Człowiek potrzebuje pasji,
jeśli ma poświęcić jakiejś dziedzinie wiele czasu
i osiągnąć w niej dobre wyniki.
Każde pożegnanie jest ciężkim wydarzeniem, zwłaszcza dla osób, które są sobie bliskie. Każda strata pozostawia niezatarty ślad w naszych sercach. Z czasem powoli zacznie znikać, ale blada blizna pozostanie na zawsze i będzie przypominać o tym, co należy już do przeszłości. Czy istnieje sposób na to, by wyrwać się z rąk wiecznej żałoby?
Minęło około piętnastu lat od opowiedzianych w poprzednim tomie wydarzeń. Wiele się przez ten czas zmieniło. Król Duncan jest złożony chorobą i nie może chwilowo zajmować się obowiązkami władcy, więc regentką zostaje jego córka, Cassandra. Oczywiście pomaga jej w tym mąż. Halt i lady Pauline wiodą spokojniejsze życie niż dawniej, a ich przyszywany syn, Will, próbuje sprostać brzmieniu, które nagle spadło na niego. Dobrze, że ma wiernych przyjaciół, którzy nie zostawią go w potrzebie.
Książka Królewski zwiadowca Johna Flanagana miała być ostatnim tomem cyklu Zwiadowcy. Jednak dobrze wiemy, że po kilku latach autor dopisał kolejne dwa i można zakładać, że na tym się raczej nie skończy. W tej części przenosimy się nieco w przód. Nie wszystko wygląda tak, jak ostatnio i kilkoma wydarzeniami byłam niemiło zaskoczona. Jednak trzeba pogodzić się z tym, że nawet w ulubionych książkach nie wszystko będzie trwać wiecznie i niektóre przygody dobiegają końca.
W tym tomie zostajemy w Królestwie Araluenu, w którym obecnie władzę sprawuje, uprawniona przez króla, Cassandra, mając u boku swojego ukochanego męża, Horace’a. Ostatnio dowiedzieliśmy się, że spodziewają się dziecka i teraz mamy okazję je poznać. Księżniczka Madelyn nie różni się zbytnio od swoich rodziców. W pierwszej chwili nawet wydawało mi się, że historia zatoczyła koło i znów czytam o młodej Cassandrze, która nie potrafi usiedzieć w zamku i wciąż chętnie wyruszyłaby w jakąś podróż. Maddie nie brakuje tej samej odwagi, wytrwałości i… upartości, co zapoczątkuje jej przygodę.
Jest to świetnie skonstruowana postać. Chociaż wymyka się nocą z domu, by płatać strażnikom figle, to uważa się za księżniczkę i sądzi, że każdy będzie ją zawsze traktował z należytym szacunkiem. Jednak potrafi też przeprosić za swoje zachowanie i ciężko pracować, gdy wymaga tego sytuacja. Maddie musi się wiele nauczyć, ale pod okiem odpowiedniego nauczyciela przekona się, że potrafi znacznie więcej, niż się jej wydaje.
Ważną rolę w tym tomie odgrywa również Will, który od ponad roku nie przypomina radosnego zwiadowcy. Stał się ponurakiem, który ledwo potrafi o siebie zadbać i tylko pragnienie zemsty wyciąga go co rano z łóżka. Nie bez powodu Gilan i reszta jego przyjaciół postanowili coś z tym zrobić i pomóc Willowi odzyskać dawny uśmiech. Wiadomo, że każdy potrzebuje czasu, by przeżyć swoją żałobę, ale nie można przecież spędzić całego życia w przygnębieniu. Dobrze mieć wtedy przyjaciół, którzy wyciągną z tej chandry i pomogą na powrót wrócić do świata żywych.
W tym tomie poczułam się, jakbym wróciła do pierwszej części zwiadowców, gdy Will był dopiero młodym czeladnikiem szkolącym się pod okiem legendarnego Halta. Trudno było wtedy pomyśleć, że kiedyś sam stanie się nauczycielem. A teraz Will musi wejść w rolę mistrza, który weźmie odpowiedzialność za swoją uczennicę. A ona odkryje, że cała jej przeszłość przestanie mieć znaczenie, gdy przekroczy próg chaty zwiadowcy. Wszystko zaczyna się od początku, ale w nieco innym wydaniu. Flanagan nie zanudza nas tym powrotem do historii z Ruin Gorlanu, ale wręcz przeciwnie. Dzięki Madelyn ta opowieść wygląda inaczej niż wtedy, gdy to Will szkolił się na zwiadowcę.
Zwykle nie przepadam za tym, jak postacie się starzeją w książkach. Chciałoby się przecież, by zawsze były w tym samym wieku, jakby czas się dla nich zatrzymał. Niestety rzadko tak bywa. Jednak w Królewskim zwiadowcy nie miałam wrażenia, jakby te piętnaście lat gdzieś zniknęło. Postacie, choć starsze, wciąż są takie same — może jedynie Cassandra nieco spoważniała, a Will narzeka jak Halt. Jednak poza tym wszystko jest w należytym porządku.
Nie brakuje tu też niezwykłej przygody, podczas której uczennica Willa będzie musiała wykazać się swoimi umiejętnościami i pokazać, że zasługuje na miano ucznia zwiadowcy. Okaże się, że to zadanie nie jest wcale takie łatwe i będzie ją sporo kosztować. Jednak dzięki temu udowodni, że nadaje się na prawdziwego zwiadowcę.
Królewski zwiadowca Johna Flanagana to historia, w której z jednej strony przenosimy się w przyszłość, a z drugiej cofamy do czasów młodości Willa. Akcja jest wartka i nie da się nią zanudzić — w końcu Maddie to nie Will i ma zupełnie inne, szalonego pomysły na wolny czas. Nie brak tu też humoru, który tak dobrze znamy z książek tego autora. Jak zwykle wiele się dzieje, gdy zwiadowcy ruszają do akcji.
Pośpiech to wróg ostrożności. Lepiej poruszać się powoli i cicho niż spieszyć się i narobić hałasu.
Zwiadowcy. Królewski Zwiadowca, John Flanagan
Tytuł: Królewski zwiadowca
Autor: John Flanagan
Tłumaczenie: Zuzanna Byczek
Cykl: Zwiadowcy (tom XII)
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 487
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Gatunek: literatura młodzieżowa
Recenzje pozostałych części znajdziesz tutaj.
Nie kojarzę tego tytułu, więc go sobie wygooglałam (dopiero na końcu recenzji jest notka i na początku jej nie zauważyłam) i podziwiam za wytrwałość. Kiedyś też czytałam sagi, ale obecnie brakuje mi czasu i cierpliwości i nie miałabym raczej siły na czytanie tak wielu tomów.Ale z drugiej strony fakt, że nie porzucilas tej seri, świadczy o jej jakości. Fajnie, że w książce nie brakuje humoru, lubię autorów z dowcipem 🙂
Do tej pory historia była opisana świetnie i wciągające 🙂 Dlatego mogę polecić ten cykl.
To ciekawe. Takie lektury jeszcze przede mną 😉
Polecam 🙂 Świetna młodzieżówka.
Jak to się mówi: czas goi rany, ale serce zawsze tęskni i ból niestety pozostaje. Pozycja wydaje się bardzo ciekawa!
Jest warta przeczytania 🙂
Słyszałam o Zwiadowcach, lecz nie czytałam. Twoja świetna recenzja bardzo mnie zachęca do sięgnięcia po tą serię. Kusi bardzo. 🙂
Nadal zachęcam, bo warto 🙂
Zaczęłam kiedyś czytać serię… Chyba czas wrócić i dokończyć
Naprawdę warto 🙂
Oj to całkowicie nie moja bajka, już po kilku stronach zapewne bym z takich klimatów zrezygnował 😉
Dobrze, że mamy duży wybór wśród książek i każdy może znaleźć coś dla siebie 🙂