Komenda — przerwał Chrzciciel — dobra ku paradzie;
U nas była komenda w kowieńskiej brygadzie
Krótka a węzłowata: strasz, sam się nie strachaj;
Bij, nie daj się; postępuj często, gęsto machaj.
Pan Tadeusz, Adam Mickiewicz
– Proszę o głos – wtrącił się komisarz z Klecka.
Był to przystojny młodzieniec ubrany w stylu niemieckim. Nazywano go Buchmanem, choć urodził się w Polsce. Nikt nie widział, czy pochodził on ze szlachty, lecz nie dopytywano o to. Zakładano za to, że służył u wielkiego pana. Komisarz był dobrym patriotą i miał spore wykształcenie – uczył się gospodarki z zagranicznych książek, znał się na polityce, pięknie pisał i przemawiał.
Wszyscy zamilkli, a on odchrząknął dwa razy, ukłonił się i zaczął:
– Moi przedmówcy poruszyli kilka ważnych tematów. Mnie pozostało jedynie to wszystko zebrać i – mam nadzieję – pogodzić sprzeczne zdania. Zauważyłem w tej dyskusji dwie ważne sprawy. Pierwsza dotyczy tego, dlaczego w ogóle mamy zaczynać powstanie, a druga – władzy rewolucyjnej. Zacznijmy od władzy. Jeśli to zrozumiemy, zrozumiemy też cel naszego powstania. Przyjrzyjmy się dziejom ludzkości. Na początku był dziki lud mieszkający w lasach, który zebrał się i zastanawiał nad wspólną obroną, to były pierwsze obrady. Potem każdy kawałek własnej wolności dokładał do wspólnego dobra, co utworzyło pierwszą ustawę. Z tego wypłynęły prawa. Jak widać rząd powstał dzięki umowie. A podział władzy był tu już tylko koniecznym skutkiem.
– Są też kontrakty kijowskie albo mińskie i te oddające władzę w ręce byle kogo – rzekł stary Maciej. – Nie będę się z panem kłócił, czy to Bóg, czy diabeł narzucił nam cara. Ale powiedz pan, jak się go pozbyć.
– Sęk w tym, że gdybym mógł, to bym go zrzucił z tronu moim Kropidłem – krzyknął Kropiciel. – Doskoczyłbym do tronu, raz machnął Kropidłem i po cesarzu. I już by nie wrócił, i ani pop by go nie wskrzesił, ani Belzebub. Panie Buchman, pańska mowa była dobra, ale ważniejsza rzecz to kropić.
– To, właśnie to – pisnął Bartek Brzytewka, zacierając ręce. Zaczął biegać od Chrzciciela do Maćka. – Zgódźcie się, Maćku z Rózgą i Maćku z maczugą, a pobijemy ich na miazgę. Ja pójdę pod dowództwem Rózgi.
– Komenda dobra na paradę – przerwał mu Chrzciciel. – U nas rozkazy były proste: strasz, nie daj się zastraszyć, bij i nie daj się pobić, uderzaj często.
– To mi regulamin – pisnął Brzytwa. – Po co marnować atrament na akta? Po co ta cała kłótnia? Mamy naszego Marszałka Macieja z Rózeczką.
– Niech żyje Kurek na Kościele – zawołał Chrzciciel, a szlachta mu zawtórowała.
– Niech żyje – wykrzyknęli.
Nie wszyscy jednak się na to zgadzali.
– Nie pochwalam zgody – krzyknął Buchman
– Nie pozwalam – zawołał ktoś, a inni zaczęli im wtórować.
– Co tu się dzieje, panowie Dobrzyńscy? – odezwał się szlachcic Skołuba. – A my nie będziemy mieć prawa głosu? Kiedy klucznik Rębajło nas zapraszał, mówił, że będą się działy wielkie rzeczy, że chodzi o całą szlachtę. Nawet Robak to powiedział, ale nie wszystko wytłumaczył. W końcu tu przyjechaliśmy i nie jesteście tu, panowie Dobrzyńscy, sami. Przybyliśmy z różnych zaścianków i jest nas tu dwieście osób. Jeżeli potrzebujemy marszałka, to zagłosujmy.
– Wiwat równość – krzyknęli dwaj Terajewicze, czterej Stypułkowscy i trzej Mickiewicze.
– Zgoda oznacza zgubę – zawołał Buchman.
– Poradzimy sobie bez was. Niech żyje marszałek, Maciek nad Maćkami – zawołał Kropiciel.
Dobrzyńscy się zgodzili, obca szlachta sprzeciwiła. Tłum podzielił się na dwie strony, a pośrodku tego siedział Maciek stary. Naprzeciw niego stał Chrzciciel, trzymając ręce na maczudze.
– Kropić! Kropić! – powtarzał ciągle, kołysząc się na piętach.
Brzytewka biegał od Kropiciela do Macieja. Konewka powoli przemierzał salę od Dobrzyńskich do szlachty, próbując niby ich pogodzić.
Pozostałe części znajdziesz tutaj.
Fajnie tu do ciebie wpaść poczytać po ciężkim dniu 🙂
Dziękuję <3
Niby znam całość, ale powiem Ci, że czytanie Pana Tadeusza prozą jest odkrywaniem Go na nowo <3
Dziękuję 😉 I zapraszam do poznania kolejnych fragmentów.
Dziękuję za ten fragment. Pozdrawiam !
Dziękuję <3
Czekam na kolejne odsłony Mickiewicza prozą 🙂
Już niedługo 😉
Cztery linijki a tak pięknie rozwinięte 🙂
Dziękuję 😉 Ten fragment w Panu Tadeuszu jest nieco dłuższy 😉