Nie możemy oczekiwać zwycięstwa w każdej bitwie.
Wystarczy, że zwyciężymy w ostatniej.
Wojna wisi już w powietrzu. Morgarath uciekł, ale to nie oznacza, że się poddał. Nie, już planuje, co zrobić, by w końcu zwyciężyć. Nie zamierza dać się pokonać, dlatego zbiera niezwyciężoną armię, która wzbudzi lęk w każdym człowieku. Szkoli swoich nowych żołnierzy i przygotowuje do ostatecznego boju. Nic i nikt ich nie zatrzyma. To znaczy do chwili, gdy na swojej drodze spotkają konie.
Halt zamierza podjąć się niemal niemożliwego wyzwania. Ktoś inny na jego miejscu raczej trzymałby się z daleka od takich niebezpieczeństw i nieznanego zagrożenia. Jednak to jest Halt, Bitwa na wrzosowiskach, John Flanagan. Ani deszcze, ani urwiska, ani dziwne stwory przypominające skrzyżowanie niedźwiedzia i małpy, które w rękach Morgaratha staną się maszynami do zabijania.
Bitwa na wrzosowiskach Johna Flanagana zabiera nas znów do historii, gdy Korpus Zwiadowców odżywał na nowo, król odzyskał panowanie na swoich ziemiach, a Morgarath został pokonany — przynajmniej na pewien czas. Razem z Haltem, Crowleyem, a także innymi zwiadowcami i królewskim wojskiem stoczymy bitwę ze złym i okrutnym baronem, który w poprzednim tomie więził królewskiego syna oraz czyhał na życie i tron prawdziwego władcy.
Jeśli ktoś jest ciekawy, jak wygląda prawdziwy wargal, to jeden z takich stworów znalazł się na okładce tego tomu. To właśnie takie bestie znajdą się w nowym wojsku Morgaratha, który już planuje swój kolejny ruch w walce. Poza nim miejsce na okładce otrzymał Halt pędzący na swoim wiernym Abelardzie i gotowy do stoczenia bitwy w obronie Królestwa Araluenu. Już po samej okładce widać, że będzie się sporo działo w książce.
Tak samo jak w poprzednim tomie, tutaj też spotkamy się z ciekawą historią, inną niż w Zwiadowcach. Halt podejmie się zadania, dzięki któremu odkryje tajemnice Morgaratha, a Crowley w tym czasie będzie osłaniać królową zmierzającą do bezpiecznej kryjówki. Obaj wykażą się odwagą, pomysłowością i nie pozwolą, by to zło zwyciężyło w ostatecznej bitwie. Cała fabuła jest wciągająca. Nie brak tu znów zwiadowczego humoru, ciekawych zwrotów akcji i świetnie skonstruowanych bohaterów. Nie zawiodłam się też na Epilogu, w którym Flanagan opowiada nam o losach jednego z bohaterów znanego nam z innych książek autora.
Z bohaterów najbardziej przyciągają uwagę wargale i młody Gilan. Stworzenia znalezione przez Morgaratha wydają się niepokonane. Są silne i szybkie niczym niedźwiedzie. Zdaje się, że żołnierze króla nie mają z nimi żadnych szans. Może jednak Halt i Crowley odkryją, jak poradzić sobie z nowym, niebezpiecznym przeciwnikiem? Gilan za to jest młodym rycerzem, który świetnie radzi sobie z mieczem, zna dobrze teren i marzy o tym, że kiedyś dołączy do Korpusu. Jego umiejętności okażą się niezastąpione, gdy przyjdzie stoczyć walkę z wojskiem Morgaratha. Sam Gilan nawet się nie domyśla, co go czeka za parę lat, a o czym mogliśmy przeczytać w Zwiadowcach.
Bitwa na wrzosowiskach Johna Flanagana to moim zdaniem świetny finał opowieści, którą poznaliśmy w poprzednim tomie. Choć znałam już zakończenie tej historii (przez Ruiny Gorlanu), to i tak miło było przeczytać, jak to dokładnie wyglądało, poznać młodego Gilana i po raz kolejny zobaczyć zwiadowców w akcji. Mam nadzieję, że autor kiedyś opisze też inne losy Halta, jak np. zdobycie temudżeińskich koni dla Korpusu.
Duncan: Wąwóz Trzech Kroków to przeszkoda nie do przejścia. Do jego obrony wystarczy niespełna dwudziestu żołnierzy. Nie ma sposobu, by ktokolwiek dostał się tam i sprawdził, co się dzieje.
Halt: Myślę, że ja mógłbym spróbować.
Zwiadowcy. Wczesne lata. Bitwa na wrzosowiskach, John Flanagan
Tytuł: Bitwa na wrzosowiskach
Autor: John Flanagan
Tłumaczenie: Małgorzata Kaczarowska
Cykl: Zwiadowcy. Wczesne lata (tom II)
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 397
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Gatunek: literatura młodzieżowa
Recenzje pozostałych części znajdziesz tutaj.
Bardzo ciekawa recenzja. Cytat na wstępie jest taki prawdziwy, mam wrażenie, że właśnie tak wygląda życie. Są sukcesy i porażki, ale liczy się koniec
Tak jest 🙂 Droga bywa różna, ale najważniejszy jest koniec.
A tego cudeńka nie czytałam!
Jakoś tak mi umknęło i będę musiała to szybko nadrobić.
Polecam 😀 Naprawdę warto
SF ,a jednak jak wiele ma wspólnego z życiem…
Raczej fantasy 🙂 I tak, ma wiele wspólnego
Ja zawsze recenzja świetnie napisana. Wrzosowiska kojarzą mi się z bardzo z Irlandią, jest ich tu mnóstwo 🙂
Dziękuję 🙂 Ojczyzna Halta bardzo kojarzy mi się z Irlandią.
Widzę, że dalsze losy Halta bardzo cię ciekawią, mam nadzieję, że autor coś wymyśli by cie zadowolić.
Też mam nadzieję 🙂 Nie mogę się doczekać, co jeszcze wymyśli
wrzosowiska – idealne miejsce na bitwę
Pewnie tak 😉