Czyż nie piękniejsza nasza poczciwa brzezina,
Która jako wieśniaczka, kiedy płacze syna,
Lub wdowa męża, ręce załamie, roztoczy
Po ramionach do ziemi strumienie warkoczy!
Pan Tadeusz, Adam Mickiewicz
Wtedy Tadeusz z przeciwnej strony zaczął zbliżać się do Telimeny, udając, że szuka grzybów. Hrabia też powoli szedł w tym samym kierunku. Podczas rozmowy Sędziego z Telimeną, stał za drzewami, dziwiąc się temu, co widział. I wnet sięgnął po ołówek, by uwiecznić na papierze piękną scenę, która zobaczył przed sobą. W kobiecie ujrzał nimfę siedzącą wśród malowniczych traw i kwiatów.
Już dawniej Hrabia miał okazję widywać Telimenę w domu Sędziego, u którego często bywał. Jednak wtedy nie zwracał na nią najmniejszej uwagi. Dlatego teraz zdziwił się, widząc w niej piękno, które musiał uwiecznić. Wdzięk, gustowne ubrania nadały jej nowego piękna. Ledwo ją poznał – tak była odmieniona. Jej oczy świeciły od niedawnego gniewu, a twarz nabrała żywych rumieńców po sporze z bratem i z powodu nagłego pojawienia się młodzieńców.
– Pani, proszę mi wybaczyć moją śmiałość – zaczął Hrabia. – Przyszedłem przeprosić i podziękować. Przeprosić za to, że panią śledziłem. A podziękować za to, że mogłem być świadkiem pani rozmyślania. Wybacz, że je przerwałem. Potęp człowieka, który przerwał twoje dumanie, ale przebacz artyście. Na wiele się odważyłem. Dlatego osądź mnie.
Ukląkł i podaj jej swój obraz.
Telimena wzięła od niego kartki i je przejrzała. Znała się na sztuce, więc oceniła obraz. Nie chwaliła za wiele, ale zachęcała do dalszej pracy.
– Świetnie, ma pan spory talent, ale proszę go nie zaniedbywać – powiedziała. – Powinien pan szukać szczególnie pięknej natury. Niebo we włoskich krajach, ogrody cezarów, wodospady, skaliste drogi. To właśnie, Hrabio, kraj malarzy. A u nas… dziecko z talentem oddane mamkom pewnie umrze. A to, mój drogi Hrabio, oprawię w ramkę lub umieszczę w albumie i dodam do zbioru moich rysunków, które zbieram. Mam ich sporo w swoim biurku.
Zaczęli rozmawiać o błękitnym niebie, szumie morskich fal, wonnym wietrze i ogromnych skałach. Czasami wplatali w to śmiech, czasami wyrażali głośno swoje niezadowolenie nad ojczyzną. A przecież znajdowali się w środku pięknego litewskiego lasu. To tutaj wił się dziki chmiel, jarzębina oblewała się rumieńcem, leszczynę ozdabiały korale orzechów. A poniżej głóg leżał w towarzystwie kaliny, czarna jeżyna tuż obok malin. Drzewa i krzewy stały niczym pary, które za chwilę zatańczą. Wśród nich najwspanialsza para: biała brzoza z mężem grabem. Gdzieś za nimi dziadkowie, stare buki, matrony topole, dąb z mchową brodą, który dożył już pięciu wieków.
Tadeusz, kręcąc się wokół, zaczynał się nudzić. Nie umiał już słuchać tego, jak wychwalano cudzoziemskie lasy. Jak wysławiano pomarańcze, cyprys, oliwki i inne zagraniczne rośliny. Może i był prostym człowiekiem, ale potrafił zachwycić się ojczystą przyrodą.
– W ogrodzie botanicznym w Wilnie widziałem drzewa rosnące daleko na wschodzie i we Włoszech – mówił z natchnieniem. – Jednak które z nich może równać się z naszymi? Może aloes, który jest długi jak piorunochron? Albo cytryna, mała i zaokrąglona, jak mała, brzydka, ale bogata kobieta. A może cyprys, drzewo nie smutku, ale nudy? To niemiecki lokaj, który boi się uchybić etykiecie, więc ani nie podniesie rąk, ani głowy nie przekrzywi. A co może być piękniejszego niż nasza brzoza? Jest ona jak wieśniaczka, która płacze po synu lub jak wdowa po mężu. Ręce załamuje, a jej warkocze sięgają ziemi. Skoro Hrabia tak bardzo uwielbia malować, to dlaczego nie maluje naszych drzew, wśród których siedzi? Będą z pana sąsiedzi żartować, że żyje pan na żyznej litewskiej ziemi, a maluje tylko pustynie i skały.
– Przyjacielu – zaczął Hrabia – piękno przyrody to jedynie tło do natchnienia. Prawdziwy mistrz musi wzlecieć ponad to. Nie da się namalować wszystkiego, co piękne. W swoim czasie dowiesz się tego z książek. A Włochy zawsze będą ojczyzną malarzy. Potrzeba włoskiego nieba. Poza Brueghelem i Ruisdalem nie znajdziesz wspaniałych malarzy poza Włochami.
– A nasz malarz Orłowski podobnie jak Soplicowie widział piękno jedynie we własnej ojczyźnie – przerwała mu Telimena. – Gdy był w Petersburgu, u boku cesarza, myślał jedynie o swoim kraju. I wciąż wspominał czasy młodości i chwalił wszystko, co polskie.
– I dobrze czynił – zawołał Tadeusz. – Niebo włoskie jest błękitne, bo to jedynie zamarznięta woda. O wiele lepszy jest od niego wiatr i deszcz. Przecież u nas tyle widoków, scen wartych uwiecznienia. Każda chmura jest tutaj inna. Jesienna, leniwa jak żółw, deszczowa – brzemienna. Chmura zapowiadająca grad przypomina balon, który pędzi po niebie, a w środku promienieje złote słońce. Nawet te białe chmurki są różne. Raz niby ptasi klucz, kiedy indziej wiatr rozwiewa je na różne strony. Biegną jak stado rumaków po stepach, potem zmieniają się we wspaniały okręt, który wolno i cicho sunie po błękitnych wodach.
Hrabia i Telimena spojrzeli w górę. Tadeusz pokazywał im chmury, ściskając lekko dłoń kobiety. Nikt nie odezwał się ani słowem. W końcu Hrabia rozłożył kolejną kartkę i dobył ołówka. Lecz nagle usłyszeli dworski dzwon, a ciszę lasu przerwał krzyk i hałas.
– Dzwon na tym świecie wszystko kończy – stwierdził poważnie Hrabia. – I plany, i radość, i zabawę. Gdy tylko się odezwie, wszystko się nagle miesza, mąci i znika. – Obrócił się do Telimeny. – Co zatem zostaje?
– Wspomnienie – powiedziała.
Chciała nieco pocieszyć Hrabiego, więc podarowała mu niezapominajkę, ucałowała i przypięła kwiat do piersi. Tadeuszowi podała swoją dłoń białą jak lilia. Złożył na niej swój pocałunek, a wtedy poczuł ustami chłód. Dostrzegł na jej dłoni klucz i zwinięty papier. Schował to zaraz do kieszeni, choć nie wiedział, co oznacza ten klucz. Kartka miała mu to wszystko wyjaśnić.
Pozostałe części znajdziesz tutaj.
Gdyby jeszcze dodać do tego rymy. I rytm…
Tak, ale w prozie nie występują rymy 🙂
Masz bardzo ciekawy styl pisania, piszesz prozą a język wybrzmiewa bardzo poetycko.Lubię takie połączenie i bardzo je cenie w literaturze. :).
Dziękuję za miłe słowa 😉
Fajnie, że kontynujesz ten projekt. Jest oryginalny.
Dziękuję 🙂
W tej formie Pan Tadeusz staje się zjadliwy 😀 Choć przyznam szczerze, że wciąż mnie nie porywa. Ale przynajmniej czytanie nie jest męką 🙂
Może kiedyś spróbuję przełożyć go na współczesny świat. Może wtedy będzie bardziej porywający 🙂
Świetnie napisane…naprawdę świetnie napisane…
Powinnaś coś z tym zrobić…
Zamierzam 😀