Podczas jednego z polowań znalazłem w lesie szczenię wilka. Było młode i nienauczone nieufności względem ludzi. Jego matka zginęła na moich oczach, gdy próbowała zdobyć mięso. Jeleń walczył zaciekle i drogo kazał zapłacić wilczycy. Leżała martwa obok swojej ofiary. Mięso nie miało się jej już do niczego przydać, a mi owszem. Dlatego je zabrałem. A przy okazji również i wilczka, który chętnie szedł za mną, gdy widział w mojej dłoni kawałek mięsa.
Prowadziłem go za sobą na miejsce, gdzie mieliśmy się spotkać z Tomem. Nie był szczególnie zadowolony z tego, że do naszej kompanii dołączył wilk.
– Oszalałeś, Jack – wykrzyknął, gdy tylko wszystko mu wytłumaczyłem. – Gdy dorośnie, to nas zabije. Mówię ci, lepiej będzie, jeśli go zostawimy. Nikomu się nie stanie krzywda, a jego może znajdzie stado.
– Nie znajdzie. Był sam z matką. Ona zginęła, on przeżył. Wiesz, że nie mogę go zostawić. Zwłaszcza że już go przyprowadziłem ze sobą. Daj spokój. To tylko szczeniak. Zobaczysz jeszcze, że nauczy się, jak być porządnym psem, a raczej wilkiem myśliwskim. Poza tym może uda nam się dorwać lisa i go dla ciebie oswoić – zakończyłem żartobliwie.
Tom wyrzucił ręce w powietrze, jakby nie wierzył własnym uszom. Jednak musiał się pogodzić z tym, że nie porzucę szczenięcia w lesie. Był ufny, a to dawało nadzieję na oswojenie go. Może jego matka kiedyś mieszkała z ludźmi i stąd jego wiara, że nic mu nie grozi z naszej strony.
– Rób, jak chcesz, ale potem nie mów, że cię nie ostrzegałem. Nie wiem, co powiedzą na to pozostali.
– Spodoba im się ten pomysł – powiedziałem pełnym ufności głosem.
~~~
– Nie ma mowy – wykrzyknęła Angie. – To dzika bestia. Nie możesz jej trzymać w swojej chacie, Jack. Jeśli coś ci się stanie, będę cię mieć na sumieniu.
Pozostali zgodnie jej przytaknęli.
– A nie mówiłem – mruknął Tom.
Gdy wyprowadziłem się do chaty w środku lasu, nie sądziłem, że ktokolwiek będzie mówił, co mogę robić, a czego nie. Chciałem odłączyć się od ludzi, żyć w samotności i samemu o sobie decydować. Potem napatoczyli się młodzi i poczuli się u mnie jak w domu. Na początku było ich chyba z dziesięcioro. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie takie sytuacje, jak ta. Nie spodziewałem się, że zgoda na ich odwiedziny i wspólne spędzanie czasu oznacza dla mnie utracenie części swojej wolności.
– Cisza – powiedziałem, podnosząc ręce. – Powiem to jeszcze raz: to tylko szczeniak.
– Wilka – dodał Paul. – Twoja chata to nie jest dobry dom dla niego. On powinien być w lesie.
– Nie dajecie mi nawet szansy na pokazanie, że tu pasuje. – Wziąłem ze stołu kawałek mięsa jelenia i wyciągnąłem rękę w stronę wilczka ukrytego za fotelem. Siedział tam, odkąd przyszli młodzi. Bał się ich i jak na razie nie dali mu żadnego powodu do tego, by im zaufał. Wyciągnąłem mięso bliżej niego, a wtedy szybko kłapnął swoimi zębiskami, prawie odgryzając mi palce. – Ał!
– Żyjesz? – Obok zjawiła się Maggie i przyjrzała się mojej dłoni.
Krwawiłem, ale nie było to nic wielkiego. Za to wybuchł nowy spór.
– Zakosztował twojej krwi, będzie chciał więcej – rzekł Tom. – Wypędźmy go, zanim będzie za późno.
– Nie. – Wyrwałem dłoń spod troskliwej opieki Maggie i wystąpiłem na środek. – Wyjdźcie, wszyscy.
Mój głos jasno dał znać, że nie zgadzam się na dalsze dyskusje i próby dogadania się. Miałem ich dosyć. Straszyli wilka, którego starałem się oswoić i doprowadzali mnie do skrajności. Nie zamierzałem tego dłużej znosić. Po prostu pokazałem im drzwi.
Kilku tylko spojrzało na mnie i wyszło bez słowa. Pozostali się wahali, ale też kolejno wychodzili, aż została czwórka: Maggie, Angie, Greg i Tom. Od tej pory tylko oni mnie odwiedzali i nie zrażali się bez względu na to, co się działo. Na razie jednak musieliśmy rozwiązać sprawę wilka.
– Idźcie – nakazałem powtórnie.
Tom i Greg wymienili porozumiewawcze spojrzenia, stanęli przy drzwiach, ale nie wyglądali na skorych do wychodzenia. Angie i Maggie za to zajęły się moim skaleczeniem. Troskliwie opatrzyły dłonie, nie mówiąc przy tym ani słowa. Dopiero gdy skończyły, mogliśmy na nowo podjąć rozmowę.
– Nie wyjdziecie? – zapytałem.
– Nie ma mowy. Ktoś musi ci pomóc zająć się tym wilkiem – rzekł Greg. – A w razie czego się go pozbyć.
Spojrzałem na pozostałych. Przytaknęli mu. Chcieli zostać i mi pomóc, mimo że uważali mój pomysł za kompletne szaleństwo i zakładali, że nic z tego nie wyjdzie. Dobre i to.
– Jakieś pomysły?
– Oswajać trzeba stopniowo – powiedziała Maggie, biorąc kawałek mięsa. Usiadła w pewnej odległości od wilka. – Nie możesz mu się narzucać, bo cię ugryzie. Musisz sprawić, by sam chciał podejść.
Nikt nie odezwał się ani słowem, gdy tak siedziała, patrząc na wilka i czekając na jego ruch. Szczeniak po dłuższej chwili wychynął zza fotela i podszedł do niej. Gdy chciał kłapnąć zębami i porwać mięso, odsunęła je nieco, a potem położyła przed sobą na podłodze. Wilczek spojrzał na nią nieufnie, ale podszedł bliżej, chwycił jedzenie i zwiał na swoje miejsce za fotelem.
– Powtarzaj to, aż się nauczy, że nie zabierzesz mu mięsa. Potem przechodzisz do kolejnych kroków.
– Oswajałaś kiedyś wilka? – spytałem z prawdziwym uznaniem dla jej zdolności.
– Nie, psa sąsiadów, który stał się nagle agresywny, a trzeba było mu pomóc. Długa historia…
– To w takim razie, skoro wiesz, jak traktować swojego wilka, to go oswój – powiedział Tom. – A potem idziemy po lisa.
– Nie zapomnisz mi tego?
Pokręcił głową.
Wyglądało na to, że pierwsze prawdziwe polowanie wilczka będzie polegało na złapaniu żywego lisa i oswojeniu go. Miałem nadzieję, że podoła.
– Jaki lis? – zainteresowała się Angie. – Nic nie mówiliście wcześniej o lisach.
– O wilkach też nie – zauważył Tom, licząc na to, że wywinie się od odpowiedzi. Angie była jednak nieugięta, więc wyjaśnił jej wszystko.
– I przez wasz głupi zakład, mamy wilka? Wspaniale – mruknęła. – Nie opatrzę cię, gdy zostaniesz ugryziony przez tego lisa.
– Ani ja – dodała Maggie. – Wilk nam wystarczy.
I tak Dake, czyli nasz szczeniak, został w chacie, a Tom musiał pogodzić się z tym, że o lisie może jedynie pomarzyć. Jednak patrząc na niego, dostrzegłem, że nawet się ucieszył. Nie pragnął aż tak bardzo dzikiego zwierzaka.
Pozostałe części znajdziesz tutaj.
Wow, Świetne, chętnie bym czytała to ciągiem, masz może konto na Wattpad? Korzystam z tej aplikacji i uwielbiam czytać opowiadania innych.
Dziękuje 😉 Nie mam i na razie nie planuje zakładać 😉
Całkiem przyjemna lektura, trafiłam tu przypadkiem, ale chyba spędzę trochę więcej czasu.
Dziękuję i zapraszam 😉
Bardzo fajnie się czytało!
Dziękuję 😉
nie jestem za oswajaniem dzikich zwierząt, chyba że jest to tylko i wyłącznie na papierze 😉 czyli dokładnie tak jak u Ciebie 🙂 (skarbynapolkach)
Na papierze można robić niemal wszystko 🙂
Miło się czytało – jak zwykle 🙂
Dziękuję 🙂
Wciągający, wartki dialog. Chce się czytać dalej.
Miło mi to słyszeć 😀