Była żywiołem. Była siłą natury.
Była przywódczynią nieśmiertelnych wojowników z legend.
Na wojnę nie można iść w pojedynkę. Zwłaszcza gdy wróg zdaje się mieć niewyobrażalną przewagę. Każda pomoc się przyda, każdy sojusznik, który odpowie na wezwanie, zostanie przyjęty do szeregów. Teraz w końcu okaże się, kto jest wierny, kto pamięta o złożonych obietnica i kto ma odwagę, by odwdzięczyć się za okazaną lata wcześniej pomoc.
Aelin, królowa i zabójczyni w jednym ciele, włada ognistą magią, której potęgi jeszcze nie do końca rozumie. Jej walka wciąż się nie skończyła. Czeka ją wiele rozmów, prób pertraktowania, szukania sojuszników, a także bitew siejących zniszczenie i strach. Przekona się, komu naprawdę może ufać i kto stanie u jej boku, by Terrasen odzyskał w końcu wolność.
Imperium burz Sarah J. Maas, piąty tom cyklu Szklany tron. Kolejna książka licząca prawie dziewięćset stron, na których toczą się historie wielu bohaterów. Niektóre sprawy się rozwiązują, inne komplikują. Okazuje się, że przed Aelin i jej najbliższymi jeszcze sporo drogi, a i tak nie wiadomo, co spotkają na jej końcu. Erawan zadba o to, by jak najszybciej stracili nadzieję i zrezygnowali z walki. Jednak jej płomyk wciąż tli się w ich serach.
Ciekawy jest pomysł na to, jak wyglądają okładki z tego cyklu Maas. W tym tomie z przodu widzimy Celaenę, zabójczynię, która dzierży w dłoni miecz, a w drugiej ognistą kulę. Jest gotowa do tego, by zaatakować. Z tyłu za to jest Aelin, obiecana królowa w wirującej sukni i złotym wianku oraz z bronią — będzie walczyć o wolność swoich poddanych.
Jeśli chodzi jednak o samą akcję, to… zaczęła się jakoś w połowie książki. Na początku też trochę się dzieje, ale głównie z perspektyw Elide Lochan i Manon. Dziewczyna dostała wskazówki od wiedźmy, gdzie powinna zmierzać. Jej tropem rusza pewien myśliwy, który sądzi, że znalazł łatwy kąsek. Potem okaże się, że nie tylko on urządził sobie polowanie. Manon czekają trudne wybory, od których zależy nie tylko jej los i które doprowadzą do ciekawych i niespodziewanych wydarzeń. Do tego poznaje prawdę, jaką Matrona ukrywała przed nią przez lata. A u Aelin prawdziwa akcja zaczyna się w połowie historii. Bohaterowie przystępują do działania, wędrują, odkrywają tajemnice, szukają sojuszników i walczą o przetrwanie. Jednak trzeba na to cierpliwie poczekać. Na pewno ogromnym minusem tego tomu jest długość. Można go było bez problemu skrócić bez uszczerbku dla fabuły, a przynajmniej akcja by na tym wiele zyskała. Czasem lubię sięgać po takie tomiszcza, ale w tym wypadku autorka popełniła błąd, zapisując tyle stron.
Z bohaterów najbardziej przyciągają uwagę ci, którzy nie są Aelin. Szczególnie tajemnicza Elide umykająca przed okrutnym wujem, fae Lorcan odnajdujący się — w pewnym stopniu — w roli cyrkowego nożownika. Do tego Manon ze swoim wiernym wywernem i dzielną Trzynastką wiedźm, które są w stanie zawsze zjawić się na wezwanie i nie opuszczą swojej przywódczyni. I jeszcze zmiennokształtna Lysandra. Kobieta wciąż zaskakuje nie tylko czytelników, ale też innych bohaterów. Pokaże na jak wiele ją stać podczas prawdziwej walki.
W przeciwieństwie do Dworów tutaj pojawia się często wyważenie w relacjach między postaciami. Każde zakochanie ma czas na to, by przerodzić się w miłość, a para nie musi od razu włazić do łóżka. Powoli poznają siebie nawzajem, swoje wady, historie, czasem się kłócą, często godzą i próbują razem znajdywać odpowiednie rozwiązanie.
Imperium burz Sarah J. Maas nie jest złym tomem, ale nie powiem też, że jest szczególnie dobry. Ma swoje mocne i słabe strony. Choć wydaje się, że te pierwsze przeważają, to czterysta stron nudy nie wpływa na pozytywną opinię o książce. Przede mną jeszcze parę części z tego cyklu, które do krótkich nie należą, i mam nadzieję, że będą lepsze od tej lektury.
Lęk przed utratą może cię zniszczyć równie skutecznie jak sama utrata.
Imperium burz, Sarah J. Maas
Tytuł: Imperium burz
Autor: Sarah J. Maas
Tłumaczenie: Marcin Mortka
Cykl: Szklany tron (tom V)
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 864
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Gatunek: fantastyka
Recenzje pozostałych części znajdziesz tutaj.
No powiem Ci, że jestem pełna podziwu, jakbym miała stracić czas na przeczytanie książki, która mnie nie porywa, to bym poszła pobiegać 😉 a tak serio rozumiem, że czasem trzeba, kiedy czyta się powieść w częściach, dlatego ja nie jestem fanką takich 😉
Dziękuję 🙂 Sama właśnie przepadam za historiami podzielonymi na tomy, ale wolałabym, by były ciekawe od początku, a nie od połowy.
Jestem pod wrażeniem recenzji, a zwłaszcza jak książka liczy 900 stron. Wow.
Dziękuję 😉
900 stron? Trochę dużo , ale też do przeczytania, bo ja lubię takie długie 🙂
Też lubię sięgać po takie cegiełki 😉
900 stron ?! szacun ,ja bym chyba nie wytrwała 😉 super recenzja – jak zawsze 😉
Dziękuje 🙂 Może nie była to najlepsza część, ale dało się przeczytać.