Recenzja Nikt nie idzie
Coś takiego jak „zwykły fortepian” nie istnieje,
są natomiast fortepiany mniej i bardziej niezwykłe.
Życie pisze różne scenariusze. Niektórym podobają się od początku, inni od pierwszej chwili pragnęliby je zmienić. Bo dlaczego to spotkało właśnie nas, a nie kogoś innego? Dlaczego to my musimy przechodzić przez te trudności? I dlaczego nie możemy nic z tym zmienić?
Klemens to bohater, wokół którego toczy się cała akcja. Niby już dorosły mężczyzna, ale wciąż przypomina dziecko. Wszędzie nosi swój plecak pełen dmuchanych balonów, a co jakiś czas wypuszcza jeden ku niebu. Od urodzenia jest niepełnosprawny i bez pomocy nie potrafi funkcjonować w świecie. Na szczęście spotyka na swojej drodze ludzi, którzy nie zostawią go w potrzebie.
Nikt nie idzie Jakuba Małeckiego to kolejna historia o zwykłych ludziach napisana zwykłych językiem. Akcja toczy się tu swoim spokojnym tempem. Opowieść poznajemy we fragmentach, to przenosząc się w czasie do przeszłości, to znów znajdując się w teraźniejszości. Każdy rozdział jest kolejnym elementem układanki, dzięki której możemy poznać całą historię.
Bohaterowie muszą zmierzyć się ze swoją przeszłością i kłopotami, które odkrywamy podczas lektury. Jest wiele spraw do rozwiązania, relacji do odświeżenia i spotkań do przeżycia. Wszyscy na swój sposób przyciągają uwagę.
Jedyne, czego mi zabrakło, to podobnego zaskoczenia, jak w Horyzoncie, w którym pewne krótkie zdanie zmieniło całe dalsze życie Mańka. Chociaż dla Marzeny ogromnym ciosem musiała być wiadomość o tym, że jej syn jest niepełnosprawny, to nie zostało to tak dobrze wyeksponowane, jak w tamtej lekturze.
Książka Nikt nie idzie Jakuba Małeckiego to refleksyjna opowieść, która pozostaje z czytelnikiem na dłużej. Jak zwykle autor posługuje się prostym językiem, nie używa górnolotnych słów i stara się jak najprościej opowiedzieć tę historię, co wychodzi mu świetnie.
Parł naprzód, wiecznie przekonany, że za najbliższym zakrętem lub budynkiem czeka ich coś ważnego.
Nikt nie idzie, Jakub Małecki
Tytuł: Nikt nie idzie
Autor: Jakub Małecki
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 264
Język wydania: polski
Język oryginału: polski
Gatunek: literatura piękna
Recenzja Okrutnego księcia
Prawdziwej władzy nie można od kogoś dostać.
Prawdziwej władzy nie można nikomu odebrać.
Nie tylko ludzie bywają żądni władzy, pieniędzy i krwi. Nie tylko oni dokonują rzezi nawet na własnej rodzinie, by osiągnąć swój cel. Nie tylko ich historia jest usłana trupami. I nie tylko im śmierć wciąż depcze po piętach. Elfowie też mogą przeżywać podobne sytuacje, tkać podobną historię i dokonywać rzeczy, których przeważnie nie spodziewamy się po tej podobno szlachetnej rasie.
Jude razem ze swoimi dwiema siostrami została uprowadzona do krainy elfów. Wydawałoby się, że nie mogła znaleźć się w lepszym miejscu. Nic bardziej mylnego. To świat, w którym śmiertelnicy są jedynie pionkami i zahipnotyzowanymi niewolnikami, którzy posłusznie wykonują każde polecenie swojego pana-elfa. Jude żyje wśród intryg i niedopowiedzeń (bo elfy nie kłamią), uczy się postępować według panujących tutaj zasad. Sama staje się przebiegła i sprytna, dzięki czemu może uda się jej ocalić rodzinę i całe Królestwo.
Okrutny książę Holly Black to pierwszy tom cyklu o Jude i jej siostrach żyjących wśród elfów. Akcja toczy się w dużej mierze w krainie elfów, ale czasami przenosimy się też do świata ludzi. Chociaż początkowo wydawało mi się, że nie będzie to zbyt dobre połączenie, to autorka poradziła sobie z harmonią i proporcją tych dwóch miejsc.
Fabuła jest nawet wciągająca, ale zdarzały się wątki, w których coś mi zgrzytało. Były sceny, które mogły zostać lepiej rozwiązane i poprowadzone, ale ogólne wrażenie mam nawet pozytywne. Poza tym, że chwilami książka przypomina mi Grę o tron. Jest to podobny świat intryg i kłamstw, które mają doprowadzić do tego, by wybrany elf został nowym władcą. I tu autorka też się bardzo postarała, nie dając oczywistej i prostej fabuły, ale komplikując ją na każdym kroku, dodając nowe tajemnice, które w swoim czasie zamierza przed nami odkryć.
Co do bohaterów, to nie wiem, czy znajdzie się przynajmniej jeden, którego możemy nazwać dobrym w tej historii. Każdy stara się jak najwięcej ugrać dla siebie i nie zważa na innych. Może poza ludzkimi niewolnikami, ale ci mają niewiele do powiedzenia.
Jestem przyzwyczajona do tolkienowskiej wersji elfów, czyli wrednych, ale też pomocnych. W Okrutnym księciu jest przewaga tej pierwszej cechy z dodatkiem okrucieństwa, braku współczucia i dziwnego systemu zasad. Są chwile, w których elfowie zachowują się niemal jak zwierzęta, a nie szlachetna rasa. Taka wersja w ogóle do mnie nie przemawia.
Okrutny książę Holly Black nie jest lekturą na wysokim poziomie. Brakuje w niej pewnej głębi i sensu. Raczej nie jest to książka, która zostanie z nami na dłużej i to nie tylko przez okrutne, żądne krwi elfy.
Każdy ma coś do stracenia.
Okrutny książę, Holly Black
Tytuł: Okrutny książę
Autor: Holly Black
Tłumaczenie: Stanisław Kroszczyński
Cykl: Okrutny książę (tom I)
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 384
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Gatunek: fantastyka
Recenzja Średniowiecza bez trzymanki
Mieszko I był nie tylko wyrachowanym politykiem, ale też taktykiem tak znakomitym, że jakby grał w StarCrafta, to by się go nawet Koreańczycy bali.
Średniowiecze to dla wielu czas, kiedy nic się nie rozwijało. Ludzie byli analfabetami, którzy jedynie całe dnie harowali na polu. Dla nauki nie znalazła się ani odrobina miejsca. Wydawałoby się, że mieszkańcy średniowiecznych miast nie zrobili nic, za co dziś moglibyśmy być im wdzięczni. A jak to wyglądało naprawdę?
Średniowiecze bez trzymanki Wojciecha Drewniaka to czwarty tom serii Historia Bez Cenzury, w której możemy poznać przeszłość z nieco innej strony. Autor pokazuje, że nie musi to być tylko wkuwanie bardziej lub mniej ważnych dat, nazwisk i bitew, jakie miały wtedy miejsce. Przecież historii nie tworzyły maszyny, ale ludzie z krwi i kości, którzy popełniali błędy, podnosili się po upadkach i wpadali na świetnie pomysły.
Zaletą tej książki jest to, że porusza całkiem sporo tematów i wgłębia się w każdy z nich. Autor pokazuje, że w średniowieczu był czas na wszystko: na pracę, spotkania w karczmach czy wyprawy krzyżowe. Wtedy też zaczęła się rozwijać nauka i powstawały szkoły (nie tylko dla najbogatszych warstw). Nie był to czas ciemnoty i zacofania, ale ciągłego rozwoju.
Cała książka jest utrzymana w humorystycznym stylu. Trudno trafić tutaj na choćby jedno poważne zdanie — poza cytowanymi. Ma to swoje plusy, bo można się dobrze bawić przy lekturze. Ale ma też swoje minusy: po pewnym czasie humor autora staje się męczący, a obracanie wszystkiego w żart czasami jest nie na miejscu.
Najbardziej doskwierał mi brak przypisów, skąd Drewniak czerpał swoją wiedzę i skąd brał cytaty. Były rzeczy, o których chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej, a innym razem po prostu chętnie bym sprawdziła, czy autor zbytnio nie puścił wodzy fantazji podczas tworzenia tej książki.
Średniowiecze bez trzymanki Wojciecha Drewniaka to całkiem przyjemna lektura, z której możemy dowiedzieć się trochę więcej o życiu w średniowieczu. Czasami jest ciekawiej, czasami nudniej. Jednak podchodziłabym do tej książki z pewnym dystansem ze względu na brak źródeł, choć wydaje mi się, że większość informacji była prawdziwa.
Nie tylko dzisiaj jest tak, że większość czasu człowiek spędza w robocie. W średniowieczu było podobnie, chociaż przynajmniej wtedy ludzie w korkach nie musieli stać albo desperacko walczyć o każdy oddech w zawalonym autobusie, wracając z pracy.
Historia bez cenzury 4: Średniowiecze bez trzymanki,
Wojciech Drewniak
Tytuł: Historia bez cenzury 4: Średniowiecze bez trzymanki
Autor: Wojciech Drewniak
Seria: Historia bez cenzury
Wydawnictwo: Znak Horyzont
Liczba stron: 320
Język wydania: polski
Gatunek: historia
Za możliwość przeczytania każdej z powyższych książek dziękuję organizatorom akcji czytaj.pl.
*Wszystkie okładki pochodzą ze stron wydawnictw.
Recenzje innych książek znajdziesz tutaj.
Ciekawie opisane te książki. Lubię czytać o czasach z średniowiecza, dlatego chętnie przeczytam coś do tego nawiązującego.
O średniowieczu tez lubię czytać, właśnie dlatego sięgnęłam po tę pozycję 😉
Cały pakiet książek o różnej tematyce. Mnie zainteresowała pierwsza ze względu na życiowe scenariusze…Ciekawie też brzmi Średniowiecze bez trzymaki. Sam tytuł obiecuje wiele! Zgodziłabym się z autorem, że czasy były pozbawione nudy…Czy ciemnota!? Raczej polityka…
Małeckiego mogę polecić 🙂 Świetnie pisze, a już pracuje nad kolejną książką 😀
Ola ale masz fajnie z tymi recenzjami.
Dziękuje 😉
Oj bardzo bym chciała przeczytać Okrutnego Księcia 🙂 to mój must-read.
To może Tobie się spodoba 🙂
Średniowiecze bez trzymanki wydaje się być strasznie interesujące.
Jest ciekawe, humorystyczne 😉