Więc wojna; car z cesarzem, królowie z królami
Pójdą za łby, jak zwykle między monarchami.
A nam czy siedzieć cicho? Gdy wielki wielkiego
Będzie dusić: my duśmy mniejszych, każdy swego.
Pan Tadeusz, Adam Mickiewicz
Maciek milczał, ale było wiadomo, że się gniewa.
Przez ćwierć godziny wrzało w izbie, zanim nad głowami zebranych błysnął rapier, miecz teutoński z norymberskiej stali. W pierwszej chwili nikt nie wiedział, kto go niósł, ale po chwili odgadnęli.
– Przecież to Scyzoryk! Wiwat Scyzoryk – krzyczeli zebrani. – Niech żyje Rębajło!
Gerwazy przecisnął się przez tłum na środek sali. Pochylił ostrze na powitanie przed Maćkiem.
– Rózeczce Scyzoryk się kłania – rzekł do niego, a potem zwrócił się do pozostałych: – Bracia, nie będą udzielał rad, ale powiem wam tylko, po co was tu zgromadziłem. Sami potem zdecydujecie, co i jak zrobić. Podobno wielkie rzeczy mają się wydarzyć. Ksiądz Robak nawet o tym opowiadał. Wiecie o tym, prawda?
– Tak, wiemy – krzyknęli.
– Mądrym ludziom nie trzeba wiele mówić, prawda? – ciągnął.
– Prawda.
– Z jednej strony przybywa cesarz francuski, a z drugiej car rosyjski, więc na pewno wybuchnie z tego wojna, jak to zwykle bywa między monarchami. Czy my mamy siedzieć cicho, kiedy to się będzie dziać? Gdy oni będą się bić między sobą, my zaatakujmy mniejszych. Wystarczy, że zaczniemy, a wszyscy padną trupem i rozkwitnie na nowo Rzeczpospolita. Nieprawdaż?
– Prawda!
– Prawda, kropić, kropić – dodał Chrzciciel.
– Zawsze jestem gotowy, żeby golić – odezwał się Brzytewka.
– Zgódźcie się Chrzcicielu i Maćku – prosił Konewka. – Kto będzie nam przewodził?
– Głupi niech się godzą, dyskusje jedynie mogą zaszkodzić sprawie – wtrącił się Buchman. – Lepiej będzie milczeć i słuchać. Klucznik spojrzy na to świeżym okiem.
– Tak – zgodził się Klucznik. – O wielkich rzeczach powinien myśleć wielki, jak cesarz, król, senat. Takie rzeczy dzieją się w Krakowie i Warszawie, ale nie u nas. Nie my powinniśmy pisać akta, to rzecz dla starych. Moją sprawą jest zabijać Scyzorykiem .
– Kropić – zawołał Chrzciciel.
– Zabijać Szydłem – wykrzyknął Bartek Szydełko, wydobywając swoją szpadę.
– Was wszystkich biorę na świadków – kontynuował Klucznik. – Pamiętacie, jak Robak mówił, że zanim przyjmiemy Napoleona, to trzeba pozbyć się śmieci? Rozumiecie to? Kto jest tym śmieciem? Kto zabił najlepszego z Polaków i teraz chce wydrzeć ostatki dziedzicowi z rąk? Któż taki?
– Soplica, to prawdziwy łotr – przerwał mu Konewka.
– Ciemiężyciel – pisnął Brzytewka.
– Trzeba go skropić – dodał Chrzciciel.
– Jeśli jest zdrajcą, to na szubienicę z nim – rzekł Buchman.
– Hejże na Soplicę – krzyknęli wszyscy.
Gdy tak wszyscy chcieli zabić Soplicę, jeden jedyny Prusak odważył się stanąć w jego obronie.
– Panowie! Aj! Aj! Co to ma znaczyć? Panie Kluczniku, czy pan oszalał? O co chodzi? O to, że ktoś miał za brata zbója? I dlatego mamy karać brata? A to chrześcijańskie podejście – prychnął. – Widzę tu jakieś nieuczciwe układy z Hrabim. Sędzia był uciążliwy dla szlachty? To pomówienia. Wy go chcecie pozywać, a on szuka zgody. Ustępuje, płaci grzywnę. Ma proces z Hrabią? No i co z tego? Przecież obaj są bogaci. Niech się kłócą i sądzą między sobą. Co to ma do nas? Sędzia ciemiężycielem? Przecież on pierwszy mówił chłopu, by się przed nim nie kłaniał aż do ziemi, bo to grzech. Nieraz też zasiadał do stołu z chłopami, sam to widziałem. Płacił też za swoje włości podatki, a nie tak jak w Klecku. Sędzia zdrajcą? Znamy go od szkolnych lat. Był uczciwym dzieckiem, a dziś wciąż jest taki sam. Kocha Polskę ponad wszystko, zachowuje obyczaje, nie daje się modom moskiewskim. Soplicowo to przecież centrum polszczyzny. To tam wpadam, gdy chcę z siebie zmyć niemczyznę po powrocie z Prus. Tam można poczuć Polskę. Dobrzyńscy, jestem waszym bratem, ale nie pozwolę skrzywdzić Sędziego. Nie tak było w Wielkopolsce. Tam nikt nie zajmował się podobnymi błahostkami podczas rady.
– Wieszanie łotrów nie jest błahostką – sprzeciwił się Klucznik.
Wśród ludzi przebiegł szmer.
Pozostałe części znajdziesz tutaj.
Jak zawsze zaskakujesz swoim literackim talentem 😉
Dziękuję 😉
Zapewne doskonale wiesz, co myślę o twojej wersji Pana Tadeusza. Do bibliotek!
Dziękuję <3 Mam nadzieję, że kiedyś uda się go wydać.
Jak zawsze fantastycznie się czytało, ale przyznam, że za krótko 😀 To wciąga…
Dziękuję 🙂 Następny fragment będzie dłuższy 😉
Świetne, zawsze z przyjemnością czytam…
Dziękuję 😉
Ciekawy pomysł, weszłam tutaj bo „Pan Tadeusz” to jedna z moich ulubionych lektur, przeczytałam dwa razy. Ale niestety spora część ludzi uważa to za nudę, więc fajnie że ktoś jeszcze myśli inaczej 🙂
To pewnie dlatego, że trochę trudno zrozumieć styl i języka Mickiewicza 🙂 A też lubię jego twórczość.