Kwiecień plecień, bo przeplata trochę zimy, trochę lata… Chwila, to był maj, a nie kwiecień. Jednak przysłowie pasuje do panującej za oknem pogody. Szukałam powiedzeń dotyczących maja, ale żadne z nich nie odzwierciedlało tego tak idealnie, jak to. W każdym razie w chwili, gdy to piszę, za oknem mam piękną pogodę, ale zakładam, że gdy to czytacie znów wiatr hula w koronach drzew, które uginają się pod nadmiarem deszczu. Jednak już na samym początku życzę, by było to jedynie przejściowe.
Maj minął nadzwyczajnie szybko. Dopiero była majówka, długi weekend poświęcony częściowo na pisanie prac na zajęcia, a już nadszedł czas pierwszych zaliczeń, kolokwiów, czyli po prostu samej nauki. Jednak w tym natłoku obowiązków udało mi się znaleźć chwilę na to, by wybrać się z mężem na spacer, posiedzieć z ulubioną książką lub kontynuować pisanie własnej. Skoro już przy tym jesteśmy to zakończyłam już poprawę Kwiatu Ślepców. Teraz znajduje się w rękach mojego pierwszego czytelnika, który nie omieszka wytknąć mi wszelkich błędów, jakie jego czujne oko wyłapie.
Jeśli chodzi o inne teksty, to jestem w trakcie pisania opowiadania o kronikarzu, który wyrusza w podróż, by spisać historię pewnej wioski. Rzadko ktokolwiek tam przybywa lub z niej odchodzi. Ostatnim, który ją odwiedził, był ojciec tegoż kronikarza. Jednak co to byłaby za opowieść, gdyby po prostu tam przybył, spisał historię i odszedł. Powiem tylko, że nie będzie to tak łatwe, jak może się wydawać. Zwłaszcza że niektórzy nie chcą, by prawda wyszła na jaw.
Na blogu również wiele się działo. Zacznę od recenzji, których tradycyjnie było cztery, a niemal każda dotyczyła książki z zupełnie innego gatunku. Oczywiście, musiała pojawić się moja ulubiona fantastyka w postaci Wiedźmy Anny Sokalskiej oraz Dziedzictwa ognia Sarah J. Maas. Pierwszą z nich byłam nieco zawiedziona. Spodziewałam się większej ilości mitologii słowiańskiej i ciekawszej historii niż otrzymałam. Było urban fantasy, które moim zdaniem nie jest łatwym gatunkiem i nie każdy powinien się za niego brać. Trzeba dobrze odwzorować dzisiejszy świat i umiejętnie wrzucić do niego fantastykę. Tym razem się nie udało. Za to Maas znowu wykonała świetną robotę. Celaena otrzymała kolejne zadanie i będzie musiała zmierzyć się z wieloma niebezpieczeństwami. Podobnie zresztą jak Dorian, Chaol oraz nowa postać, Manon. Ta ostatnia już mnie intryguje i zastanawiam się, jaką rolę odegra w całej historii.
Poza fantastyką ukazała się również recenzja literatury faktu, czyli 25 gramów szczęścia Massima Vacchetty. Poznajemy tu weterynarza, który na nowo odkrywa swoje powołanie i pomaga przeżyć jeżykowi. Pokazuje, że każdy zasługuje na to, by żyć. Była też literatura współczesna, czyli Po dobrej stronie Spencera Quinna. Ta historia opowiada o LeAnne, która wraca po nieudanej misji w Afganstanie i musi mierzyć się ze światem oraz samą sobą. Była to dobra lektura, ale nie najlepsza, jaką czytałam w ostatnim czasie. I ponawiam ostrzeżenie, że nie warto przed czytaniem zerkać na opis książki ze względu na spoilery.
Jeśli już mowa o książkach innych pisarzy, nie mogę zapomnieć o Mickiewiczu prozą i kolejnych fragmentach Pana Tadeusza (cz. I, cz. II), które ukazały się w ostatnim czasie na blogu. Rozpoczęliśmy już drugą księgę. Bohaterowie wybierają się na polowanie. Pojawia się też Hrabia i Gerwazy. Wierny sługa opowie nam o zamku i pewnym młodym zawadiace, do którego wciąż czuje nienawiść i którego omal nie uśmiercił. Może moja prozatorska wersja przekona Was, że Mickiewicz nie jest wcale taki straszny, a jego dzieło jest naprawdę dobrą lekturą, której warto poświęcić trochę czasu.
Nie brakowało też moich własnych tekstów — zarówno prozy, jak i poezji. Jednak najpierw skupię się na tej drugiej. Zaczęło się dosyć radośnie, ale ponura pogoda nie nastrajała do pogodnych przemyśleń, więc zakończyliśmy nieco mroczniej. Na początek podzieliłam się z Wami wierszem Poeci się nie starzeją mówiącym o tym, że pomimo upływu lat artyści mogą pozostać wiecznie młodzi, zatrzymani w chwili tworzenia swoich utworów. Mimo że ich ciało się starzeje i zasypia, oni wciąż żyją i przemawiają przez swoje teksty. Następnie zabrałam Was w podróż z Marzeniem. Każdy z nas przecież czegoś pragnie. Czasami jest to na wyciągnięcie ręki, a czasami musimy nieco bardziej się przyłożyć i poświęcić więcej pracy, by to osiągnąć. Jednak dobrze mieć marzenia i dążyć do spełnienia ich. Ostatnim wierszem był Lament nawiązujący do dzieła Tadeusza Różewicza pod tym samym tytułem. Tam mogliście przeczytać o śmierci i błędach, których nie da się już odwrócić.
Jednak może skończmy z tym mrocznym klimatem i przejdźmy do czegoś bardziej pogodnego, czyli do Jacka Scotta, który po latach spotkał swojego dawnego wroga. Nie należy to do najprzyjemniejszych wydarzeń, zwłaszcza że przez nie Jack niezbyt szybko dokończy historię więźnia. Próbowałam go pogonić, ale wolał najpierw wysłuchać Nicka i nie zważał na moje argumenty. Dlatego mam nadzieję, że wybaczycie mi na razie brak ciągu dalszego opowieści. Wszelkie zażalenia kierujcie do Jacka.
Kontynuuję wciąż dwie opowieści. Pierwsza mówi o tajemniczym Księciu, który opuścił zamek i nie zawsze radzi sobie samotnie w lesie. Przygoda z grzybami może go trochę nauczy ostrożności. Druga natomiast opowiada o mrawie Losinisie. On również był zmuszony opuścić rodzinne okolice. Jednak na razie ani Lonisis, ani Wy nie wiecie, dlaczego tak się stało. Za to mogę obiecać, że któregoś dnia zostanie to wyjaśnione. A wtedy wiele spraw zacznie się układać w logiczną całość.
Pojawiła się również nowa historia, która będzie opowiadać o Ariadnie, pozornie zwyczajnej dziewczynie ze wsi. Tak, to ta sama Ariadna, o której już wcześniej Wam wspominałam. Jest główną bohaterką książki, nad którą pracuję. Mam nadzieję, że te krótkie historie przybliżą Wam tę postać i zachęcą do dalszej lektury. A na razie nic więcej nie zdradzam.
I tak doszliśmy do końca podsumowania, które pokazuje, jak wiele działo się w ostatnim czasie. Chętnie poświęcam go na pisanie dla Was kolejnych niezwykłych historii, tworzenie bohaterów, którzy na długo zostaną w Waszych sercach i pamięci.
A jak tam Wasze przygotowania do wakacji? Macie już konkretne plany czy dopiero zastanawiacie się, jak wykorzystacie czas odpoczynku? Opowiedzcie o tym w komentarzach.
W każdym razie życzę Wam słonecznego czasu i do zobaczenia w czwartek, kiedy to razem z Jackiem posłuchamy, co Nick ma do powiedzenia.
Maj faktycznie szybko zleciał:) mam nadzieję, że już niedługo uchylisz rąbka pióra o kronikarzu
Wszystko w swoim czasie 😉
U mnie w maju też się troszkę działo, ale mam nadzieję na więcej w czerwcu :).
Też mam nadzieję, że w czerwcu będzie nieco więcej czasu 🙂
Maj przeleciał za szybko 🙂
Zgadzam się 🙂
Podziwiam jak regularnie prowadzisz bloga i dodajesz wpisy. Maj zleciał szybko a mi jeszcze szybciej zleciało pół roku. Mam nadzieję, że i ja wreszcie znajdę czas żeby pisać na swoim blogu.
PS. Czekam na opowieść o kronikarzu! 🙂
Dziękuję 🙂 A o kronikarzu będę informować, oczywiście, na blogu 😉 Powodzenia w tworzeniu.
Kwiecień, maj, czerwiec… wszystko leci tak szybko…
Czas tak pędzi, że trudno czasami za nim nadążyć.
Lubię czytać takie miesięczne podsumowania, ale sama jakoś nigdy nie wyrabiam się z ich napisaniem. Ledwie nadążam z tym, co na bieżąco 🙂
Też zdarza mi się o nich nie pamiętać i w ostatniej chwili je piszę 🙂
Mi też tak śmignął, że nawet nie wiem kiedy 🙂
Wolałabym, żeby czerwiec tak szybko minął 😛 Egzaminy to nie jest najprzyjemniejsza część studiów.
Najgorsza część studiów- czilujesz sobie na majóweczce, a tu sesja
Tak, to jest okropne. Jeszcze gorsza jest myśl podczas majówki, że trzeba trzy prace zaliczeniowe napisać 😛
Tak, masz rację – zleciało! odnoszę wrażenie, że im człowiek starszy, tym czas szybciej ucieka…
Może tak jest 🙂 Nie chcę nawet myśleć, jak będzie pędził za 50 lat.
Czytałem tą książkę “Po dobrej stronie” Całkiem spoko pozycja.
🙂
Na moim blogu również mam wpis podsumowujący maj i znalazłam idealny cytat na opisanie warunków pogodowych ;). Ciekawe recenzje u Ciebie, choć do ponownej lektury “Pana Tadeusza” nic mnie chyba nie przekona. Tym niemniej, świetny pomysł, aby przełożyć go na prozę 🙂
Dziękuję 🙂 A cytat świetny.
Za szybko te miesiące przemijają , za szybko, my już o wrześniu myślimy :-)))
A dlaczego już o wrześniu?