Drzewa dawały ochronę przed ostrymi promieniami słońca, które tego dnia zdawało się grzać mocniej niż zwykle. Nawet najmniejsza chmurka nie pojawiła się na niebie, by przynajmniej na chwilę je przysłonić. Jego blask przegonił wszystkie puchate baranki i zagarnął cały błękit nieba tylko dla siebie. Dlatego też ludzie chętnie przerwali pracę i schronili się w cieniu, by zaczekać, aż słońce zacznie się chylić ku zachodowi. Do tego czasu mogli wypoczywać i zbierać siły na ostatni tego dnia wysiłek.
Ariadna usiadła w niewielkim sadzie na pagórku, gdzie w cieniu drzew można było się ochłodzić, zwłaszcza gdy skryło się w głębi, a nie obrzeżach. Tam mogła przesiadywać godzinami, z dala od bestii, która ją dręczyła we dnie, a czasami też w nocy. Tutaj brat zaczął ją uczyć liter, potem słów, aż w końcu mogła zapisywać i odczytywać proste zdania. To i tak było wiele, jak na dziewczynę, która całe życie spędziła na wsi. Nie wiedziała, czy kiedykolwiek ta umiejętność jej się przyda, ale na pewno była to wspaniała zabawa. Nic więcej się nie liczyło.
Teraz jednak jej brat znów był w podróży, która mogła trwać parę dni, a nawet tygodni. Ariadnie nie podobało się to, że tak często wyjeżdża i zawsze czuła pewien niepokój. Każdego dnia stawała na drodze i czekała na jego powrót. I tak to zwykle wyglądało, aż znów ujrzała go jadącego na koniu do domu. Wciąż niewiele wiedziała o jego wyjazdach, poza tym, że zwykle wybierał się do miasta, gdzie prawdopodobnie dorabiał lub sprzedawał swoje myśliwskie trofea, które rodzinie nie były potrzebne. Za to całe mięso zwykle znikało w ich spiżarce lub u sąsiadów – nie zatrzymywali go tylko dla siebie.
Ariadna cierpliwie czekała na swojego przyjaciela, który miał niedługo przybyć i spędzić z nią czas. Na razie jeszcze go nie było, więc podniosła patyk i zaczęła rysować na ziemi, przypominając sobie nauki brata.
Wtem usłyszała ciche popiskiwanie myszy. Czasami dotrzymywały jej towarzystwa, gdy siedziała sama w sadzie. Wyglądało na to, że tego dnia też chciały do niej dołączyć. Rozejrzała się, ale nie od razu zauważyła małe, szare kształty wśród trawy. Gdy tylko je dostrzegła, wyciągnęła do nich dłoń. Myszki zrozumiały w mig ten gest i podbiegły bliżej dziewczyny. Było ich zaledwie trzy. Jedna z ciekawością wspięła się po sukience Ariadny na kolana, a druga już węszyła przy kieszeni, domyślając się, że jest tam ukryte jedzenie.
Dziewczyna wyciągnęła stamtąd niewielki kawałek sera. Dla ludzi za mały, ale dla myszy wystarczający, by się nim najeść. Ariadna często przynosiła im co nieco z zapasów swojej rodziny, a one w zamian nie buszowały w zbożu. Było to uczciwe i jak dotąd obie strony sumiennie wywiązywały się ze swojej części umowy.
Podzieliła ser na trzy części i podała myszkom, a sama wróciła do rysowania znaków. Były koślawe i nie przypominały do końca tych, które zwykle pisał jej brat, ale dało się rozczytać.
– Mrrr… – Wtem dobiegło ją mruczenie kota.
Ariadna dobrze je znała. Podniosła się prędko, co nieco przestraszyło myszy, po czym wyszła na spotkanie swojego przyjaciela. Jednak zanim on dotarł do sadu, jego kot przybył pierwszy, by przywitać się z dziewczyną. Ledwo do niej się zbliżył, jego wzrok padł na trzy szare kształty ukryte w trawie i zajadające w spokoju ser. Nie spodobali mu się ci intruzi na jego terenie. Gdy Ariadna się pochylała, żeby go pogłaskać, kot pobiegł w stronę myszy. Te nie zwlekały długo, by przekonać się o zamiarach drapieżcy – zbyt dobrze je znały.
Czmychnęły w różnych kierunkach, przez co zdezorientowany kot nie wiedział w pierwszej chwili, za którą powinien pobiec. W końcu wybrał tą najwolniejszą, którą z łatwością mógł złapać. Mysz nie miała z nim szans, zwłaszcza że znacznie oddaliła się od bezpiecznych terenów i nor, gdzie mogłaby się przed nim ukryć. Po prostu biegła przed siebie, mając nadzieję na ocalenie, ale nie wiedziała, skąd mogłaby go oczekiwać.
Ariadna nie zamierzała bezczynnie przyglądać się temu polowaniu na swoich mysich przyjaciół. Pobiegła za kotem i złapała za ogon, gdy miał właśnie uderzyć pazurzastą łapą myszkę.
– Zostaw ją – powiedziała, a zwierzę omal jej nie drapnęło. W odpowiednim momencie Ariadna puściła ogon i odsunęła się do tyłu.
Kot syknął na nią, po czym wznosił pościg. Nie chciał stracić swojego posiłku.
– Stój – krzyknęła na niego dziewczyna, ale on ją zignorował. Miał ochotę na świeżą, pyszną mysz.
Nie tak łatwo udało mu się dorwać swoją ofiarę, ale zdołał ją dogonić przy pniu. Zastygła w bezruchu z lęku, co ją czeka. Kot chciał wykorzystać okazję, ale wtedy zjawiła się Ariadna i stanęła przed nim.
– Powiedziałam ci, że masz je zostawić. Nie rozumiesz? – krzyknęła.
Mysz wykorzystała nieuwagę kota, po czym czmychnęła na drzewo i stamtąd zamierzała oglądać dalszy ciąg wydarzeń. Nie bała się o dziewczynę, bo ta radziła sobie całkiem dobrze z kotami.
– Nie wolno ci gonić myszy. – Pogroziła mu palcem. – Jeśli jeszcze raz spróbujesz, nie masz wstępu do sadu. Zrozumiano?
Kot wyglądał, jakby chciał okazać skruchę za swoje zachowanie. Ariadna chwilę pozwoliła mu na to, a potem przywołała go do siebie i pogłaskała tak jak lubił.
– Dobry kotek – powiedziała.
Chwilę później przybył jej przyjaciel nieco zdyszany, bo próbował złapać swojego kota, ale ten wolał popędzić do przodu i nie przejmował się człowiekiem.
– Tutaj jesteś – powiedział chłopiec.
– Tak, tu jest i omal nie zjadł myszy – poskarżyła się Ariadna. – Pilnuj go bardziej. Tych myszy nie wolno mu zjadać.
– On tego nie rozumie. Dla niego wszystkie są takie same.
– Moje są inne – upierała się dziewczyna. – Poza tym wydaje mi się, że zrozumiał.
Kot jakby na potwierdzenie zamruczał.
– Skoro tak sądzisz. – Wzruszył ramionami przyjaciel. – Co dziś robimy? Jest za gorąco na gonionego.
– Może się trochę schłodzimy?
Przyjaciel chętnie na to przystał, więc ruszyli w stronę strumienia przepływającego niedaleko domu Ariadny. Tam, w cieniu mostku spędzili czas, aż słońce zaczęło powoli schodzić ze sceny nieba.
Pozostałe części znajdziesz tutaj.
Jestem ciekawa co było dalej, bo historia ciekawa.
Dziękuję 😉
Koci instynkt niestety trudno oszukać. Od zawsze polowały na myszy więc cóż się dziwić, że miał ochotę na myszkę 🙂
Ale i tak szkoda myszek 🙂