Witajcie w kolejnym miesiącu 2020 roku. Styczeń był naprawdę pracowity — i to nie tylko na blogu. Najpierw musiałam oddać kilka prac zaliczeniowych, w międzyczasie zdawać kolokwia i uczyć się na sesję. Do tego wprowadzałam ostatnie poprawki do Porzuconego, który ocalał przed oddaniem go do redakcji — jesteśmy właśnie w trakcie dyskusji nad niektórymi wątkami. Część scen niestety musimy pożegnać w tym tomie, ale zamierzam je jeszcze gdzieś wykorzystać, więc na pewno o nich usłyszycie. Dzięki mojej redaktorce wiele rzeczy poprawiam, co sprawia, że historia staje się naprawdę dynamiczna, wciągająca i opowie Wam sporo o świecie, który razem z moim mężem stworzyłam. Już nie mogę doczekać się dnia, gdy dostaniemy do rąk gotowe egzemplarze. Ale zanim to nastąpi, czeka nas jeszcze trochę pracy.
Wróćmy jednak do bloga, na którym nie brakowało tekstów do czytania. Ten rok powitaliśmy razem z Panem Tadeuszem prozą (cz. 1, cz. 2, cz. 3, cz.4, cz. 5). Zaczęliśmy od pozwu Sędziego, który został doręczony przez dzielnego Protazego, potem odbyła się rozmowa między Soplicą a ks. Robakiem, a na koniec przenieśliśmy się do Dobrzyna. Jednak dopiero w najbliższy czwartek dowiemy się, o czym tam rozmawiano. Mam nadzieję, że też się zjawicie, by o tym posłuchać.
Pojawiły się też różne moje opowiadania. Nie zabrakło Jacka, który w końcu mógł wysiąść, rozprostować nogi i obejrzeć opuszczony dworzec skrywający swoją tajemnicę. Potem przenieśliśmy się do Księcia. Podsłuchał on dosyć ciekawą rozmowę o dalszych poczynaniach Króla Nocy, który nie zamierza mu tak łatwo odpuścić. Losinis też miał swoje przygody. Przez uratowanie ludzi wciąż cierpi głód, ale nie poddaje się tak łatwo. Szkoda tylko, że od tej pory musi radzić sobie sam.
Na blogu Szmaragdowe Pióro opowiedziałam Wam też o kolejnym archetypie. W styczniu był to Strażnik Progu. Jest on pewną przeszkodą na drodze Bohatera. Sprawdza, czy ten nadaje się do wypełniania zadania, czy może powinien jeszcze przygotować się do swojej wyprawy. Czasami jest deszczem, który opóźni podróż, a kiedy indziej realną postacią niepozwalającą iść dalej.
Jak co miesiąc pojawiły się recenzje. Tym razem była to głównie fantastyka, czyli mój ulubiony gatunek literacki. Opowiedziałam wam o Kolorze magii i Morcie Terry’ego Pratchetta. Pierwsza książka opowiadała o Dwukwiecie i Rincewindzie, którzy razem zwiedzają świat i unikają Śmiercia, depczącego po piętach maga. W Morcie za to możecie lepiej poznać samego Śmiercia. Okazuje się, że jest to całkiem przyjemna, zabawna postać, która zakosztuje bycia człowiekiem. W styczniu pojawiły się jeszcze recenzje Pojedynku w Araluenie, Johna Flanagana, który obecnie jest ostatnią książką z cyklu Zwiadowcy, oraz Księgi Luster, Adama Fabera, która rozpoczyna cykl Kroniki Jaaru. Po jednej i drugiej lekturze spodziewałam się znacznie więcej. Mam jednak nadzieję, że obaj autorzy nie zawiodą mnie swoimi kolejnymi książkami. Na początku poprzedniego miesiąca wspomniałam także o Drodze w nieznane, Oliwii Nateckiej. Ten tom zaczyna młodzieżowy cykl Rancza Fantazja, do którego na pewno jeszcze wrócę.
I tak zakończył się tegoroczny styczeń. Pracy jednak pozostało jeszcze sporo. Chociaż staram się robić plan na każdy dzień, to czasu nie oszukam. Doba zawsze ma 24h i wbrew wszelkim prośbom i rozkazom nie zamierza się wydłużyć. Dlatego lecę, by zająć się czytaniem komentarzy mojej redaktorki, pisaniem pracy licencjackiej i dalszym tworzeniem, a w wolnej chwili zamierzam usiąść przy dobrej lekturze i nieco wypocząć razem z mężem. Przypominam Wam również o naszym koncie na Patronite, na którym możecie nas wspomagać w zbieraniu funduszy na cały proces wydawniczy.
A jak tam Wasz styczeń? Też zaczęliście pracowicie ten rok? I jak idzie Wam trzymanie się tegorocznych postanowień?
Życzę Wam wszystkiego dobrego na cały miesiąc, a szczególnie ten tydzień. Powodzenia we wszelkich Waszych planach i w spełnianiu marzeń. Dobrego czasu!
Trzymam kciuki, żebyś szybko uporała się z sesją i mogła zająć książką 🙂
Dziękuję serdeczeni <3
Pracowita jesteś, ja też niby a nie wyrabiam się z czasem 🙂
Ostatnio czuję się, jakby mi ktoś dobę skrócił o połowę 😛 Wciąż nie wiem, jak udało mi się oddać wszystkie prace na czas.
Również wprowadzam w swoje życie planowanie. To wiele ułatwia.
Świetne podejście 😀
Ja od kilku lat żyję na spontanie i nie wypisuje postanowień. Ogólnie mam w głowie pewne plany, ale nie trzymam się ściśle kiedy je wdrożę itd:)
Mam dosyć podobnie 🙂 Stawiam sobie cele na bieżąco, a nie robię nagłych noworocznych planów.
lubie te podsumowania, chyba powinna też o czymś takim pomyśleć w kontekście automotywacji. podoba mi się
Zachęcam 🙂 Pomaga zobaczyć, co się osiągnęło przez ostatni czas.
Hej, ja już kiedyś byłam u Ciebie na blogu. Masz talent pisarski, to niewątpliwe. Ale zrób następnym razem większe zdjęcia książek, o których opowiadałaś. Bo te miniaturki mi nic nie pokazują. Szkoda by tyle pracy i zachęty do sięgnięcia po książkę, poszło na marne. Serdecznie Ciebie pozdrawiam
Hej 🙂 Miniaturki są tylko w podsumowaniu. Do recenzji daję większe zdjęcia 😉 Dziękuję.
Ja od bardzo dawna nie robię postanowień. Z reguły działam zawsze od razu!
To podobnie jak ja 🙂 Też wolę działać od razu.
Życzę powodzenia z książką, a z blogiem oby tak dalej 🙂
Dziękuję 😉
Dziewczyno, ja nie wiem, kiedy Ty znajdujesz czas, żeby tyle pisać i jeszcze mówisz, że masz więcej planów. 😀 Wielki szacun za samozaparcie i realizację swoich planów. Moje są jak koty, zawsze łażą gdzie chcą. 😀
Dziękuję 😀 Dobra organizacja czasu robi swoje 😉
Pracowity miesiąc miałaś. 🙂 Ja mam straszny spadek energii od początku stycznia i się pozbierać ciągle nie mogę… Może w końcu się uda. 🙂
Życzę, by tak się stało 🙂 U mnie wciąż coś się dzieje i czekam na dłuższą chwilę wypoczynku.
Wow, to był naprawdę pracowity miesiąc dla Was!
Tak, a pomysłów coraz więcej 🙂
jak tam sesja poszła? 🙂 fajnie, że aktywnie działasz na wielu polach
Dziękuję 🙂 Czekam na wyniki ostatniego egzaminu, a poza tym wszystko zdane 😀