Witajcie w ten jesienny, nieco pochmurny dzień. W październiku mogliśmy się cieszyć słońcem i przyjemnym ciepłem, a teraz znów nastał czas chmur i chłodu. W końcu zbliża się zima, a podobno już niedługo ma sypnąć pierwszy śnieg. Zobaczymy, czy prognozy się sprawdzą. Jednak na razie przyjrzyjmy się temu, co ostatnio działo się na blogu Szmaragdowe Pióro.
Na pewno jestem zadowolona z tego, że cała ramówka na pierwszy miesiąc wyszła tak jak planowałam. Udało mi się zawsze na czas publikować dla Was kolejne posty, choć na studiach dzieje się naprawdę sporo i czasami trudno nadążyć za wszystkim. Cieszę się też, że spodobał się Wam pomysł z archetypami bohaterów. Na razie możecie przeczytać jedynie krótkie wprowadzenie do cyklu, ale już w tym miesiącu przyjrzymy się pierwszej postaci, jaka występuje w książkach. W sumie to bez niej nie powstałaby żadna opowieść. Ale na to zapraszam w trzeci wtorek listopada.
Na blogu Szmaragdowe Pióro pojawiły się również opowiadania. Jedno z nich przypomniało Wam o losach Jacka Scotta oraz przybliżyło to, dlaczego w ogóle ruszył w drogę. Kolejne dwa opowiadały o bohaterach z cyklu Bielijon, czyli o Księciu powracającym do żywych i Królu Nocy, który pragnie jego śmierci oraz o Losinisie, który ocalił ludzi, a teraz musi ponieść za to karę. Jak widać, dzieje się u nich całkiem sporo, a mogę obiecać, że jeszcze wiele przed nimi. W końcu to, o czym Wam opowiadam, to zaledwie ułamek tego, co jeszcze ich czeka. Jeśli jeszcze nie czytaliście opowiadań, to serdecznie zapraszam do lektury.
Nie zabrakło też Mickiewicza prozą (cz. 1, cz. 2, cz. 3, cz. 4, cz. 5). W tym miesiącu skupiliśmy się na księdze III, w której to Soplicowie razem ze swoimi gośćmi wybrali się na grzyby. Wspaniale się złożyło, bo październik był u nas naprawdę grzybowym miesiącem. Każdy, kto udawał się w tym czasie do lasu, mógł się poczuć, jakby uczestniczył w wydarzeniach opisywanych przez Mickiewicza. A może ktoś z Was też brał udział w grzybobraniu? Listopad za to spędzimy na polowaniu na niedźwiedzia, o czym zostało wspomniane w ostatnim fragmencie. Wybieracie się z nami czy wolicie w te chłodne dni pozostać w domu?
Pojawiło się też kilka recenzji. A te były dosyć różnorodne, więc wydaje mi się, że w październiku każdy znalazł coś dla siebie, choć nie każdą książkę chciałabym polecić. Zacznijmy od najgorszej, czyli Mrocznych Wybrzeży Danielle L. Jensen. Jest to książka, po której spodziewałam się znacznie więcej, niż otrzymałam. Miała to być niesamowita przygoda osadzona w fantastycznym świecie, a skończyło się na słabym romansie. Podobnie, ale jednocześnie lepiej było z Nieodgadnionym Maureen Johnson. Razem z główną bohaterką mogliśmy poznać — przynajmniej częściowo — sprawę morderstwa, które miało miejsce lata wcześniej na terenie Akademii. Spodziewałam się, że w tym tomie dowiem się znacznie więcej, ale wygląda, że na rozwiązanie pewnych spraw będę musiała poczekać do kolejnych części trylogii.
Pozostałe książki naprawdę Wam polecam. Jeśli ktoś lubi historię II wojny światowej, to może zainteresuje go Pilny na tropie. Skarb getta Adama Michejdy, w którym lepiej poznamy ten czas. Razem z głównymi bohaterami, młodymi chłopcami będziemy czytać dziennik jednego z podopiecznych Doktora, odkrywać tajemnice, rozwiązywać zagadki i próbować odkryć, czym jest tajemniczy skarb ukryty w getcie. Jeśli już mówimy o literaturze dla młodzieży, to ciekawą pozycją jest też kryminał Enola Holmes. Sprawa zaginionego markiza Nancy Springer. Chociaż są w niej widoczne pewne niedociągnięcia, to jest to ciekawa lektura, a już w najbliższą sobotę opowiem Wam o kolejnym tomie przygód siostry słynnych Holmesów. A z bardziej współczesnych i realnych historii warto wspomnieć o Ocalonej aby mówić Immaculée Ilibagizy oraz o Horyzoncie Jakuba Małeckiego. Obie lektury na swój sposób są niezwykłe, wciągające i zachęcające do zastanowienia się nad pewnymi sprawami.
Poza blogiem też wiele się działo. Pierwszy miesiąc kolejnego roku studiów nieco zaburzył mi codzienny porządek. Teraz nie mam całych dni na to, żeby pracować nad blogiem (a jeszcze kilka zmian zamierzam wprowadzić), książką, opowiadaniami i kilkoma innymi sprawami. Mimo to razem z mężem dzielnie stawiamy czoło przeciwnościom każdego dnia, bo chcemy dawać Wam to, co najlepsze. Czasami kosztuje nas to trochę nerwów, stresu, ale się nie poddajemy i walczymy dalej. Dzięki temu w najbliższych dniach Porzucony, który ocalał powędruje na pierwszy etap pracy, czyli do profesjonalnej recenzji, po niej wprowadzimy pewnie kolejne poprawki, żeby cała fabuła była logiczna, a postacie żywe i pełne energii. Jak widać, nie zatrzymujemy się ani na chwilę. Codziennie dopracowujemy różne elementy tworzonego przez nas świata. To zajmujemy się językami, to mapami, a to resztą wymyślanych przez nas krain. Razem z mężem mamy sporo pracy, ale uwielbiamy to robić.
A jak tam u Was? Jak minął Wam październik? Pracowicie, na uczelni, a może na czymś związanym z Waszą pasją?
Trzymajcie się ciepło i nie dajcie się złej pogodzie. Zdrowia i słonecznego dnia!
U mnie październik był też bardzo pracowity, choć, wiadomo, chciałam jeszcze więcej.
Też tak mam 🙂 Zawsze chcę zrobić jeszcze więcej, ale doba trwa tylko 24h.
Uwielbiam takie podsumowania. Chyba tez zaczne robić
Takie podsumowania są naprawdę świetnie 🙂 Można zobaczyć efekty swojej pracy.
Widzę, że nie próżnowałaś i miałaś bardzo pracowity październik. Ja mam niestety obsuwę z publikacjami na blogu i nie mogę wpaść w swój rytm. Na grzybach nie byłam, ale dostałam wielkie wiadro więc coś tam na zimę zawekowałam. A suszone zawsze mam od koleżanki, jej mąż przywozi ze Szwecji
Nam się udało zebrać kilka grzybów pod okiem doświadczonych grzybiarzy. Życzę, by listopad był owocny i by udało Ci się wrócić do rytmu 😉
Miło wspominam “Nieodgadnionego “. Sympatyczna książka. Czekam na 3 tom.
Ja dopiero biorę się za drugi 🙂