Poprzednio
Sen oddalał się coraz bardziej i stawał jedynie widmem, na które przestałem zwracać uwagę. O wiele ważniejsze stało się dla mnie to, co słyszałem w rzeczywistości. Gdy doszedłem do siebie, nie dałem po sobie poznać, że jestem znów wśród żywych – pamiętałem, jak Nick próbował ukrócić moje życie, pewnie dlatego podświadomość wrzuciła mnie w scenę z mojego opowiadania.
– Powtórz jeszcze raz – usłyszałem nieznajomy głos. Dłuższą chwilę zajęło mi zrozumienie, że należał on do mężczyzny siedzącego w przedziale, do którego z Nickiem weszliśmy bez pozwolenia. – Mam uwierzyć, że wcale nie zamierzałeś go zabić?
– Nie, to tylko taka gra. Gramy w nią od lat – tłumaczył się jak zwykle nieudolnie Nick.
Ich rozmowa skupiała się głównie na tym, dlaczego Nick nagle próbował mnie udusić. I muszę przyznać, że nie miał zbyt przekonywających powodów.
Poruszyłem się niespokojnie, gdy poczułem, że coś po mnie chodzi. Niestety zwróciło to uwagę nieznajomego. Nie było sensu dłużej udawać. Otworzyłem oczy i osłoniłem je przed światłem, które mnie raziło.
– Widzę, że się pan obudził – zwrócił się do mnie mężczyzna. Widziałem ledwo zarys jego sylwetki i wyciągniętą dłoń. – Nazywam się Eric Darkman.
Teraz
Uścisnąłem jego dłoń i sam się przedstawiłem. Moje oczy powoli przyzwyczajały się do panującego w przedziale światła lampy. Zauważyłem, że nie była to goła żarówka. Miała swój abażur wykonany z białego, nieco już przybrudzonego materiału. Prezentowała się znośne, choć mogła wyglądać o wiele lepiej.
Do tej pory leżałem na ławie naprzeciw Nicka i Darkmana, więc teraz podniosłem się na rękach i usiadłem. Znalazłem się w dosyć niepojętej dla siebie sytuacji i przez dłuższą chwilę zastanawiałem się, czy jeszcze nie śnię. Na rozkładanym stoliku pod oknem leżał talerz z dwoma rumianymi tostami, jajecznicą i sałatką z pomidorów i rukoli. Obok stała szklanka z herbatą i pływającym na powierzchni plasterkiem cytryny. Jednak to, że szklanka wciąż zachowywała pion nie było dla mnie najdziwniejszą rzeczą. O wiele ciekawsze było to, skąd Nick wytrzasnął frak, który miał na sobie. Zignorowałem żołądek domagający się jedzenia i całą swoją uwagę poświęciłem temu, co wydarzyło się podczas mojej nieobecności.
– Kim pan jest? – zapytałem.
– Nikim, kim musiałby się pan przejmować – odpowiedział Darkman. – Właściwie to przyszedłem po niego – wskazał na Nicka – ale nie mogliśmy wysiąść, dopóki nie upewniłem się, że z panem wszystko w porządku. Niewiele brakowało, a już nie zobaczyłby pan słońca. Ani niczego innego. – Wzruszył ramionami. – Niech się pan poczęstuje kolacją, a my już pójdziemy.
– Mogę przynajmniej wiedzieć, co się tu dzieje? – zapytałem, sięgając już po sztućce.
– W skrócie: to jeden z ludzi tego szlachcica – mruknął Nick, po czym wstał i wyszedł z przedziału, nie zaszczyciwszy mnie ani jednym spojrzeniem więcej.
Darkman za to uśmiechnął się i pokręcił głową.
– Wciąż sądzi, że mi ucieknie. A przecież musi ponieść stosowną karę za napadanie na szlachetnie urodzonych. Smacznej kolacji i do niezobaczenia.
Zostałem sam w przedziale, wciąż niewiele rozumiejąc. Nie pogniewałbym się, gdybym mógł dowiedzieć się czegoś więcej, ale wyglądało na to, że to nie pora na tego typu opowieści.
„Może za dzień czy dwa przeczytam o wszystkim w gazecie”, pomyślałem, „a na razie mam ważne spotkanie z tostami”.
Nawet nie zastanawiałem się, skąd ta kolacja się tam wzięła i kto ją przyniósł. To była rzecz, która najmniej zajmowała moje myśli. Zwłaszcza że kwadrans po zakończeniu posiłku pojawiła się kobieta w fartuchu, która wzięła ode mnie z uśmiechem talerz. Podziękowałem jej za pyszny posiłek i zatrzymałem ją na chwilę.
– Wie, pani, dokąd ten pociąg zmierza? – zapytałem. – I ile zostało stacji do końca?
– Spieszy się panu do wyjścia? – miała przyjemny, łagodny głos. Wtedy zauważyłem, że sama też jest śliczna, a uśmiech dodaje jej jeszcze więcej uroku. – Jeśli czeka pan na ostatnią stację, to proszę się wygodnie rozsiąść, podróż jeszcze trochę potrwa.
– A kiedy będzie najbliższy przystanek? – drążyłem dalej. Jej niekonkretne odpowiedzi budziły mój niepokój. Już wystarczająco wiele wydarzyło się w moim życiu. Nie potrzebowałem kolejnych niespodzianek. Chciałem spędzić spokojny czas.
Zerknęła na swój zegarek. W nim też było coś, co mnie zaniepokoiło, choć trudno mi powiedzieć, co takiego. Miał skórzany pasek naznaczony wieloma kreskami przecinającymi się pod różnym kątem. Na tarczy wyryto rzymskie liczby. Same wskazówki wyglądały jak wyciągnięte ze starego zegara. Nie było w tym nic, co mogło wzbudzać mój lęk, a mimo to się pojawił.
– Za pół godziny – powiedziała w końcu. – Ale nie polecam tam wysiadać. To dosyć ponura okolica. Lepiej będzie, jeśli poczeka pan do następnego. Taka moja rada. Czy mogę w czymś jeszcze panu pomóc?
Domyśliłem się, że zbyt wiele z niej nie wyciągnę, więc równie dobrze mogłem sobie już odpuścić kolejne pytania. Grzecznie podziękowałem i utkwiłem wzrok w widoku za oknem. Przejeżdżaliśmy właśnie przez ciemny las, co znów nasunęło mi na myśl dawno minione czasy, kiedy mieszkałem samotnie w chacie wśród drzew. Był to pierwszy raz, kiedy postanowiłem żyć z dala od ludzi. Chciałem zakosztować samotności. Skończyło się na tym, że młodzi z pobliskiej wioski odwiedzali mnie, by razem ze mną brać udział w polowaniach. Miałem pojętnych uczniów i wspaniałego zwierzaka, który pomagał w łowach. Żałowałem, że nie mogę wrócić już do tamtych czasów.
Odwróciłem wzrok od okna i przymknąłem oczy. Zamierzałem odpocząć tylko chwilę, by nie przegapić przystanku. Jednak sen zdecydował za mnie.
Pozostałe części znajdziesz tutaj.
Super zdjęcia wstawiasz! 🙂
Dziękuję <3
Muszę przeczytać całość. 🙂
Zachęcam i zapraszam serdecznie 😉
Świetne są te opwiadania, każde chętnie czytamy
Miło mi to słyszeć 🙂
Cudowne. Przyjemnie się czyta Twoje opowiadania, masz bardzo lekki i płynny styl. 🙂
Dziękuje 😉
Piękna fotografia! I super tekst. 😉 Trzymam kciuki, żeby wena nie opuściła. 🙂
Dziękuję serdecznie 😉
Chyba trzeba przeczytać całość, żeby wiedzieć dokładniej o co chodzi.
Świetnie piszesz…
Dziękuję 🙂 I zapraszam do lektury.
Bardzo pokręcony i zagadkowy fragment.
Czasami potrzeba takich fragmentów 😉