Witajcie w kolejnym miesięcznym podsumowaniu 🙂 Pracy przez ostatnie dwa miesiące było naprawdę sporo, ale teraz powoli wszystko się stabilizuje i wracam do normalnego trybu. Jeszcze tylko trochę poprawek w Porzuconym, który ocalał i będę mogła wysłać go do drugiej redakcji. Potem znów zerknięcie na tekst, korekta i bierzemy się za skład. A po drodze rozmowy z grafikiem, dopracowywanie elementów mapy i okładki. Zostało jeszcze trochę do zrobienia, ale się nie poddajemy i dzielnie walczymy o wydanie książki, którą chcielibyśmy się podzielić z Wami jeszcze przed wakacjami. I mamy nadzieję, że nam się to uda. A teraz przejdźmy do tego, co wydarzyło się na blogu.
Zacznijmy może tym razem od recenzji, a szczególnie jednej. Chodzi mi o Mojmirę Dominiki „DodoDan” Danieluk. Na pewno niektórzy z Was kojarzą autorkę z bloga Cień Pisarza. W swoim opowiadaniu zabrała nas do fantastycznego świata, który trochę nawiązuje do kultury słowiańskiej. I choć sama książka wymaga kilku poprawek, to sądzę, że historia jest warta poznania. W lutym zrecenzowałam dla Was również Przejdź przez wodę, krocz przez ogień Christiana Unge’a. Jest to ciekawy, trochę skomplikowany (co dla mnie było plusem) i nieco niedopracowany thriller, w którym razem z lekarką Teklą Berg próbujemy dojść do tego, kim jest tajemniczy poparzony. Wśród recenzji nie zabrakło też fantastyki, a konkretnie urban fantasy w postaci Nikczemnych V. E. Schwab. Tutaj poznajemy, co może się wydarzyć, gdy za bardzo będziemy chcieli bawić się w Boga, próbując stworzyć PonadPrzeciętnych ludzi. Sama historia jest dosyć ciekawa, ale raczej (moim zdaniem) nie będzie odpowiednia dla młodzieży. Na koniec lutego wyruszyliśmy w podróż ku bezludnej wyspie razem z Żeglarzem Morrisa Westa. Jest to książka z ciekawą fabułą, zachęcająca do refleksji i przedstawiająca nową historię Robinsona.
Poza recenzjami podzieliłam się z Wami kolejnymi własnymi opowiadaniami. Najpierw wróciliśmy do Jacka Scotta, który powitał w swoim przedziale kolejnych gości. Wiem, że już niecierpliwie czekacie na jego kolejną historię i obiecuję, że już niedługo ją usłyszycie. Potem razem z Ariadną posłuchaliśmy opowieści pewnego barda i poznaliśmy, jak radzi sobie w tych trudnych czasach na Kontynencie. W międzyczasie przenosiliśmy się też do Pana Tadeusza prozą (księga VII: cz. 1, cz. 2, cz. 3, cz. 4), a konkretnie do zaścianka, gdzie trwały rozmowy i kłótnie na temat tego, co dalej robić. Skończyło się jednak na tym, że niemal wszyscy zgodzili się wziąć udział w zajeździe na dwór Sopliców. Co wydarzy się dalej? O tym już w najbliższy czwartek. Jeszcze tylko wspomnę, że nie zabrakło również archetypów. W lutym przedstawiłam Wam Zwiastuna, który ma za zadanie wezwać Bohatera do podjęcia działania.
Tak właśnie wyglądał cały nasz luty na blogu Szmaragdowe Pióro. Po raz kolejny przekonywaliśmy się, że mimo wszelkich chęci nie da się wydłużyć doby o kolejne 24 h i musiało nam to wystarczać. Jednak przy odpowiedniej organizacji udało nam się całkiem sporo zrobić, o czym wspominałam już na początku, ale wciąż dużo pracy przed nami. Poza tworzeniem samej historii zajmujemy się jeszcze wieloma rzeczami wokół książek, o czym też chcielibyśmy Wam pokrótce opowiedzieć.
Przygotowanie samego świata przedstawionego wymaga sporo pracy, jeśli chcemy, by wszystko działało tam logicznie i zgodnie z zasadami fizyki. Mój Mąż w tej chwili stał się językoznawcą-astronomem-biologiem-geografem-rękodzielnikiem, który jeszcze znajduje czas na to, żeby przeczytać i poprawić moje kolejne teksty, pomóc w domu (np. przy obiedzie), zarabiać i odpocząć w ciągu dnia. A ja poza pisaniem, też próbuję zajmować się kilkoma językami (staroludzki sam się nie opracuje), rozmawiam i dogaduję się z redaktorem i grafikiem, uczę się reklamy i marketingu, a w międzyczasie studiuję, czytam i czasami odpoczywam. Wspólnie poprawiamy wątki, rozwiązujemy problemy fabularne, wymyślamy elementy fauny, flory i reszty świata przedstawionego. Oczywiście sięgamy też po rady osób, które lepiej znają się na pewnych sprawach od nas, zwłaszcza w kwestii astronomii, a ostatnio spontanicznie zaproponowano nam też pomoc w zakresie językoznawstwa. Naprawdę jest tego bardzo dużo, ale czerpiemy z tego radość, choć czasem ten ogrom pracy też nas przytłacza. Dlatego bardzo cieszymy się, że tu jesteście, wspieracie nas dobrym słowem i obecnością. Wiele to dla nas znaczy. Jeśli chcielibyście też pomóc nam w zbieraniu funduszy na wydawanie tej i kolejnych książek, to zapraszamy na Patronite. Każda złotówka (a raczej trzy) się liczy 😉
A jak Wam minął luty? Jaka jest Wasza pasja, której moglibyście poświęcać całe dnie?
Życzę Wam wszystkiego dobrego na ten pierwszy wiosenny miesiąc. I by słońce zawsze świeciło na Waszym niebie.
Mam nadzieję, że książkę uda się wydać bez przeszkód 🙂 A u mnie też dużo się dzieje, ale wolę, kiedy różnicy zajęć jest nadmiar niżeli niedosyt 🙂
Dziękuję 🙂 Też właśnie wolę, gdy się coś dzieje niż gdy panuje nuda.
U nas w lutym największą zmiana było pojawienie sie psa
Super 😀
Jak ja bym chciała kiedyś napisać książkę 😭 mam i miałam w życiu wiele pasji, ale od około 12r. życia towarzyszy mi nieodparta potrzeba napisania ksiazki. Czy da się napisać książkę bez odpowiedniego wykształcenia? Fabuła, postaci powstają w mojej głowie, dojrzewają z każdym dniem, ale boję się, że kiedy przeleję te myśli na papier, to już nie będzie to takie piękne… Czy to ma sens?
Wykształcenie tu nie ma nic do rzeczy 🙂 Możesz być filologiem, kucharzem, fizykiem, mechanikiem samochodowym lub kimkolwiek innym i możesz napisać książkę. Z własnego doświadczenia widzę, że przy pisaniu często przydaje się wiedza z różnych dziedzin (nie musi być na poziomie profesora). Poza tym każdy pisarz zaczynał od pierwszego tekstu, który nie zawsze był idealny (to się tyczy też Tolkiena, Kinga i każdego innego pisarza). Moim zdaniem najlepiej będzie, jeśli spróbujesz coś napisać. Nie musi to być od razu książka. Zwykle warto zacząć od krótkich opowiadań i pracować nad warsztatem. Możesz swoje teksty umieszczać na blogu, wysyłać na konkursy albo dołączyć do forum/grupy pisarskiej i tam dzielić się swoimi małymi dziełami.
Gdy sama zaczynałam, też miałam marzenia o wydaniu książki. Moje pierwsze próby nie były jednak najlepsze, ale czasami do nich wracam, bo pokazują mi drogę, jaką przeszłam i jak wiele się zmieniło w moim warsztacie. O, i zaczęłam pisać, zanim w ogóle pomyślałam o tym, by studiować filologię 🙂
W sumie to w pracy pisarza najważniejsze są dwie rzeczy: czytanie i pisanie.
Gdybyś miała jeszcze jakieś pytania, to zapraszam do kontaktu przez panel na blogu 😉