Jeździsz jak zwiadowca, strzelasz i walczysz jak zwiadowca,
pobierałeś nauki u jednego z najlepszych starych mistrzów.
Można przyjąć, że jesteś jednym z nas.
W królestwie Araluenu dzieje się coraz gorzej. Młody książę Duncan przeprowadził zamach na własnego ojca, a potem zaczął napadać na wsie i osady. Wywoływał kolejne walki i to przez niego doszło do ataków ze strony wrogich plemion. Do tego Korpus Zwiadowców zaczął podupadać. Dawni członkowie są zastępowani przez nowych, którzy łuku nigdy nie widzieli na oczy, a co dopiero mówić o jego używaniu. Czy sytuacja kraju odmieni się na lepsze?
Halt przybywa do Araluenu jako wygnaniec z własnej ziemi. Musiał uciekać przed swoim bratem i szukał schronienia na obcych ziemiach. Choć nie jest zwiadowcą, przeszedł takie samo szkolenie jak oni pod okiem mistrza Pritcharda i szybko zaprzyjaźnił się z innym jego uczniem, Crowleyem. Wspólnymi siłami postarają się przeszkodzić lordowi Morgarathowi w zyskaniu władzy w królestwie Araluenu.
Turniej w Gorlanie Johna Flanagana to pierwszy tom cyklu Zwiadowcy. Wczesne lata, w którym przenosimy się do czasów, gdy Halt i Crowley są jeszcze młodymi zwiadowcami z niewielkim doświadczeniem, ale za to z ogromną odwagą i pomysłowością. To też początki ich przyjaźni, która przetrwa lata, i początek budowy prawdziwego Korpusu Zwiadowców, który będzie kierował się dbałością o dobro królestwa, a nie własną kieszeń.
Przyznaję, że nie mogłam się doczekać, by sięgnąć po ten cykl. Mogłam wrócić do znanych sobie bohaterów, którzy jeszcze żyją i nie narzekają na ból w starych kościach. Dobrze też wiedzieć, że Halt wtedy był tym samym ponurakiem wpadającym na genialne pomysły, a Crowley świetnym dowódcą z humorem i odwagą.
Fabuła jest świetnie skonstruowana i trudno oderwać się od lektury. Przenosimy się tutaj do czasów, gdy Morgarath jest jednym z baronów, władającym ziemiami Gorlanu. Nie jest to historia podobna do tych, które znamy ze Zwiadowców. Tym razem Flanagan nie powtórzył fabuły z innej książki. Mamy świeżą i wspaniałą opowieść o dwóch zwiadowcach (chociaż Halt nie do końca należy do Korpusu, to i tak wszyscy traktują go jak pełnoprawnego zwiadowcę), którzy muszą zebrać pozostałych członków i razem z nimi przeciwstawić się władzy Morgaratha. I to autor też świetnie opisał. Obawiałam się, czy ten wątek nie będzie zbyt monotonny, ale został dobrze zbudowany bez ciągłego powtarzania tej samej historii.
Bohaterowie też są świetni. Wszyscy, a zwłaszcza Halt i Crowley. Humoru tej dwójki nic nie pobije. Co chwila sobie dogryzają — bo Halt dodaje miodu do kawy, a Crowley wciąż nuci jakieś melodie pod nosem. Jednak nie można też zapomnieć o pozostałych zwiadowcach przebierających się za żebraków, walczących podczas turnieju i dzielnie stawiających czoła Morgarathowi i jego sprzymierzeńcom.
Ciekawie było też spoglądać na przedstawione w tej lekturze postacie i wydarzenia, wiedząc, jak to wszystko już wygląda w Zwiadowcach. W tym cyklu przenosimy się przecież do przeszłości, dzięki czemu możemy poznać, jak Crowley został dowódcą Korpusu, jak Halt dołączył do zwiadowców i jak rozwija się ich przyjaźń z baronami, królami i innymi bohaterami.
Turniej w Gorlanie Johna Flanagana to książka z dobrą, wartką akcją, świetnie stworzonymi bohaterami i wspaniałym powrotem do tego, co już znamy. Nie brak tu humoru tak charakterystycznego dla twórczości tego autora, niezwykłych przygód czy więzi, które zawiązują się na całe życie. Jeśli ktoś czytał Zwiadowców i chciałby lepiej poznać Halta i Crowleya, to serdecznie zapraszam do lektury.
Halt: Zawsze jesteś tak nieznośnie radosny?
Crowley: Chyba tak. A ty zawsze masz w podróży minę, jakby wisiała ci nad głową wielka, czarna chmura?
H: Coś ty powiedział?
C: Nic nie mówiłem.
H: Nazwałeś mnie ponurakiem.
C: W tym kraju to takie pieszczotliwe określenie.
~~~
Miód w kawie jest sprawą całkowicie naturalną. A mleko zakrawa na kulinarną zbrodnię.
Zwiadowcy. Wczesne lata. Turniej w Gorlanie, John Flanagan
Tytuł: Turniej w Gorlanie
Autor: John Flanagan
Tłumaczenie: Zuzanna Byczek
Cykl: Zwiadowcy. Wczesne lata (tom I)
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 390
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Gatunek: literatura młodzieżowa
Recenzje pozostałych części znajdziesz tutaj.
Chętnie przeczytam te książkę jak znajdę czas, bardzo mi się spodobała
Polecam i miłago czytania 🙂
Kiedyś czytałam serię Zwiadowców, ale przerwałam po paru tomach i do tej pory nie wróciłam do twórczości autora. Może to będzie dobra okazja do ponownego spotkania z piórem autora.
Moim zdaniem warto 😉 Większość tomów jest świetna.
O serii Zwiadowcy słyszałam wiele dobrego i zastanawiam się czy sięgnąć po tą serię. Po Twojej recenzji chyba zaryzykuje 🙂
Polecam 🙂 Warto zacząć od Ruin Gorlanu 🙂
Odpadam już na wstępie. Nie pokochałam oryginalnych zwiadowców, a w stronę tego spin offa nawet patrzeć nie zamierzam, chociaż mam gdzieś to w domu, bo mój tata jest wielkim fanem całej serii XD
Też zamierzam skolekcjonować cały cykl 😀 Szkoda, że Ci się nie spodobała, ale każdy woli co innego 😉
Ja z czystym sercem mogę polecić każdemu serię Zwiadowców – fantastyczna lektura
Dołączam się 😉 Warto.
Recenzja zabrzmiała bardzo sympatycznie i przez to zachęcająco, aż kusi by przeczytać 🙂
Dziękuję 😉 Naprawdę warto przeczytać.
Myślę, że może mi się spodobać 🙂
Książka jest warta przeczytania 😉
Jeszcze więcej Zwiadowców? Tak, to musi się udać! Dam znać synowi, lubi czytać ich przygody.
Dawaj, dawaj 😀 To na pewno też mu się spodoba.
Nawet nie wiesz, jak długo ta seria chodzi za mną, ale mam tyle zaległości, że już wstyd dodawać nowe książki do listy 😀 Masakra :D!
Znam to 🙂 Lista się wydłuża, ale czas już nie 😉
Zupełnie nie mój klimat,ale fajnie się czytało 😉
Dziękuję 😉
Ostatnio właśnie myślałam o tym, ze warto by było przeczytać całą serię! 😀
Naprawdę warto 🙂 Zacznij od Ruin w Gorlanie 😉
O, zawsze fajnie czyta się prequele, jeśli są dobrze napisane i mają ten klimat serii, którą poprzedzają. Miło jest wrócić do postaci – tak jak napisałaś – które jeszcze nie są tak zmęczone życiem i przeorane, jak zazwyczaj juz bywa w ostatnim tomie prawilnej serii powieściowej 🙂
Zgadzam się 🙂 Jednak nie zawsze się trafia na dobre prequele czy sequele.