Ten Jacek nie był umarł (jak głoszono) w Rzymie,
Tylko odmienił życie dawne, stan i imię,
A wszystkie przeciw Bogu i Ojczyźnie winy
Zgładził przez żywot święty i przez wielkie czyny.
Pan Tadeusz, Adam Mickiewicz
Wschodził dzień Matki Bożej Zielnej. Była wspaniała pogoda. Czyste niebo niczym morze wisiało nad ziemią. Świeciło na nim jeszcze kilka gwiazd niczym perły na dnie oceanu. Pojawiła się też biała chmura. Zanurzyła w błękicie swoje skrzydła podobne do piór Anioła Stróża, który zatrzymany nocną modlitwą ludzi, jest spóźniony i śpieszy do wspólnoty aniołów.
Już zniknęły ostatnie perły gwiazd. Niebo zbladło, a po chwili zaczęło się rumienić. Pojawił się okrąg podobny do powieki. Rozsunęła się tak, że było widać białko oka, tęczówkę i źrenicę. Pierwszy promień popędził przez niebo niczym strzała i uderzył w chmurę. Kolejne ruszyły na ten znak. Pędziły i krzyżowały się nad światem. A słońce zmrużyło swoje oko i potrząsnęło rzęsami. Na niebie pojawiła się siedmiobarwna tęcza przecinająca niebo. Najpierw przybrała kolory szafiru, rubinu i topazu, a potem rozlśniła się jak przezroczysty kryształ, później jak brylant, i w końcu jak ogień. A po ogromnym niebie wędrowało słońce.
Tego dnia całe okoliczne pospólstwo zebrało się wokół kaplicy jeszcze przed wschodem, jakby miał zostać ogłoszony cud. Część przyszła z pobożności, a część z ciekawości, bo na nabożeństwie mieli się zjawić generałowie legionów, których lud znał i czcił. Ich historia była niemal jak ewangelia dla Litwy.
Przyszli oficerowie, żołnierze, a ludzie ich oglądali. Patrzyli na mundury wolnych żołnierzy mówiących po polsku.
Zaczęła się msza. Cały lud nie zmieścił się w małej kaplicy, więc niektórzy klękali na trawie. Widać głowy przyprószone białymi włosami albo złote jak dojrzałe żyto. Można było też dostrzec piękną główkę dziewczyny w wianku, pawich piórach i kolorowe wstęgi wplecione w warkocze. Wśród męskich głów wyglądała podobnie jak bławatki i kąkole w zbożu. Na dźwięk dzwonka pochyliły się głowy, a wieśniaczki zaniosły na ołtarz Maryi pierwsze dary wiosny. Wszędzie wokół były kwiaty i wianki. Ołtarz, obraz, a także dzwonnica był nimi ozdobione. Czasami poranny wiatr zrywał wianki i rzucał na skronie klęczących, a potem niczym kadzielnica rozwiewał wspaniałe wonie.
Po mszy wyszedł Podkomorzy, wybrany na marszałka. Był ubrany w mundur – wyszyty złotem żupan, kontusz z frędzlami, lity pas, szablę z głownią jaszczurzą, a na szyi świeciła brylantowa szpilka. Na głowie miał białą konfederatkę z czaplimi piórami. Tylko na święta się je zakłada , bo kosztują dukata za sztukę.
Tak ubrany wszedł na wzgórek przed kościołem, a wieśniacy i żołnierze zgromadzili się wokół niego.
– Bracia – rzekł. – Ksiądz na ambonie ogłosił wam wolność, którą przywrócił Koronie cesarz-król. Teraz również Księstwu Litewskiemu i całej Polsce zwraca wolność. Słyszeliśmy o uchwałach i listach królewskich. Ja chciałbym jedynie powiedzieć parę słów dotyczących rodziny Sopliców. Wszyscy pamiętają, co nabroił Jacek Soplica. A skoro znacie jego grzechy, to warto wspomnieć też o zasługach. Usłyszałem to wszystko od obecnych tu generałów. Jacek nie umarł w Rzymie, jak mówiono. Jedynie zmienił swoje imię i stan. Zgładził swoje winy przeciw Bogu i Ojczyźnie przez święte życie oraz swoje dobre czyny. Działo się to od Hohenlinden. Gdy generał Ryszpans zamierzał się zbierać do odwrotu – bo jego wojsko w połowie zostało pobite i nie wiedział o odsieczy Kniaziewicza – Jacek, zwany Robakiem, wśród trwających walk przyniósł mu list o tym, że nasi zaatakowali wroga od tyłu. Kiedy nasi ułani zdobyli Somosierrę w Hiszpani, Jacek był dwukrotnie ranny obok Kozietulskiego. Później z tajnymi rozkazami pędził w różne miejsca, by badać ducha ludzi i zakładać tajemne towarzystwa. I na koniec wrócił do Soplicowa, swojego rodzinnego gniazda. Kiedy przygotowywał powstanie, zginął podczas zajazdu. Wieść o jego śmierci przyszła do Warszawy w chwili, gdy cesarz odznaczył go orderem Legii Honorowej za dawne bohaterskie czyny. Dlatego, mając to wszystko na uwadze, ja, reprezentujący władzę wojewódzką, ogłaszam: Jacek wierną służbą i łaską cesarza zgładził swoją hańbę, dlatego przywracam mu cześć. Znów jest zaliczany do prawych patriotów. A ten, kto rodzinie Sopliców ośmieli się wspomnieć o zapomnianej winie, będzie podlegał karze, według słów prawa, które wymierza sprawiedliwość szlachcicom i żołnierzom. A jako że teraz jest równość, to trzeci artykuł obowiązuje również mieszczan i kmieci. Taki zapis zostanie umieszczony w aktach generalskich i obwieszczony przez Woźnego. Jeśli chodzi natomiast o krzyż legii honorowej, to nic nie szkodzi, że tak późno został nadany. Skoro Jacek nie może go już nosić, to zostanie pamiątką i powieszę go na grobie. Będzie tu przez trzy dni, a potem zostanie przeniesiony jako wotum do Matki Bożej w kaplicy. – Z pokrowca wyciągnął order i umieścił na krzyżu nad grobem.
Był to biały, gwiaździsty krzyż ze złotą koroną i przewiązany czerwoną wstążką. A gwiazda świeciła niczym blask ziemskiej chwały Jacka.
Lud klęknął i odmówił Anioł Pański. Modlił się też o wieczny pokój dla grzesznika. Potem Sędzia przeszedł wokół gości oraz chłopów i zapraszał wszystkich na biesiadę do Soplicowa.
Pozostałe części znajdziesz tutaj.
No i jak zwykle pięknie <3
Dzięki <3
Ludzie się zmieniają , gdy zrozumieją swoje błędy i wtedy należy i m wybaczyć i uznać ich zasługi…
Zgadzam się 🙂 Każdy zasługuje na drugą szansę.
Jakoś nigdy nie pałałam sympatią do Mickiewicza, chociaż trzeba przyznać – opisy przyrody rządzą. 💪
Są rzeczywiście ciekawe 🙂 Czasami aż trudno przełożyć je, by zachowały swój klimat.
sporo się wyjaśniło. Jak przystało na tę scenę jest patetyczna i wzniosła 🙂
Dzięki 😉
To mi zawsze przypomina, że mam zrobić reread Tadka 😀
To daj znać, gdy uda Ci się przeczytać oryginał 😉
Jakoś do dziś nie przekonuje mnie do siebie choć to jedna z ładniejszych lektur szkolnych
Może potrzeba lat (jak u mnie), by polubić Mickiewicza 😉
Ciekawi mnie w ilu stronach się zmieścisz z całym “Panem Tadeuszem”, bo chyba więcej jednak tego tekstu jest niż wierszem, prawda?
Zależy od opracowania 🙂 Możliwe, że tekst prozą będzie podobnej długości lub nieco krótszy.
Tak sobie myślę, że gdyby Twoja wersja była na liście lektur szkolnych, to sporo uczniów czytałoby ją z większą chęcią. 😉
To może kiedyś się uda, że trafi 🙂 Choć z drugiej strony niektórzy stronią od wszystkiego, co jest na liście lektur. Bez względu na to, czy jest to ciekawe, czy nie.
W latach szkolnych z Mickiewiczem się chyba nie lubiliśmy, ale z wiekiem człowiek chyba dojrzewa do pewnych lektur
Miałam podobnie 🙂 Dopiero po latach go doceniłam.
Jak pięknie, jestem zauroczona tym jak piszesz i jak prowadzisz blog i instagram.
Dziękuję za miłe słowa <3