I w końcu nadszedł pierwszy z wiosennych miesięcy. Jednak już wcześniej do wielu miejsc przybyła wiosna we własnej osobie, ocieplając nieco klimat i przepędzając śnieg z ulic. Pewnie nie wszyscy cieszą się tą zmianą, ale ja czekałam na nią długo i cieszę się, że w końcu nastąpiła. Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do zimy. Jeśli za nią nie przepadacie, to przygotujcie sobie ciepły koc i gorącą herbatę. Gotowi? To zaczynajmy podsumowanie lutego.
Każdy miesiąc wydaje mi się bardziej pracowity od poprzedniego. Tak jest i tym razem. Większość lutego poświęciłam na dokończenie swojej książki o Sylu. Jest to chłopiec żyjący w stworzonym przez nas świecie fantasy, w którym nie brak zdziczałych i niebezpiecznych stworzeń oraz podobnych do kotów istot. Historia opowiada o jego życiu w rodzinnej wiosce. Mieszka z mamą (mogliście już ją poznać w Pieśni Natji) oraz dziadkiem, który opowiada mu różne legendy. I to właśnie one staną się przyczyną choroby chłopca i jego przygód. Jednak o tym opowiem Wam więcej za jakiś czas.
Poza pisaniem książki tworzyłam również teksty na bloga. Jak pewnie zauważyliście, ostatnio pojawił się nowy cykl Mickiewicz prozą. W poprzednim podsumowaniu już Wam o nim wspominałam. Zainspirowała mnie do tego prozatorska wersja Iliady. Moim celem jest przybliżenie Wam twórczości Mickiewicza, a na razie głównie Pana Tadeusza. Niestety trzeba to powiedzieć, że wiele osób przeczytało jedynie inwokację, a część pewnie nawet na nią nie zerknęła. Dlatego wydaje mi się, że taka wersja będzie bardziej przystępna i przekona Was, że Mickiewicz tworzył naprawdę wspaniałe dzieła. Jeśli jeszcze nie czytaliście, to tutaj znajdziecie pierwsze fragmenty:
Jednak to nie jedyna proza na moim blogu. Nie zapomnijmy o Księciu, który w końcu wyzwolił się z kajdan i wyruszył w daleką drogę: Książę, uciekinier z lochów. Czy Król Nocy go dopadnie? Czy przeżyje samotnie podczas swojej podróży? A może nigdy już nie wróci do swojego kraju? O tym dowiecie się w kolejnych częściach jego przygód.
Również Jack Scott zawitał znów ze swoimi wspomnieniami i tekstami. Tym razem opowiedział Wam o tym, jak znalazł swojego wilka i jak zaczęła się ich przyjaźń: Wilk mym kompanem. Historię poprzedziło mało przyjemne spotkanie z kontrolerem w pociągu — chyba miał trochę ciężki dzień w pracy.
Nie zabrakło również wierszy. Niektóre z moich poetyckich dzieł nie są zbyt radosne, ale i w naszym życiu zdarzają się smutne momenty, z którymi musimy sobie radzić. Jednak staram się tworzyć również mniej ponure utwory. Luty zaczęliśmy od wiary, nadziei i miłości, czyli Trzech cnót, o których pisał Paweł. Jednak następny wiersz był nieco smutniejszy: Łańcuch śmierci. Zauważyliście pewnie motto, którym się rozpoczyna. Są to słowa mojego wykładowcy, które zainspirowały mnie do napisania tego utworu.
Nie tylko moja twórczość ukazała się na blogu. Mój Idealny Czytelnik, który zerka na teksty przed Wami, również zapragnął wejść na chwilę w buty pisarza, czego efekty możecie zobaczyć tutaj: Korektor i Jack Scott. Może to tylko jedno krótkie zdanie, ale na początek dobre i to. W przyszłości może uda nam się wspólnie stworzyć książkę, ale o tym opowiem Wam kiedy indziej.
Nie zabrakło też recenzji. Dopiero teraz zauważyłam, że luty był pod znakiem Dębowego Liścia, czyli Zwiadowców. Ukazały się aż trzy moje recenzje książek Flanagana:
Ziemia skuta lodem — Will i Evanlyn dostali się w ręce wrogów, którzy zabrali ich jako jeńców do swojego kraju. Jednak Halt obiecał, że nie spocznie, dopóki nie uratuje młodego ucznia. Ta obietnica znaczy dla niego więcej niż posłuszeństwo władcy.
Bitwa o Skandię — Will i Evanlyn wciąż przebywają w Skandii. Nadchodzi wiosna, a to oznacza dalszą podróż, która zostaje zakłócona pojawieniem się groźnych wojowników.
Czarnoksiężnik z Północy — Przenosimy się kilka lat w przód, gdy Will jest już pełnoprawnym zwiadowcą oraz utalentowanym muzykiem. Dostaje pod swoją opiekę własne lenno, ale nie pozostanie tam długo, bo nowa przygoda znów wzywa go do działania.
Oraz historia Evana Hansena:
Drogi Evanie Hansenie — Chłopiec jest nieśmiały i uczęszcza na spotkania z terapeutą, który polecił mu pisać listy do samego siebie. Przez wiele miesięcy na nic się nie zdawały, aż któregoś dnia dostały się w ręce szkolnego buntownika, Connora. Od tej pory wszystko się zmieniło.
Tak właśnie przedstawia się ostatni miesiąc mojej pracy na blogu i nie tylko. Działo się wiele, a jeszcze więcej czeka mnie w marcu. Będę miała dla Was pewną niespodziankę, ale o niej dowiecie się w swoim czasie. Zdradzę tylko, że pracuję nad trochę krótszą książką niż zwykle, która pewnie ułatwi życie niejednemu uczniowi — a przynajmniej taką mam nadzieję.
A jak Wam minął luty? Pracowicie czy leniwie? Czy tak samo, jak ja nie mogliście się doczekać wiosny?
Jakoś nigdy nie polubiłam się z twórczością Mickiewicza. Może po prostu do niej nie dojrzałam?
Może 🙂 Do niektórych lektur musimy dojrzeć.
Owocny miesiąc oby marzec był jeszcze bardziej obfity 😉
Dzięki 🙂 Pewnie taki będzie.
Mi najbardziej do gustu przypadł Pan Tadeusz prozą!
Miło mi to słyszeć 🙂
Czyli w lutym zadziało sie całkiem sporo i sporo ciekawych pozycji książek przeczytanych, za to u mnie raczej bez rewelacji i większych zmian, tym razem postawiłam na odrobinę zabawy by odetchnąć 😉
Odpoczynek też jest ważny 🙂 Na razie pracuję, uczę się, ale w wakacje zamierzam bardziej wypocząć.
Mialas plodny luty. Super. Uwielbiam gdy sie dzieje. Moj luty byl dobrym czasem.
Tak, wiele się działo 🙂 Super.
Jak idzie Ci pisanie książki? Wrzucisz coś do poczytania?
Co do Mickiewicza – W zeszłym roku byłem odwiedzić Kowno na Litwie i przyznam, że Mickiewicz jednak jest Litewski… Mają tak taki szacunek do jego Twórczości, każdy napotkany na ulicy człowiek wie kim był i w którym domu mieszkał (Tak, mieszkał w Kownie), ludzie znają multum ciekawostek o nim i cenią jego dziedzictwo… Szkoda, że u nas tak nie jest 😛
Niedługo wezmę się za poprawianie historii o Sylu. W swoim czasie wrzucę fragmenty. Na razie muszą Ci wystarczyć opowiadania, które już są na blogu 🙂
Też żałuję, ale może kiedyś się to zmieni. Swoją drogą też zamierzam tam kiedyś się wybrać 😉
Widzę, że bardzo dużo działo się na Twoim blogu, ale to dobrze! Tak powinno być, dobrze jest móc i pisać – będąc blogerem, i czytać – będąc czytelnikiem. Oby tak dalej! 🙂
Racja 🙂 Dobrze mieć na czas na pisanie i czytanie.
Pracowity miesiąc masz za sobą 🙂
Racja 😀
Miałaś pracowity miesiąc. Dużo aktywności i twórczości. Pięknie. U mnie luty był miesiącem podróżniczym. Spełniłam jedno z największych marzeń.
To też wspaniale 🙂 Warto spełniać swoje marzenia.
„Pan Tadeusz” ze wszystkich polskich starodawnych lektur, to chyba jedno z najprzystępniejszych dzieł. Pozdrawiam!
W sumie to się zgodzę. Mickiewicz potrafi pisać prostym językiem, ale czasami też komplikuje.
Nie znam nikogo, kto by nie piał w przededniu wiosny o jej rychłym przyjściu, kto nie imiał by się grabi, i nie gderał o siewach, rozsadach i porach księżyca mających wpływ na wzrosty. Takie jest może otoczenie najbliższych ogrodników. Pracowity miałaś luty pszczółko, ja bez książek, życ nie mogę, ale tylko i wyłącznie czytam i czynie opisy.
Tak to jest w otoczeniu ogrodników 😛 Za to na uczelni słyszę głównie o książkach i filmach.
Mamy podobne książkowe gusta 🙂
Super 🙂
Od „Pana Tadeusza” zdecydowanie wolę ballady lub „Dziady” 😉
Natomiast bardzo ciekawi mnie Twoja książka 😉 Chciałabym ją kiedyś przeczytać 🙂
Gdy tylko książka się pojawi, na pewno o tym napiszę 🙂
Fajny miałaś ten miesiąc. Wypełniony intelektualną rozrywką i pracą.
Mój luty nie był super, dlatego cieszę sie że w końcu jest pięknei , słońce świeci i jest już wiosna
Życzę Ci, by marzec był o wiele lepszy 😉 Pogodnego dnia.
Wiele u Ciebie się działo 🙂 jestem ciekawa co to za niespodzianka 😉
W odpowiednim czasie powiem więcej na temat niespodzianki 🙂
Szczerze? To ja wiosny nie cierpię, luty minął tak trochę leniwie. Takie niechce mi się…
Rzadko spotykam osoby, które przepadają za zimą 🙂 Miła odmiana.
„Pana Tadeusza” przeczytałam chyba 3 razy w całości. To jest tak świetnie napisane, że samo się czyta. Gorszy jest nudny Konrad Wallenrod czy Grażyna 🙂 Bardzo lubię za to jego krótkie utwory.
A luty – przemknął lotem błyskawicy pod szyldem papierologii, kredytów, umów i przeprowadzki 🙂
Widzę, że luty też był pracowity 🙂
A ja dopiero od niedawna odkrywam, jak wspaniałe dzieła pisał Mickiewicz. W samym Panu Tadeusza zauważam wątki, na które wcześniej nie zwracałam uwagi.
O rany, ale się działo! I to wszystko jeden tylko jeden miesiąc, czy aby na pewno? 😉 Mickiewicz prozą super pomysł, rezerwuję sobie czas wieczorem żeby zajrzeć 🙂
To, co opisałam w podsumowaniu, działo się tylko w lutym 😛 Super, daj znać, co sądzisz o takim przedstawieniu twórczości Mickiewicza.
Mnie luty przeleciał lotem błyskawicy.
Mnie również 🙂
Ciekawa jestem co się tu zdarzy w marcu, dzien po dniu, z ciekawością zaglądam po raz kolejny, lubię Twoje pisanie. Ta książka pisze się tu i teraz, a ja jestem jej świadkiem.
Dzięki, że tu wpadasz 😉 Miło mieć tak wiernego czytelnika i świadka tworzenia się nowej historii.
W marcu planuję wiele rzeczy, będzie to dla mnie bardzo pracowity czas i sądzę, że zaowocuje wieloma nowymi pomysłami.
Pozdrawiam i życzę dobrego dnia 😉
Jakoś nie przepadam za jego twórczością ale uważam że znać powinien każdy
Zakładam, że mówisz o Mickiewiczu 🙂 Też przez długi czas nie przepadałam za jego twórczością, ale ostatnio go polubiłam.
Ciekawe pozycje przeczytałaś 😉
Kolejne ciekawe książki czekają na mnie w marcu 😉
Mało procowicie na blogu, zbyt zajęta życiem realnym jestem 😀
Mnie również realne życie bardzo zajmuje 🙂 Jednak nie wyobrażam sobie nie spędzać czasu ze swoją pasją, którą jest pisanie.
Na jakiej zasadzie działasz pisząc książkę? Publikujesz tu rozdziały, a gdy będzie gotowa wydajesz?
Książkę planuję wydać, a tutaj ukazują się inne teksty (opowiadania, wiersze, recenzje). Niektóre z nich nawiązują do bohaterów (np. pieśń Natji). Jednak zamierzam umieścić również darmowy fragment, gdy tylko powieść będzie gotowa 🙂