciągłych zdrad, co również nie wzbudziło mojego zainteresowania. Wolę opowieści o tym, jak bohaterowie próbują naprawiać zawalone mosty niż palić kolejne.
Postacie są dobrze zarysowane, ale nie czuję się przywiązana do żadnej z nich. Każda zrobiła coś, przez co trudno było jej współczuć i polubić. Może poza małą, niewinną Lil, która jest zmuszona żyć w okrutnym świecie opowiadania.
Za fantastyką przepadam o wiele bardziej, dlatego już po pierwszym spojrzeniu na tytuł następnej historii, nie mogłam doczekać się, by ją przeczytać. W Królu Elfów Mirosławy Kasprzyk — który nawiązuje do ballady Goethego Król Olch — poznajemy Patricka, ojca wychowującego samotnie syna. Dawniej mieszkał w rezydencji otoczonej bagnami — co w połączeniu z tajemniczą zjawią od razu nasunęło mi Psa Baskerville’ów Conana Doyle’a. Mężczyzna musi wciąż mierzyć się z koszmarami przeszłości, które nawet po przeprowadzce nie dają mu spokoju.
Zaczęło się niczym z romantycznych dzieł. Pojawia się Król Elfów, który w niczym nie przypomina choćby Thranduila — w porównaniu z tymi zjawami tolkienowski elf jest niegroźnym, przyjemnym elfem. Duch ten chce odebrać ojcu jego syna. Woła go, grozi, a Patrick próbuje mu się przeciwstawić. Ten fragment opowiadania spodobał mi się najbardziej w całej historii. Jeśli chodzi o resztę, to spodziewałam się czegoś innego niż otrzymałam, ale zakończenie mnie usatysfakcjonowało.
Najbardziej zainteresowała mnie postać tytułowego Króla Elfów. Zaskoczyło mnie to, że był zjawią z legend i mitów. Autorka świetne go przedstawiła i wprowadziła do historii. Żałuję tylko, że nie poświęciła mu nieco więcej uwagi. Może kiedyś napisze kolejne opowiadanie?
Najlepszym opowiadaniem okazała się niepozorna historia Tkaczki Kai Burzyńskiej. Całkowicie wpisała się w moje upodobania do fantastyki. Gdy w poprzednich dwóch dominował motyw małżeństwa i miłości, tutaj czytelnik wchodzi w świat snów i tajemnic. Przy pierwszych stronach byłam dosyć sceptycznie nastawiona do opowiadania, ale dalsza lektura pokazała mi, że warto było poznać tę historię. Zaczynamy od koncertu kołysanek, na którym trudno nie zasnąć, o czym przekonała się Lumiya. Na początku owiewa ją pewna tajemnica, którą z każdą stroną coraz bardziej odkrywamy.
Trudno tu mówić o źle skonstruowanych postaciach. Każda się wyróżnia i na swój sposób wzbudza sympatię. Moją szczególną uwagę zwróciła właśnie Lumiya, która skojarzyła mi się z Sarai z Marzyciela Laini Taylor, oraz Raffolk, który był dobrym nauczycielem i rycerzem.
Ciekawa jest również tytułowa Tkaczka. By nie zdradzać za dużo, powiem tylko, że potrafi utkać niesamowite, niemal realne obrazy. I to będzie pewien problem, z którym bohaterowie będą musieli się zmierzyć. Ze wszystkich opowiadań to najbardziej podbiło moje serce. Ale to pewnie dlatego, że fantastyka jest mi ostatnio bardzo bliska.
Kolejne dwa opowiadania wyszły spod pióra Natalii Kubicius. Ate Nei to w pewien sposób opowieść o deszczu i jego niezwykłości. Główny bohater, Ate, będzie odkrywał, że właśnie deszcz wiele zmieni w jego życiu. Drugie opowiadanie Skarpeta jest o wędrówce dziesięcioletniego chłopca, który ma za zadanie odnaleźć jednookiego sprzedawcę. Po drodze spotka kilka osób, które przekażą mu ważne lekcje i pokażą, że wystarczy odrobinę nadziei, by przełamać zaklęcie choroby.
Co do tych opowiadań muszę przyznać, że ich nie można tak po prostu przeczytać. Je powinno się smakować, rozważać, zostać z nimi na dłuższą chwilę. Zachęcają do zatrzymania się i odsunięcia od pędu świata. Przyznam, że sama do pewnych wątków wciąż wracam i próbuję je lepiej zrozumieć.
Najbardziej spodobała mi się postać Ata, którego historia zmienia się, gdy spotyka w parku pewną dziewczyną. Nie znają się, ale ona chce, by wybrali się razem do teatru — nie jest on tak dobry, jak kiedyś, o czym Ate dosadnie przypomina. Po tym wydarzeniu nic już nie będzie takie samo.
Mój jedyny zarzut odnosi się do Ate Nei, w którym raz czy dwa nie byłam pewna, czyje myśli czytam.
Każde z opowiadań wchodzących w skład Bezy wśród korzennych ciastek pokazuje nam inny świat, innych bohaterów, inne wydarzenia. Każda autorka chciała opowiedzieć zupełnie inną historię. I chociaż jest tam kilka błędów, i nie każde opowiadanie mnie zainteresowało, to sądzę, że znajdą się osoby, którym te historie się spodobają.
A jeśli chcecie sami przeczytać opowiadania, to zapraszam tutaj.
Wbrew pozorom to nie my tracimy nasze oblicza. To świat sprzedaje i kupuje przeróżne twarze, chowając za nimi prawdziwych ludzi. To choroba równie nieuleczalna, co nasza.
Beza wśród korzennych ciastek, Gabriela Kasprzyk,
Mirosława Kasprzyk, Kaja Burzyńska, Natalia Kubicius
Tytuł: Beza wśród korzennych ciastek
Autor: Gabriela Kasprzyk, Mirosława Kasprzyk, Kaja Burzyńska, Natalia Kubicius
Wydawnictwo: self publishing
Liczba stron: 182
Język wydania: polski
Gatunek: opowiadania
Recenzje innych książek znajdziesz tutaj.
“Wbrew pozorom to nie my tracimy nasze oblicza. To świat sprzedaje i kupuje przeróżne twarze, chowając za nimi prawdziwych ludzi.” – święta racja. Dzisiejszy świat jest nieszczery i dwulicowy. A szkoda. Coś czuję, że Beza mogłaby mi się spodobać. 🙂
We wpisie zostawiłam link do e-booka 🙂 Możesz przeczytać.
Zapowiada się bardzo ciekawie. Dawno nie sięgałam po opowiadania…
Też zwykle sięgam po dłuższe formy, ale czasami warto przeczytać opowiadania.
Co prawda nie do końca to nasza kategoria ale coś wybierzemy 👍
Może któreś z opowiadań przypadnie Wam do gustu.
mam koleżankę która lubi romanse- polecę jej ten zbiór opowiadań i twoją recenzję 🙂
Dziękuję 😉
Jeśli chodzi o opowiadania, to ostatnio czytało mi.sie świetnie kilka pozycji, dlatego chętnie sięgnę po Twoją propozycję
Polecam 😉
Przyznam, że chętnie przygarnę takie krótkie formy literackie, na małą porcję wieczornego czytania i snucia refleksji. 🙂
Miłej lektury 😉 Podziel się potem wrażeniami.
No dzięki za link, będę miała co czytać. Jestem bardzo ciekawa czy mi się spodoba
Daj znać po lekturze, co sądzisz 🙂
Bardzo spodobały mi się pierwsze zdania, takie prawdziwe.
Cały post z resztą równie genialny!
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Dziękuję 😉
Romanse to nie moja bajka… wolę przeżywać je na zywo 😉 ale ta historia brzmi nieźle 🙂
Nie wszystkie opowiadania są romansami 🙂
Zdecydowanie tez preferuje fantastykę.
Świetnie 🙂
Dobry pisarz wie, że pierwsze zdanie jest najważniejsze. Początek twojego wpisu porwał mnie niesamowicie!
Dziękuję 😉 Miło mi to słyszeć.
Bardzo intrygujący tutuł 🙂 Myślę, że już dla niego bym sięgnęła po tę pozycję.
Polecam 🙂 Na pewno znajdziesz tam coś dla siebie.
Dawno nie czytałam tego typu opowiadań. Wakacje to odpowiedni czas na taką lekturę. 🙂
Zgadzam się 🙂 Wakacje to dobry czas na lekturę.
Ostatnio czytam tylko kryminały, chętnie przeczytam opowiadania. Idealna książka na wakacje.
Zgadza się 😉 Miłych wakacji.
Ja też nie czuję już romansów. Wszystkie wydają mi się podobne. Najbardziej zaintrygowało mnie opowiadanie Ate Nei, przez swoją tematykę. Nawet jeśli może być problematyczne w odczycie 🙂
Ate Nei to jedno z tych, które bardziej mi się podobały 🙂 Polecam. I Tkaczkę też 😀
Tytuł kojarzy mi się ze świętami Bożego Narodzenia 🙂 żadnej z autorek nie kojarzę.
Ciekawe skojarzenie 🙂 W sumie korzenne ciasteczka to zapach świąt.