Zdarzało mi się, że czerpałem swoje inspiracje ze snów. Był to wspaniały materiał do obróbki i stworzenia historii. Jednak nie spodziewałem się, że tym razem to moja wyobraźnia postanowi przerobić pisane przeze mnie opowiadanie na sen i wrzucić mnie w wymyśloną historię jako jej głównego bohatera.
Nie pamiętałem nic. Żadnych przebłysków świadomości. Jedynie ciemność i otaczająca mnie pustka. Jednak przeczuwałem, że to nie wszystko, co przygotowała dla mnie wyobraźnia.
Uderzenie bata było aż nazbyt wyraźne. Ból rozniósł się od pleców na całe ciało i czułem, że to nie pierwsze uderzenie, jakie w ostatnim czasie otrzymałem. Zanim zdążyłem krzyknąć, bicz znów przeciął powietrze, by wylądować między moimi łopatkami.
– Czy pozwoliłem ci odpoczywać? – warknął jakiś głos w ciemności.
Moje oczy nie potrafiły przeniknąć mroku. Nie wiedziałem, czy to z powodu braku światła, czy po prostu już straciłem wzrok. A może moje oczy od zawsze były bezużyteczne? Niczego nie byłem już pewnym – nawet tego, czy jeszcze żyję.
– Odpowiadaj!
– Nie – słowo samo wyrwało się z mojego gardła, jakbym już nad nim nie panował.
– Tak lepiej – powiedział inny głos. Ten brzmiał nieco łagodniej, ale czułem, że ta osoba nie należy do kogoś, na czyją litość mógłbym liczyć. Podświadomie wiedziałem, że najlepiej zrobię, jeśli nikogo nie obdarzę zaufaniem.
Usłyszałem przesuwające się krzesło, a chwilę później ktoś szarpnął mnie za włosy i odciągnął moją głowę do tyłu. Pewnie chciał, bym spojrzał mu w oczy, ale nie zauważył, że jestem ślepcem. Jednak na tym się nie skończyło. Nie dosłyszałem rozkazu, ale po tym, jak człowiek odsunął się, domyśliłem się, że czeka mnie coś mało przyjemnego. Nie pomyliłem się. Lodowata woda chlusnęła mi w twarz tak, że omal się nie zakrztusiłem. Jednak zadziałała zbawiennie dla mojego wzroku. Mogłem otworzyć oczy i w końcu rozejrzeć się po pomieszczeniu, w którym panował półmrok. Niewiele zmieniło się w tym, co dostrzegałem.
Rozejrzałem się. Do moich nadgarstków i kostek przywiązano mocne sznury, które utrzymywały mnie nieco nad ziemią. Wcześniej nie dotarło to do mnie, ale to pewnie z powodu ran na plecach, które dokuczały mi jak nic innego. Może poza świadomością tego, że nie rozumiałem nic z sytuacji, w której się znalazłem.
– To teraz sobie porozmawiamy – rzekł Łagodny. W półmroku trudno mi było powiedzieć o nim coś więcej. Wciąż trzymał się cienia, jakby chciał, bym go nie rozpoznał. – Zaczniemy od czegoś prostego. Czy nazywasz się Eric Darkman?
Zawahałem się z odpowiedzią o jedną sekundę za długo, co uświadomił mi bicz tulący się do moich poranionych pleców. Nie chciałem nawet myśleć o tym, jak wyglądają. Poprzecinana skóra, mięso wychodzące na wierzch, jedna ogromna krwawiąca miazga… Im bardziej odsuwałem od siebie ten obraz, tym natrętniej wracał mi przed oczy. A bicz znów zaatakował.
– Nie – wykrzyknąłem.
Oddychałem ciężko. Musiałem mieć złamane przynajmniej jedno żebro i tylko miałem nadzieję, że nie przebije płuca. Zakrztuszenie się własną krwią było ostatnim, czego teraz potrzebowałem.
– W to akurat ci nie uwierzymy. Twoje akta mówią co innego.
– Nie… nazywam się… Erick Darkman. Jestem… – urwałem. Nie pamiętałem swojego nazwiska. W głowie miałem pustkę. Próbowałem zagłębić się w pamięć, ale wciąż nic nie dostrzegałem — żadnego śladu wspomnień.
– Jak się nazywasz? – Łagodny wysunął się do przodu na swoim krześle.
– Nie pamiętam – odpowiedziałem zgodnie z prawdą, za co otrzymałem znów baty. Nie rozumiałem, dlaczego to robią.
Strażnik podszedł do mnie i poderwał moją głowę do góry, po czym uderzył w szczękę. Zdziwiłem się, że mi nie wypadła. Kolejny ból rozchodził się po moim ciele. Chciałem, by to w końcu zakończyli. Bez względu na to, w jaki sposób.
– Dajemy ci ostatnią szansę – rzekł Łagodny. – Wyjaśnisz nam, dlaczego to zrobiłeś, a puścimy cię wolno.
Trudno było się doszukać w tych słowach szczerości. Za to domyślałem, co mnie czeka. Jeśli będę współpracował, po prostu zakończą to jednym ruchem. Jeśli nie… wolałem pierwszą opcję. Na uwolnienie przestałem liczyć, gdy tylko znalazłem się w tym miejscu.
Chciałem tylko zrozumieć, dlaczego musiałem to wszystko przeżywać. Nie przychodziło mi do głowy żadne rozsądne wyjaśnienie. Ból przyćmiewał i utrudniał myślenie, więc nawet nie próbowałem się bardziej na tym wszystkim skupiać. Jednak moje myśli zaczęły się powoli rozjaśniać, jakbym wybudzał się ze snu. Dosyć długiego snu. Jeszcze dochodziły mnie odgłosy przesłuchiwania, uderzenia bata, ale to wszystko było daleko ode mnie. Tego byłem świadomy. Nawet zdołałem zastanowić się jeszcze raz nad tym, co działo się z więźniem. Wcześniej sam nie myślałem o tym, dlaczego to wszystko go spotkało. Po prostu pozwalałem historii płynąć. A teraz wiedziałem, że jego jedyną winą było to, kim był. A raczej kim miał się stać, gdy tylko odzyska pamięć. Czekało go sporo pracy, czego się jeszcze nie spodziewał. Zamierzałem dać mu ogromną rolę do odegrania, ale najpierw musiałem go uwolnić z tego przesłuchania. Jednak jeszcze nie wiedziałem jak.
Sen oddalał się coraz bardziej i stawał jedynie widmem, na które przestałem zwracać uwagę. O wiele ważniejsze stało się dla mnie to, co słyszałem w rzeczywistości. Gdy doszedłem do siebie, nie dałem po sobie poznać, że jestem znów wśród żywych – pamiętałem, jak Nick próbował ukrócić moje życie, pewnie dlatego podświadomość wrzuciła mnie w scenę z mojego opowiadania.
– Proszę powtórzyć jeszcze raz – usłyszałem nieznajomy głos. Dłuższą chwilę zajęło mi zrozumienie, że należał on do mężczyzny siedzącego w przedziale, do którego z Nickiem weszliśmy bez pozwolenia. – Mam uwierzyć, że wcale nie zamierzałeś go zabić?
– Nie, to tylko taka gra. Gramy w nią od lat – tłumaczył się jak zwykle nieudolnie Nick.
Ich rozmowa skupiała się głównie na tym, dlaczego Nick nagle próbował mnie udusić. I muszę przyznać, że nie miał zbyt przekonywających powodów.
Poruszyłem się niespokojnie, gdy poczułem, że coś po mnie chodzi. Niestety zwróciło to uwagę nieznajomego. Nie było sensu dłużej udawać. Otworzyłem oczy i osłoniłem je przed światłem, które mnie raziło.
– Widzę, że się pan obudził – zwrócił się do mnie mężczyzna. Widziałem ledwo zarys jego sylwetki i wyciągniętą dłoń. – Nazywam się Eric Darkman.
Pozostałe części znajdziesz tutaj.
Kurcze, ale dobrze piszesz. Świetnie się to czyta.
Dziękuję 😉
Wow! Dobra historia!
Dziękuję 😉
Jak zawsze bardzo ciekawie napisane i ciągle chcemy więcej i więcej!
Miło mi to słyszeć 😉
Zaczytałam się, a tu już koniec. Człowiek chciałby więcej…
Będzie dalszy ciąg 😉
Zawsze miło się tu wraca 😁, czekamy na więcej
Dziękuję 😀 A mi miło Was gościć.
Intrygująca historia, czekam na kolejne części.
Dziękuję 😉
Podoba mi się bardzo, świetne budowanie atmosfery 😉
Dziękuję 🙂
Ty to masz wyobraźnię! Ciekawe, jak dalej pociągniesz fabułę 🙂
Dziękuję 🙂 Już myślę nad dalszą fabułą.
Inspiracja ze snu, ciekawe podejście do tematu 🙂
Tak jeszcze u mnie nie było…
Zdarza mi się wykorzystywać sny w swoich tekstach 🙂 Czasami piszę na podstawie własnych.