Trącał kolejne struny, a melodia sama wypływała spomiędzy jego palców. Znał dobrze każdy dźwięk, jaki mógł wydobyć z tego starego pudła. Nigdy się nie mylił. Nigdy nie pociągał niepewnie strun. Wiedział, czego chce i to otrzymywał. Tak było i tego wieczoru. Siedział na ławce i stroił gitarę w blasku zasypiającego miasta. Najbardziej lubił koncertować o tej porze. Nic go wtedy nie ograniczało. Mógł zagrać każdą balladę czy kołysankę, na jaką miał ochotę, a ludzie zasypiali i śnili w rytmie jego melodii. Wiedział doskonale, co im się spodoba danego dnia. Jego muzyka kształtowała ich sny. Starał się o to, by zawsze spełniały ich oczekiwania.
Dzieci otrzymywały ogromne place zabaw. Dziewczynki stawały się księżniczkami zamkniętymi wysoko w wieży, czekającymi na rycerzy w lśniących zbrojach. Ci przybywali na swoich białych wierzchowcach, zabijali smoka i inne potwory, a potem ratowali swoje damy z opresji. Chłopcy otrzymywali mocne pancerze i ostre miecze, które mogły przeciąć najtwardsze skały, dzięki czemu pokonywali swoich wrogów i zdobywali sławę oraz chwałę. Dzieci mogły też bawić się na placu w każdy inny sposób, jaki im tylko przyszedł do głowy. Budowały zamki, podniebne pałace, chaty, w których opiekowały się zwierzętami czy sceny do występów. Ograniczała ich jedynie własna wyobraźnia.
Młodzi też mieli swoje plany i marzenia. We snach wszystko było dla nich możliwe. Żadne zadanie nie wydawało się tak trudne jak w rzeczywistości. Mogli całe dnie się bawić, zajmować swoimi pasjami i nie przejmować się tym, co dręczyło ich w ciągu dnia. Nic ich nie ograniczało. Podobnie jak dorosłych, dla których praca stawała się przeszłością. We śnie mieli ogrom czasu, który spędzali z rodziną, na podróżach i spełnianiu marzeń. Każdy dostawał to, czego pragnęło jego serce.
Muzyk lekko trącił kilka strun, by sprawdzić ich brzmienie. Uśmiechnął się lekko z zadowoleniem, po czym chwycił pierwszy akord, od którego miała zacząć się kołysanka. Po chwili do melodii dołączył jego głos:
A gdy mrok zapadnie nad miastem,
przybędę znów z odległej krainy
i opowiem historie,
które dotąd tylko wam się śniły.
O królewskim zamku
za siedmioma górami,
o straszliwym smoku
walczącym latami.
O dzielnych rycerzach
z mieczami w dłoni,
o pięknych księżniczkach
wzdychających doń.
Opowiem o podróżach,
marzeniach, zwycięstwach
i o wszystkich innym,
co znajdziecie w snach.
A nim łuna jutrzenki
na niebie zawita,
pożegnam was cicho,
bo dzień nowy świta.
Potem zaczął opowiadać niezwykłe historie, które trafiały do ludzi. Każde słowo było specjalnie wybrane, podobnie jak muzyka. Chciał dać im to, co miał najlepsze. Zawsze grał przez całą noc, a znikał, zanim pierwsze promienie słońca pojawiły się w parku. Nikt go dotąd nie widział, ale wszyscy domyślali się jego istnienia. Każdego ranka zdawało się ludziom, że jeszcze słyszą nastrojową melodię i piękny głos Muzyka. Jednak nikt nie był w stanie przypomnieć sobie pieśni.
Któregoś razu zdarzyło się, że nie przyszedł. Jego miejsce na ławce zajął Obcy. Posiadał podobny instrument do Muzyka, ale nie wydawał on łagodnych dźwięków. Struny od lat nie były strojone, a gdy je trącił szponiastym palcem, brzmiały tak, jakby ktoś drapał paznokciami po tablicy. Brakowało w tym piękna i harmonii, które zastąpił gniew, żal i rozgoryczenie płynące spod palców Obcego. Uśmiechnął się chytrze niczym lis przygotowujący się do porwania kolejnej kwoki, po czym uderzył w struny. Dźwięk, który wypełnił park, sprawił, że drzewa skuliły się, woda w stawie wypełniła się truchłami ryb, a kwiaty natychmiast zwiędły. A to był dopiero początek.
Złapał pierwszy chwyt i zagrał. Wieża księżniczek runęła jak domek z kart, a smok zaryczał nad gruzami. Miecze rycerzy wyszczerbiły się, tarcze rozpadły, a wrogowie bez problemu pokonali ich jednego po drugim. Z zamków pozostały kamienie, z pałaców proch. Wszędzie panował chaos i zamęt.
Przy drugim akordzie młodzi zostali siłą wyciągnięci z imprez i oderwani od zabaw lub pasji. Dano im całą górę zadań do wykonania, od których zależała cała ich przyszłość. Nie mieli już czasu na rozrywkę. Jedyne, co im pozostało, to zająć się obowiązkami.
Trzeci akord odwołał podróże dorosłych, oderwał ich od rodzin i wrzucił za biurko. Znów tylko pracowali przez całe dnie, wracali zmęczeni i nie znajdowali czasu na nic poza jedzeniem oraz snem. Tak od tej pory wyglądały ich senne życia. Nikt się nie cieszył, a serca wszystkich wypełniała rozpacz po utraconym szczęściu.
Ten stan pewnie trwałby wiecznie – przynajmniej dla śniących – gdyby wtem w bramie parku nie zjawiła się nowa postać. Muzyk wszedł na ścieżkę i zmierzał do swojej ławki, na której zawsze siadał, by przygrywać ludziom do snu. I nie zamierzał tej nocy postąpić inaczej.
Gdy był w połowie drogi, dostrzegł Obcego, który zagarnął jego miejsce i tworzył koszmary na miejscu pięknych snów. Muzykowi się to nie spodobało. Sięgnął po swój instrument, nastroił go, po czym rozpoczął własną pieśń, która miała przepędzić tamte zmory. Jednak tej walki nie mógł odbyć sam. Pierwsza jego melodia była prośbą o pomoc Tych, którzy lepiej od niego znali się na muzyce i mogli dodać mu odwagi oraz sił potrzebnych w tym starciu. Dopiero wtedy zaatakował.
Trącał spokojnie struny, które rozbrzmiewały głośno i zagłuszały melodie obcego. Ten wzburzył się i zaczął jeszcze mocniej pociągać za swój instrument, chcąc przebić się przez pieśń przeciwnika. Muzyk jednak nie przejmował się tym i dołączył do muzyki swój śpiew. Opowiadał o walce, jaką toczył w parku. Jak musiał pokonać swojego wroga, który zdawał się mu dorównywać siłą. Jak prosił o pomoc w walce i ją otrzymał. I jak w końcu zwyciężył.
Przy ostatnich słowach jego instrument rozbłysnął blaskiem, który oślepił Obcego. Wypuścił on instrument z ręki, osłaniając oczy przed światłem, którego nie mógł znieść. Spadł z ławki i skulił się pod nią, ale blask wciąż zdawał się przedzierać do jego oczu.
– Przegrałeś dziś. I przegrasz za każdym razem, gdy tylko się tu zjawisz, bo nie walczę sam – rzekł Muzyk, po czym złapał instrument wroga i złamał go w pół. – Nie pokazuj się tu więcej.
Obcy chciał jeszcze podjąć walkę, ale blask bijący od Muzyka i jego instrumentu skutecznie mu to uniemożliwiał. Musiał przyznać się do własnej porażki. Z podkulonym ogonem uciekł z parku, ściskając w rękach szczątki własnego instrumentu.
Muzyk za to dokończył swoją pieśń. Odbudował zamki i plac zabaw. Oddał zabawę i radość. Ludzie znów śnili o marzeniach i spełniali je. A o poranku opowiadali sobie o walce Muzyka z Obcym, który próbował im odebrać szczęście. I któremu się to jednak nie udało.
Pozostałe części znajdziesz tutaj.
Całkiem fajnie napisana ta opowieść i zdecydowanie wciąga 🙂
Dziękuje 🙂
Muzyka jest cudowna i często leczy moją duszę, a także bardzo wpływa na moje samopoczucie… Bywa, że szybko stawia mnie do pionu i dodaje pozytywnych myśli 🙂
Muzyka ma swoją moc, z której warto czerpać 🙂
Cóż za emocje i historia. 🙂 Dzielny muzyk niech gra dalej i utula do snu, kolorowego pięknego, który będzie spełnieniem marzeń.
I niech nigdy już nie znika 😀
z podkuionym ogonem? Uciekł? To musiało zabawnie wyglądać
Pewnie tak 🙂
mega! trochę za krótka jak dla mnie i chyba zbyt mroczna, ale podobała mi się, zwłaszcza kiedy pojawił się muzyk <3
Dziękuję 😉 Czasami tworzę krótsze, czasami dłuższe opowieści 😉
Taka prawie na zasypianie. Czytając słyszę w głowie melodyjny głos.
Taka opowieść na dobranoc 😉
Z przyjemnością się czytało, aczkolwiek szkoda, że tak szybko się kończy…
Nie każda historia musi być długa 😉
Fajnie napisane! I wcale nie jest za krótka 😀
Miło mi to słyszeć 😀 Dla mnie też jest w sam raz.
“znów śnili o marzeniach” tego … trochę jak masło maślane
Nie zgodzę się 🙂 Istnieje nawet frazeologizm „senne marzenia”. Poza tym można śnić nie tylko marzeniach.
Muzyka zdecydowanie ma moc, mnie często wycisza 🙂
Zgadzam się 😉 Potrafi nas nastroić i wzbudzić emocje.
Zgadzam się 😉 Potrafi nas nastroić i wzbudzić emocje.
Taka opowieść na dobranoc 😉
Nie zgodzę się 🙂 Istnieje nawet frazeologizm „senne marzenia”. Poza tym można śnić nie tylko marzeniach.
Bardzo ciekawa historia, miło się czyta. I jeszcze ten muzyczny klimat:)
Bardzo ciekawa historia, miło się czyta. I jeszcze ten muzyczny klimat:)
Dziękuję 😉
Fajna historia, którą z przyjemnością się czyta 🙂
Dzięki 😀
Masło maślane śnić o marzeniach? Hmm trochę śmiesznie, bo sen i marzenia to dwie różne kwestie. Moim marzeniem jest, np. Pojechać do Meksyku i mogę o nim śnić. Natomiast, to że śni mi się czasami włamanie do mieszkania nie oznacza, że o tym marzę! Sorry, że to piszę, ale się wkurzyłam 😂 A wpis jest cudowny! Każda inna opowieść o muzyce jest czymś cudownym! Chociaż jak dla mnie ma ono zupełnie w tym wpisie zupełnie inny wydźwięk. Metaforyczny! 🙂 Jestem zachwycona 🙂
Dziękuję serdecznie 🙂 Właśnie miało to mieć wydźwięk metaforyczny, więc miło mi, że go zauważyłaś.
I cieszę się, że też widzisz tę różnicę.