Załoga jest tak dobra, jak jej kapitan.
Mieszkańcy Araluenu muszą wciąż mieć się na baczności. Chociaż Skandianie już im nie zagrażają, dzięki podpisanemu przed laty paktowi, to na wodach pojawili się inni piraci, którzy chętnie skorzystają z tej luki przestępczej, by napadać, grabić i zdobywać nowych niewolników. Będzie to dla nich łatwy i przyjemny sposób zarobku, dopóki na horyzoncie nie pojawi się łódź o trójkątnym żaglu.
Hal razem ze swoją drużyną przesiadują w Skandii, patrolując jej wybrzeże i eskortując statki. Niewiele się dzieje i wszyscy członkowie Czapli mają już dosyć tej nudy. Dlatego cieszą się z propozycji Eraka, by wyruszyć do Araluenu, żeby ochraniać mieszkańców przed okrutnymi handlarzami niewolników z Arydii. Z odzyskaniem skarbu Skandian sobie poradzili, a jak będzie podczas tej przygody?
Niewolnicy z Socorro Johna Flanagana to już czwarty tom z cyklu o Halu i jego Drużynie Czapli. Jak sam tytuł wskazuje, tym razem młodzi Skandianie będą musieli zająć się niewolnikami, a konkretnie uwolnić ich, zanim zostaną sprzedani na targu w Socorro. Po wrażeniach, jakie odniosłam w poprzednim tomie, teraz byłam mile zaskoczona. W pierwszych rozdziałach niewiele się działo, ale potem akcja się rozwinęła i świetnie zakończyła. W pewnym stopniu miał na to pewnie wpływ Gilan, który stał się chwilowym członkiem drużyny Czapli. Wystarczyło, że zjawił się zwiadowca, a historia od razu nabrała sensu i stała się ciekawsza. Jednak zacznijmy od początku.
Jako że coraz częściej skupiam się na okładkach, to i teraz nie pominę tej kwestii. Chociaż w przypadku Zwiadowców w twardej oprawie taki styl przedstawiania postaci — moim zdaniem — zupełnie się nie sprawdził, to w Drużynie pasuje wręcz idealnie. Świetnie dobrane kolory i styl, w jakim został stworzony tytuł, dobrze się razem komponują. Na pierwszym planie mamy prawdopodobnie Hala trzymającego miecz i jasno świecącą lampę. Zza krat wyciągają się w jego stronę ręce, w których ułożeniu można odczytać błaganie o uwolnienie. Jest to zapowiedź tego, czego możemy spodziewać się w książce.
Jeśli chodzi o treść, to Flanagan miał ciekawy pomysł i świetnie go zrealizował. Jedynie pierwsze rozdziały chwilami wydawały się pisane na siłę i niepotrzebnie rozciągane. Jednak w dalszej części książki dzieje się sporo. Znów autor pokazał, że wie doskonale, o czym chce napisać i każde wydarzenie ma znaczenie dla dalszej fabuły. Wszystko łączy się w jedną, kompletną całość, w której trudno doszukać się jakichś nielogicznych dziur fabularnych. Mimo to pojawiło się kilka fragmentów, bez których cała książka świetnie by sobie poradziła lub które mogły zostać lepiej opisane. Jednak moje ogólne wrażenie jest pozytywne.
Najbardziej w tym tomie przykuwa uwagę zwiadowca Gilan, który miał przyprowadzić Skandian do króla, ale zamiast tego ruszył z nimi na podbój mórz, a konkretnie w celu ocalenia niewolników aralueńskich. Na pewno dobrym pomysłem było wprowadzenie jego do tej historii, a nie np. Halta, który z oczywistych powodów nawet nie wsiadłby na pokład łodzi bez szczególnego powodu. Gilan za to dobrze sobie radzi i potrafi znaleźć nić porozumienia ze Skandianami. Poza tym w tym tomie w końcu możemy go lepiej poznać, choć szkoda, że ani razu nie wspomniał o Jenny.
Nie zabrakło tu też humoru. W poprzednich tomach był on momentami męczący, ale w tej części Flanagan zadbał o to, by lepiej skonstruować humorystyczne wątki. Jednak mylenie bliźniaków (nawet przez samego narratora) staje się powoli irytujące i mam nadzieję, że w kolejnych tomach autor postara się tego nie nadużywać. Podobnie jak innych zabiegów, które wręcz nie pasują do historii mającej miejsce w czasach podobnych do naszego średniowiecza.
Niewolnicy z Socorro to czwarta świetna część z cyklu o drużynie Czapli. Jest napisana lekkim, przyjemnym językiem, bez zbędnych opisów i metafor. Posiada ciekawą, ale prostą fabułę, która na pewno wielu osobom przypadnie do gustu. Jeśli Flanagan zadbał o kilka szczegółów, to sądzę, że kolejne tomy też są warte przeczytania.
Problemem nie jest to, co widzisz, ale to, czego nie widzisz.
Drużyna. Niewolnicy z Socorro, John Flanagan
Tytuł: Niewolnicy z Socorro
Autor: John Flanagan
Tłumaczenie: Zuzanna Byczek
Cykl: Drużyna (tom IV)
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 478
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Gatunek: literatura młodzieżowa
Recenzje pozostałych części znajdziesz tutaj.
Często się zniechęcam, jak początek książki jest taki jak go opisujesz, ale super, że dalej książka już nie zawodzi
Czasem warto przebrnąć przez początek, a potem cieszyć sie dobrą lekturą 🙂
Oczywiście, że warto. Obecnie właśnie czytam taką książkę, gdzie zostało do końca chyba 10 rozdziałów, ale niestety szału nadal nie ma 🙁
Szkoda, że trafiłaś na taką książkę, ale niestety takie też się zdarzają.
Czytałam, jednak dawno i niewiele pamiętam…
Będę musiała sobie odświeżyć tę książkę 😉
Polecam 😉
Wydawnictwo Jaguar bardzo kojarzy mi się z tego typu literaturą. Choć to nie moje klimaty, recenzję czytało się bardzo przyjemnie.
Dziękuję 🙂
Nie znam jej i nie to moje klimaty , pozdrawiam
Szkoda, ale każdy woli co innego 😉
Bardzo przyjemna recenzja! Akurat to chyba nie są moje klimaty 🙂
Dziękuję 😉
Rzadko kiedy decyduję się na książki wydawane w tomach, bo zwyczajnie mi nie idą takie “kobyły”. Natomiast sięgam po literaturę młodzieżową.
Rozumiem. Jednak nie zawsze są to grube księgi 😉 A dzięki cyklom historia prędko się nie kończy.
Chyba nie moje klimaty , okładka ciekawa.
Jest świetna 🙂